O sitcomach mógłbym pisać w nieskończoność (i może kiedyś napiszę coś np. tematycznie o kilku produkcjach itp.), ale w tym momencie nawet nie wiedziałbym od czego zacząć, a czas ograniczony...
Na razie odniosę się do powyższego.
Zrobiłem jakiś czas temu temat o polskich komediach, tam wspomniałem też o serialach, nie wspomniałem jednak o
Grzeszni i bogaci - dosłownie w tym tygodniu dowiedziałem się o istnieniu tego serialu (niezły zbieg okoliczności że o nim wspominasz). Skrótowo: szukałem polskich seriali komediowych jakie mogłem w przeszłości "przeoczyć", trafiłem na
Króla przedmieścia Olafa Lubaszenki, sitcom bliski farsie z Kowalewskim w roli głównej - kompletne zaskoczenie, uwielbiam takie komedie pomyłek i absurdów, polecam! W każdym razie - to była produkcja TVN, z ich komediami (
Kasia i Tomek, Niania itp.) było mi dawniej nie po drodze, sprawdziłem teraz inny sitcom Lubaszenki
Faceci do wzięcia z Pazurą i też mi nie przypadł do gustu... Patrzyłem "głębiej" i wśród bardzo szybko zamkniętych seriali był
Stacja (czy też
Stacja Warszawa, 4 odcinki parodiujące poranne programy typu
Dzień dobry TVN, z Tomaszem Kotem serial) i właśnie
Grzeszni i Bogaci - jeszcze większe zaskoczenie niż w przypadku
Króla przedmieścia - komedia bezpardonowo wyśmiewająca przywary oper mydlanych, żarty typu "tak głupie że aż śmieszne", żaden opis nie odda absurdu tego humoru, to trzeba
zobaczyć (chociaż w pełni rozumiem że wielu taki humor wręcz odrzuca). Zbrodnią że
nie ma tego serialu w lepszej jakości (albo ja po prostu nie znajduję?). Do tego serial jest niemalże 1:1 kopią formatu kanadyjskiego, ale nie anglojęzycznego a francuskojęzycznego, i tu kolejna zbrodnia - pierwowzór
Le coeur a ses raisons nie został przetłumaczony nawet na angielski, są wydania dvd, ale wszystkie bez napisów
Jak to jest że do masy anime jest duży wybór napisów zrobionych niezależnie przez fanów a nie ma nic do tak nietypowej w skali światowej komedii (są inne parodie oper mydlanych, ale tej najbliżej do krótkich skeczy typu
SNL, nie znam podobnego serialu, a np. inną parodię, sitcom o nazwie
Soap uwielbiam, ale mimo podobnej tematyki jest to inny humor).
Koń, który mówi (
Mister ED) nie przypadł mi do gustu, podobnie jak masa innych sitcomów z lat 50-60 (nawet pierwowzór
Miodowych Lat -
The Honeymooners - polska wersja jest świetna, ale oryginał... doceniam talent Gleasona, ale nie doprowadza mnie ten serial do śmiechu). Z wyjątkami - widzowie ewidentnie chcieli więcej absurdu/fantastyki i stąd
Koń (...),
Bewitched,
I Dream of Jeannie itd.... Z tej masy do gustu przypadły mi
Gilligan's Island,
Get Smart i
Green Acres (zupełnie przypadkowo wszystkie zaczynają się od litery G). Osobom sięgającym do tych czasów polecam (jeśli jeszcze nie znają), proste zabawne sytuacje z nutą absurdu i "tak głupich że aż śmiesznych" gagów. W tym jeden, dla mnie istotny tzw. trop - "only sane man"/jedyny normalny bohater - chodzi o to, że mamy głównego/jednego z głównych bohaterów i otoczony jest on dziwnymi sytuacjami starając się je zrozumieć/zaadaptować się, uważam ten trop za szczególnie zabawny, stąd i humor tzw. deadpan uwielbiany na świecie z np. filmów typu
Naked Gun (sitcom na jakim się opierał -
Police Squad szczególnie polecam!), ale i wracający teraz do łask w serialach np. australijskich (niekoniecznie są to sitcomy, więc nie pogrubiam -
Deadloch czy
Bay of Fires).
Dalej piszesz o
Fawlty Towers - to jest najlepsze 12 odcinków czegokolwiek! Stąd mógłbym przejść do brytyjskich komedii, ale temat naprawdę szeroki i... Napiszę tylko, że
Monty Python nie jest moim ulubionym serialem, niepopularna opinia, ale odbieram go jako dosyć nierówny - nie przeczę jego wpływowi na świat komedii ogółem, ale jako samodzielna produkcja nie śmieszy mnie tak jak większość wyżej wymienionych (a zdecydowanie mniej znaczących) seriali...
Dalsze pozycje jakie wymieniasz przeskakuję, bo niezbyt leży mi "grzeczny"/typowy dla sitcomów humor, lubię nutę "pikanterii", coś odbiegającego od schematu, i tu wchodzi
Married... with Children. Przyznam że są odcinki które śmieszą mnie mniej, ale w ogólności ten serial zawierał dużo humoru jakiego szukam w nowszych komediach. Współtwórca
MWC zrobił też "kopię" -
Unhappily Ever After, wielu nie lubi bo "rip-off", ale jak znasz
MWC na wylot to ten serial jest tym samym, ale innym, a więc coś niby znanego, ale świeżego(?), nie jest to ten sam poziom, ale jeśli podejdziesz bez większych oczekiwań to jest szansa że się spodoba
Nie wiem co to za serial Nicky o jakim piszesz, ale jeśli masz na myśli
Nikki to tytułowa aktorka grała odpowiednik Kelly Bundy w
Unhappily Ever After.
Tu się nasze gusta rozjeżdżają, bo o ile widzę jak te seriale jakie dalej wymieniasz (
Big Bang Theory,
Two and a Half Men itp.) z czasem traciły ten humor z jakim zaczynały, to i tak są one dla mnie bardzo zabawne. Ja sitcomy traktuję jako fantastykę, teatr, przedstawienie humorystyczne, to nie jest odzwierciedlenie życia itp., nie szukam w tym lekcji na przyszłość, nie oczekuję nawet komentarza społecznego czy politycznego (stąd np.
Avenue 5 czy
The Thick of It to kompletnie nie moja bajka, pomimo że seriale są dobrze zrobione i ogółem zabawne, ale jw. nie takich tematów przewodnich szukam). Z kolei w drugą stronę też nie lubię tzw. fart i dick jokes, ale już sex jokes jak najbardziej, satyra na społeczeństwo jak w
MWC w sposób dosadny, miejscami wulgarny - świetnie.
Chcę już kończyć, więc co do topek: w
M*A*S*H nigdy się nie wkręciłem, odcinek z tym nieistniejącym żołnierzem (Tuttle?) lubię, ale w ogólności ten setting i typ żartów ("subtelniejsze", mniej "laugh out loud") jakoś mnie nie przekonał dawniej i tak jest do dzisiaj.
Wings tak samo (stąd i
Cheers, a przy tym
Frasier),
Just Shoot Me! lubię odcinki z Davidem Crossem (jak udaje niepełnosprawnego), ale całościowo
NewsRadio jest dla mnie o poziom wyżej (mimo że, tu opinia popularna, Andy Dick irytuje).
'Allo 'Allo, mimo że nie jest moim ulubionym britcomem, to zawiera wszystko czego szukam - absurdy, farsa, Rene stale jako "jedyny normalny" w centrum chaosu, aluzje seksualne mniej lub bardziej in-your-face, masa świetnych postaci drugoplanowych... I pomyśleć że dawniej kiedy serial znałem tylko z polskiej telewizji niezbyt go lubiłem, niestety, wiem że możesz mieć inne zdanie, polskie tłumaczenie w moich oczach zabija humor oryginału - tzn. wiem że nie zabija dosłownie, bo i w Polsce serial lubiany, ale kiedy "po polsku" śmiałem się z "dziń dybry" i pojedynczych gagów, tak w oryginale śmieję się przez cały odcinek. Ale to oczywiście jest subiektywne!
A jako że już piszę to wspomnę o kilku ze swoich ulubionych, do których wracam często, czyli niekoniecznie "najlepsze", bo od dłuższego czasu nie robię takich list (plus w poście inicjującym temat wymieniłeś kilka z moich ulubionych i tych nie wymieniam niżej):
[UK]
IT Crowd, od tego samego twórcy
Father Ted,
Black Books i
Count Arthur Strong.
Mr. Bean, ale to oczywista rzecz, jedno co w związku z tym serialem mi się nie podoba to to jak jest traktowany przez właściciela praw do dystrybucji, wyprodukowano 14 nieregularnych odcinków a Youtube jest zalany kompilacjami zbierającymi te same segmenty w innych konfiguracjach...
[USA]
Curb Your Enthusiasm, od tego samego twórcy
Seinfeld!
It's Always Sunny in Philadelphia, miejscami wulgarny serial, "ofensywny", może i "obrazoburczy", a całościowo szczególnie zabawny.
The Office (amerykańska wersja), także
Parks and Recreation.
Sledge Hammer, coś między
Police Squad (Zucker-Abrahams-Zucker) a komediami Mela Brooksa, generalnie spoof na
Dirty Harry'ego, taki serial co "grows on you" - jak go poznałem to taki średni się wydawał, ale teraz regularnie wracam, mimo że wciąż nie jest to serial najlepszy, ale ma w sobie coś, czego inne seriale jakoś nie mają, i niestety nie potrafię sprecyzować co to takiego...
Trial & Error jako niedoceniona komedia z ostatnich kilku lat.
Edit: do ostatniego akapitu tylko, wymieniłem
Mr. Bean a nie zauważyłem że masz go na liście
Dla
Police Squad nie przeznaczyłem osobnego zdania, więc wymieniam tu po raz trzeci - to jest
Naked Gun/
Airplane itp. w sześciu odcinkach, z Nielsenem w roli głównej oczywiście! Dla "pocieszenia" też, że
Dwie spłukane dziewczyny mają więcej przeciwników niż zwolenników, serial był stale krytykowany za niewyszukany i wulgarny humor - mnie się podobał setting, postaci i... i humor też (ogólny bilans na plus w moim guście). Komedia/humor to może najbardziej indywidualna "cecha" człowieka, jeden lubi
2 Broke Girls a drugi np.
Trailer Park Boys (przykład serialu którego szczerze nie lubię). Plus ta "cecha" też się zmienia, za X lat może będzie śmieszyło co innego, zmieni się perspektywa odnośnie powyższych itp....