[...]nie rozumiem jęczenia jak jest dodruk.
A ja rozumiem.
Kupujesz jedno z 50 limitowanych Ferrari. Jesteś jednym z pięćdziesięciu szczęśliwców na całym świecie i dobrze Ci z tym. Po czym tydzień po zakupie dowiadujesz się, że Ferrari informuje, że skoro edycja tak dobrze się sprzedała to oni dołożą jeszcze 50, bo kolejnych pięćdziesięciu krezusów przebiera nóżkami. Gdybym był takim nabywcą czułbym ostrą frustrację, że oto zmieniono zasady gry po tym jak już kasa przeszła z konta na konto, bo kupowałem 1 z 50 a nie 1 ze 100.
Innymi słowy - czułbym się zrobiony w konia przez drugą stronę umowy.
Po prostu następnym razem nie kupować
I właśnie tutaj moim zdaniem leży klucz do tej historii - w tym momencie Mandioca musi skalkulować na czym zależy im bardziej. Czy na chwilowym przypływie dodatkowej gotówki czy na długofalowym zaufaniu czytelników, które może ulec zachwianiu.
Tylko to jest piłeczka po stronie Wydawcy, który chce zmienić zasady gry a nie nabywców, którzy wierzyli, że zasady zostały ustalone i zmianie nie ulegną.