Polubienia

Przejrzyj stronę ulubionych postów oraz otrzymanych polubień za posty użytkownika.


Polubione

Strony: 1 ... 1480 1481 [1482]
Wiadomości Liczba polubień
Odp: Ogólnie o filmach. Mój pierwszy wpisy taki bardziej tematyczny "opisz w skrócie kilka ostatnich filmów jakie widziałeś" mam nadzieje, ze wyjdzie sensownie a nie groteskowo ::) bo ten format jest mi trochę obcy.

Przegląd kliku filmów z czego większość oscarowa, więc do rzeczy.

American Fiction (2023)

Historia czarnoskórego pisarza-w roli Jeffrey Wright-zmęczonego tzw. czarną kulturą, schematami w myśleniu przedstawicieli jego własnej grupy etnicznej. Pisarz Thelonious "Monk" Ellison to ewidentnie nie jest gość, który uchodzi za "prawdziwego czarnego" tematyką pisarza co niezmiernie go wkurza a jako, że książki ostatnio średnio mu się sprzedają postanawia stworzyć prawdziwie czarną tematyką książkę, która okaże się bestselerem. Całość to tak naprawdę satyra na problemy czarnych, ich własne szufladkowanie się w konkretnej specyfice środowiskowej i na każdym kroku podkreślania pewnych problemów bo są "rasowe" nawet jeżeli nie ma to sensu z punktu widzenia indywidualnej jednostki i jej środowiska. Główny bohater na pewno nie jest typem z marginesu społecznego, to intelektualista wiodący spokojne życie a jednak okoliczności wrabiają go poniekąd w granie roli osoby z nizin społecznych przed potencjalnymi wydawcami. Poza ewidentną satyrą  jest tutaj garść wątków obyczajowych, przedstawiających życie rodzinne głównego bohatera.

Wrigth to naprawdę  dobry aktor, który swoją charyzmą niesie ten film, do tego dochodzi epizodyczna rólka Keitha Davida. Dla mnie to nie było nic wybitnego, ale szczerze cieszę się, że ten film nominowano do oscara. Tak naprawdę to głos rozsądku wobec pewnych politycznych zjawisk, które pożerają same siebie w stanach . Gdyby występowali tutaj w większości biali pewnie by go ochrzczono rasistowskim, na całe szczęście  czarni mogą jeszcze sami z siebie się pośmiać. 6/10

Poor Things(2023)

Najnowszy film słynnego Yórgosa Lánthimosa. Całość to kobieca reinterpretacja Frankensteina, wnosząca tam masę warstw, spostrzeżeń, których nie było w oryginale na czele z tematyką seksualności. Całość jest okraszona piękna scenografią, masą kostiumów i unikatowym połączeniem steampunku, salvadora daliego i baśni. Aktorsko bryluje tutaj Stone, która wchodząc w rolę żeńskiego potwora Frankensteina naprawdę wykazała się sporą dawką szafowania różnymi rodzajami faz dojrzewającej istoty. Ruffalo równie świetny w roli przebiegłego Cassanovy, który wpadnie we własne sidła. Jest tutaj sporo lewicowania nawet czasem skrajnego, o czym zresztą pisałem w innym wątku, nie każdemu poejdzie epizod z życia bohaterki w Paryżu ale nie można odmówić temu filmowi konsekwencji.

Wymową i konstrukcją fabularna to nie jest to absolutnie jakieś artystyczne mętne bajoro, wręcz przeciwnie film jest jasny w wymowie, sprawnie prowadzony i dobrze to się po prostu ogląda. Jest to totalne przeciwieństwo takiego "The Killing of a Sacred Deer", które momentami topiło się we własnych interpretacyjnych mieliznach. 8/10


Nope (2022) Trzeci w doboru pełnometrażowy film fabularny Jordana Peele znanego wcześniej z komediowego cyklu "Key & Peele". W okolicach teksasu pojawia się dziwna forma życia, która rozsiewa grozę, przyjdzie się z nią zmierzyć rodzinie zajmującej się hodowlą koni, która jest wypożyczana do przemysłu filmowego. Sporo tutaj komentarza na temat kondycji kina,
Spoiler: PokażUkryj
 sama kreatura we wnętrzu wygląda jak kamera, kamera, która pożera i wypluwa ludzi
Może brzmi to cokolwiek pretensjonalnie ale film tak naprawdę nie kryje się z tym jak jest komentarzem na temat kina jako takiego a nie wyłącznie horrorem. Znów mamy epizodzik Keitha Davida 6/10

Oppenheimer (2023) Chyba najmniej rozbuchany, najmniej hollywoodzki film w dorobku Nolana pod kątem akcji. Sam wybuch bomby to zaledwie kilka minut z potężnego 3 godzinnego kolosa filmowego. Za to hollywoodzka jest jak najbardziej obsada, gdzie przewinął się ogrom znanych nazwisk Hollywood starego jak i nowego pokolenia. Matt Damon, Gary Oldman, Matthew Modine, Robert Downey Jr, Casey Affleck, Emily Blunt, Florence Pugh.

Całość to bardziej biografia twórcy bomby niż film stricte o bombie. Sporo tutaj o Oppenheimerze kobieciarzu i działaczu politycznym. Zresztą w związku z wątkiem kobieciarza to bardzo dobry występ zalicza wcześniej wymieniona Pugh. Murhpy w tytułowej roli faktycznie przekazuje jak tylko się da wszelkie cienie twórcy bomby, jego wątpliwości i specyficzną manierę bycia. Gość wcześniej niezbyt znany z pierwszoplanowych ról w końcu dostaje swoje 5 minut i moim zdaniem wykorzystał je aż nadto dobrze. Całość co prawda bardzo mocno przypomina przyśpieszoną kronikę dziejów tytułowej postaci niż jakiś porywajacy fabularnie film ale dobrze to wchodzi. Muzyka  Göranssona pięknie podkreśla atmosferę kiedy trzeba choć mam wrażenie do spółki z tym  świetnym montażowy zabiegiem z drganiem ekranu 7/10

Nd, 17 Marzec 2024, 18:15:25
1
Odp: Egmont 2024 Powiem tylko, że ta złośliwość wobec wydawnictwa Egmont była niepotrzebna. Albo 8azyliszek nieuważnie słuchał, albo nie załapał, że TK nie jest już głosem Wielkiego E i mówi za siebie. Co najwyżej z słów "wiem, że wśród was jest wielu wielbicieli panoram... ...rzecz gustu", można wywnioskować, że sam pan Kołodziejczak nie lubi panoram. "Kwestia gustu".

Ich komercyjny potencjał jest taki, że zmusza estetów do kupowania wszystkiego jak leci. W przypadku serii z ciągiem fabularnym (Dragon Ball, Sin City) jest to ok, w przypadku kolekcji zwykły skok na kasę i żerowanie na komplecistach.

Nd, 17 Marzec 2024, 20:51:55
1
Odp: Diuna (2020) Długo się zabierałem za wyrażenie swojej opinii, bo film widziałem już ponad tydzień temu, ale musiałem to wszystko sobie na spokojnie przetrawić, zrobić rewatch jedynki i zwyczajnie ochłonąć po kinie. Jest to na tyle duży projekt kinowy, że zawsze przy takich automatyczne wyrażanie odczuć zaraz po seansie może się zmienić w zbytni chaos myślowy.

Przechodząc do rzeczy. Były obawy, że to dwójka będzie tą jeszcze wolniejszą częścią, bo można było napotkać wiele opinii w sieci, że Denisowi została do ekranizacja druga połowa książki która jest jeszcze mniej filmowa, bardziej filozoficzna i oparta na snuciu się po pustyni. Poległ na tym film Lyncha, gdzie zresztą ten motyw został skondensowany do jakiś kilkudziesięciu minut, nie radził sobie z tym tak samo stary serial, gdzie robiło się z tego momentami głupawo- mądre, filozoficzne pieprzenie.

Villeneuve się z tego wybronił, bo po pierwsze rozbił film tak naprawdę na trzy wątki. Mamy Fremenów, Harkonnenów i Imperium. Do tego wątek freemenski w ogóle nie zamula, bo praktycznie od początku dostajemy sceny potyczek na pustyni sfilmowane tak, że palce lizać. Reżyser wyjaśnia nam lore fremenów, tworzy podział na północ i południe wśród tychże, różnicuje ich podejście do przepowiedzianego mesjasza od ostrożności po fanatyzm. Poznajemy sicze fremenów, obserwujemy ich partyzancką walkę z  Harkonenami, widzimy kolejne wizje na temat Paula.

Chani jest zmieniona względem tego co pisał Herbert. Tak naprawdę tu się nie rozbija o żadne tam feminizmy i inne takie, a o zwyczajną złożoność postaci. Chani, która ma swoje wątpliwości, będąca momentami wręcz w totalnej opozycji do tego co się dzieje dookoła postaci Atrydy nadaje po prostu dynamiki i dramaturgii i nie jest z czapy, bo zgadza się z wewnętrzną logiką tego świata, gdzie przecież już w pierwszym filmie dostaliśmy postać Kynes, która nie była jakimś zaczadzonym religijnie fremenem. Film zresztą jak pisałem wyżej rozwija mocniej te wątki i zarysowuje różnice między konkretnymi frakcjami wewnątrz fremenów.

Paul zaczyna przechodzić drogę od tego wstrząśniętego wydarzeniami z jedynki młodzieńca, do lidera, który poprowadzi za sobą miliony. Czuć tutaj wahania, widać, że postać z czymś się zmaga i przychylam się tutaj do opinii Skandalisty Flynta. To nie jest laluś, który świeci tutaj tylko ładną buźką, ale młody aktor, który ma dobry wachlarz asów aktorskich w rękawie. To już zresztą było widać w jedynce, gdzie "zrobił robotę" sceną z pudełkiem i tą gdzie doznaje wizji w namiocie.

Metafizyka broni się świetną warstwą wizualną  i wybitną jak w jedynce Ferguson, której jest tutaj jednak wyraźnie mniej.
Spoiler: PokażUkryj
 Najbardziej kwasowy wątek, czyli rozmowy z płodem a matką, Lady Jesicą mają tak klimatyczne, sugestywne zdjęcia przedstawiające płód, że szczęka opada
Nie ma tu nic mętnego imo a na metafizycznych wątkach w fantastyce to zawsze jest łatwo przedobrzyć i przegiąć zwyczajnie pałę.

Harkonnenowie to jest wątek, który w sumie stoi tym czym stała jedynka, czyli knujący Vladimir i  jeszcze bardziej rozjuszony Rabban, ale z warstwą premium bo dostajemy więcej informacji o lore tego wszystkiego. Widzimy fenomenalnie wręcz ukazaną wizualnie Giedi Prime z jej niesamowitym konceptem kolorystycznym. Nie spodziewałem się, ze można tak genialnie wizualnie przedstawić coś opartego tylko na dwóch kolorach ale jednak się da. Do tego jest też oczywiście Feyd Rautha w wykonaniu Butlera i tutaj muszę naprawdę bardzo mocno pochwalić za tak sugestywne wykreowanie psychopaty. Świetna rola drugoplanowa, imo nie przeszarżowana a przecież w takich rolach jest o to wyjątkowo łatwo.

Imperium jest z kolei najbardziej skromne aktorsko bo i nie ma tutaj dużo ukazanego Imperatora, a Walken gra wyjątkowo oszczędnie w słowa. Christopher jasne robi robotę i mnie kupuje wizja przedstawienia imperatora jako kogoś kto wcale nie otwiera butelki szampana z powodu tego co się odwaliło na jego rozkaz w jedynce, ba wydaje się w pewnej żałobie nawet, ale jednak kalkulacja polityczna u niego zwyciężyła. Florence Pugh też dużo nie jest, ale to  jak ta kobieta zjawisko wygląda w tym stroju ala kolczuga przekonuje mnie, że powinna być w tym projekcie.

Co do wizualiów jeszcze znów, to sama scena ujeżdżania czerwia to jest taka moc, że cieszę się bardzo z tego jak mocno unikałem materiałów promocyjnych tego filmu, gdzie bodajże ta scena latała już oficjalnymi kanałami po sieci. To powinno się zobaczyć pierwszy dziewiczy raz w kinie. Po prostu powinno.

Muzyka to piękna sprawa, Zimmer w paru momentach wraca wręcz na poziom jaki kiedyś prezentował a kończące film "Kiss the ring"imo dosięga tego co wręcz Zimmer komponował do "Gladiatora" i przy okazji pokazuje jak bardzo Zimmer się męczył muzycznie tworząc te do przesady gromkopierdne utwory do filmów Snydera.

No i jeszcze sprawa comic relief w osobie jednej postaci mi tak nie przeszkadza jak części ludzi. Prawda jest taka, że Diuna to i tak na tyle monumentalne kino, że przydaje się tutaj jakieś lekkie rozluźnienie atmosfery i doceniam celowy zabieg z tą rolą. Jasne Bardem to dobry aktor i mógł zagrać coś dużo lepszego ale tak naprawdę raz, że w tym filmie nie ma praktycznie złego aktorstwa a dwa, ze ta postać i tak może co najwyżej pełnić rolę wspomagająca, że jestem w stanie przyjąć  takie a nie inne rozwiązanie.

Rewatch jedynki też utwierdza mnie w przekonaniu, że dobrze zrobiło rozbicie tego wszystkiego na 2 filmy.
Wracając do jedyneczki z 2021, to widać, że dwójka ma w porównaniu do niej szybsze tempo, więcej scen akcji, ale absolutnie jedynka nie staje się przez dla mnie to gorszym obrazem. Ja ten wolny kontemplacyjny styl twórcy "Blade Runner 2049" lubię i zwyczajnie uważam, że dobrze się stało, ze ten facet dostał Diunę a nie nie daj Boże Imperatorze jakiś Michael Bay czy inny Zack Snyder.

Jasne można się wyzłośliwiać, że reżyser lubi bardzo długie ujęcia dlatego rozbito książke na 2 filmy, ale tak naprawdę u Lyncha bylo wszystko zbyt "upchane",  wątek asymilacji Paula u Fremenow był już maksymalnie skondensowany w tamtym filmie. W ogóle nie rozumiem dziwnego sentymentu do tamtego obrazu, twierdzeń, że to jest lepsze od filmów z tego wieku. Plastikowe majtki Stinga, mopsy, kreskówkowe zachowanie Harkonenna. Sorry ale nie uważam, żeby to było godne potraktowanie czegoś takiego jak Diuna, zresztą sam Lynch ma traumę po tamtym projekcie i ja się chłopu w ogóle nie dziwię.

Diuna 21 wieku na pewno ma to coś, dobrze się wstrzeliła w zapotrzebowanie na takie epickie kino. Szczerze szkoda, że nie ma to szans na przebicie finansowo sw disneya czy avatara, bo  jakością to zamiata tamte rzeczy jak chce.

Jedynkę oceniłem na 9/10 a dwójka dostaje ode mnie 10/10. Jasne to nie są idealne filmy, ale gdy oglądam takie kino z takim zachwytem to ciężko o jakieś obiektywne i super wyważone oceny.

Filmy na tyle rozbudziły głód przyprawowy, że czekam na serial z hbo osadzony w tym uniwersum i  z chęcią sprawdzę growe Dune: Spice Wars.

Nd, 17 Marzec 2024, 21:19:13
1
Odp: Diuna (2020)   Cały ten wątek Chani, Stilgara i wszystkich innych jest kompletnie wyssany z palca Villenueve'a co ma sens, bo ciężko byłoby nagrać film w którym pół czasu trwania Paul bije się ze swymi myślami a w ten sposób reżyser dosyć sprytnie wybrnął i bohater bije się z Zendayą o to samo, tyle że momentami wypada to mało wdzięcznie na zasadzie "nie zgadzam się bo nie". Mnie natomiast ten wątek znudził, początek był dosyć męczący, dałoby się z pewnością to jakoś skrócić. Zendaya nie była tak zła jak myślałem że będzie, ale była najgorsza z obsady bez wątpienia, wolałbym aby ją przycięli a  postawiono trochę bardziej na politykę i Walkena, Pugh lub fenomenalnie wypicowaną Leę Seydoux. Albo rozszerzyć wątek Alii, nie wiem jak innym, ale jak Taylor-Joy zobaczyłem w tej 30 sekundowej scenie to nie tyle Alia, ale pomyślałem że byłaby idealną Ghanimą.
  Mnie sceny akcji męczyły, one łamią wewnętrzną logikę świata i to wychodzi dosyć nonsensownie, chociaż symbolika chociażby sceny ze żniwiarką jest dosyć oczywista. Na ostatnią bitwę to już chyba budżetu zabrakło.
  Sceny jazdy na czerwiach. No będę szczery, ale ja się śmiałem z tego w kinie, ten pomysł jest ogólnie głupiutki, ale czytając książkę podświadomie starasz się to pominąć, oglądając to na wielkim ekranie w realistycznej konwencji to jest jeden wielki absurd.
  Tym niemniej mi też się odrobinę bardziej podobał niż ten pierwszy. Czuć, że reżyser pokazał trochę "więcej jaj" niż w przypadku bardzo bezpiecznego poprzednika.

Nd, 17 Marzec 2024, 23:10:58
1
Odp: Diuna (2020)
 
  Mnie sceny akcji męczyły, one łamią wewnętrzną logikę świata i to wychodzi dosyć nonsensownie, chociaż symbolika chociażby sceny ze żniwiarką jest dosyć oczywista. Na ostatnią bitwę to już chyba budżetu zabrakło.
  Sceny jazdy na czerwiach. No będę szczery, ale ja się śmiałem z tego w kinie, ten pomysł jest ogólnie głupiutki, ale czytając książkę podświadomie starasz się to pominąć, oglądając to na wielkim ekranie w realistycznej konwencji to jest jeden wielki absurd.
  Tym niemniej mi też się odrobinę bardziej podobał niż ten pierwszy. Czuć, że reżyser pokazał trochę "więcej jaj" niż w przypadku bardzo bezpiecznego poprzednika.


No końcowa bitwa to jest niedosyt tu się zgodzę i jeżeli miałbym wskazywać na minusy, to, że tak to szybko się kończy.

Tylko czy Diuna Villeneuve gdzieś się niby upiera na koncepcję pseudo realizmu jak dajmy na to gacki Nolana? Ja tutaj kompletnie żadnego parcia na taki zabieg nie czuje. To ciągle jest uniwersum gdzie mamy rok 10tysięczny, ludzie to ludzkie komputery, wszyscy mają jobla na punkcie narkotyku z pustynnej planety a mimo super technologii  zabijają się mieczami- tak wiem, koncepcja tego co robi pocisk w zwarciu z tarczą jest mi znany. To, że tu nie ma kiczu z wersji Lyncha to jeszcze imo nie znaczy, że reżyser się spina na jakiś realizm, tym bardziej w filmie gdzie
Spoiler: PokażUkryj
 mamy rozmowy matki z płodem
  ;D

Cytuj

Cały ten wątek Chani, Stilgara i wszystkich innych jest kompletnie wyssany z palca Villenueve'a co ma sens, bo ciężko byłoby nagrać film w którym pół czasu trwania Paul bije się ze swymi myślami a w ten sposób reżyser dosyć sprytnie wybrnął i bohater bije się z Zendayą o to samo, tyle że momentami wypada to mało wdzięcznie na zasadzie "nie zgadzam się bo nie

Wydaje mi się, ze Chani ten fanatyzm po prostu przerażał. Jasne może wydawać się to głupiutkie bo to przecież fremeni, ale film sam nakreślił podziały w tej grupie jak wcześniej pisałem. Zendaya to wyżyny aktorstwa nie są ,oj nie ale sama koncepcja, żeby Chani zachowała swoje wątpliwości, obawy nadaje jej większej wielowymiarowości niż " muad'dib tak powiedział, więc tak zrobię"

BTW Wiem, że mój post opływa w hiperoptymizm i fanbojstwo aż sam lekko porzygałem się od swojego lukrowania  ;D Jednak na usprawiedliwienie dodam, że to co się stało ze star wars w rękach disneya, czy takie badziewne filmy jak Rebel Moon pokazują jak wiele złego dzieje się z podobną konwencją gatunkową obecnie. Tymczasem na pełnej wlatuje taka Diuna i jak nie podziwiać czegoś takiego.

Nd, 17 Marzec 2024, 23:26:41
1
Odp: Diuna (2020) Tylko takie jedno tycie sprostowanie: to nie do końca jest rok 10.191. To jest 10k lat od założenia Gildii. Czyli po naszemu to byłoby około A.D. 23.000. Mniej więcej.
Pn, 18 Marzec 2024, 00:44:50
1
Odp: Uniwersum "Star Wars". Filmy, seriale, Stary i Nowy Kanon
Najnowsza produkcja też wygląda nieciekawie, strasznie płasko. No nic, trzeba czekać na 2 sezon Andora.

Wt, 19 Marzec 2024, 16:50:50
1
Odp: Uniwersum "Star Wars". Filmy, seriale, Stary i Nowy Kanon  Galaktyka w/g Disnya. Wszyscy biali mężczyźni zginęli w eksplozji Gwiazdy Śmierci.
Wt, 19 Marzec 2024, 17:22:39
1
Odp: Ogólnie o filmach.
Wt, 19 Marzec 2024, 17:52:23
1
Odp: Ogólnie o filmach.   Wygląda na powtórkę z rozrywki, ale może to i dobrze bo poprzednik wyglądał jakby czystą rozrywkę wyciśnięto w prasie a efekty tego poddano jeszcze kondensacji, gdybym nie wiedział, to bym nie uwierzył, że za film odpowiada ponad 70-letni facet. No i Nirvana znowu w modzie.
Wt, 19 Marzec 2024, 18:32:04
1