Polubienia

Przejrzyj stronę ulubionych postów oraz otrzymanych polubień za posty użytkownika.


Polubione

Strony: 1 2 [3] 4 5 ... 37
Wiadomości Liczba polubień
Damballa - kolekcja I ląduje tutaj wątek z moją kolekcją. Głównie znajdziecie tutaj superhero i to przede wszystkim z wydawnictwa Marvel, ale czasem trafi się tytuł z innego gatunku ;)
Zeszyty dopiero bwde katalogował, ale mam plan, żeby kiedyś Wam zaprezentować :)

Od tego się zaczęła moje przywiązanie do komiksu, Thorgal to pierwszy komiks, który zacząłem regularnie kolekcjonować:


A później poleciało ;)
















I moja ulubiona, zielona półka :D












































I na deser kolekcją filmów na blu-ray:

So, 13 Lipiec 2019, 11:52:56
1
Odp: Bo chodzi o to, żeby plusy nie przesłaniały nam minusów - sezon drugi   Podsumowanie czerwca. W tym miesiącu po raz kolejny w nieco zmienionej formule, albowiem w zeszłym miesiącu praktycznie wyłącznie nadrabiałem kolekcję Star Wars, na dodatek porozliczam się z materiałami zgodnie z datami wydania więc pozamieniane zostaną miejscami podpunkty. Troszeczkę tutaj oszukuję, bo większość tej klasycznej marvelowej serii przeczytałem już wcześniej, ale kończyłem ją już w czerwcu, więc zaliczę jako całość, ogólnie poszczególne serie potraktuję jako jeden tytuł chociaż zwłaszcza w przypadku w/w marvelowej poszczególne tomy czy historie bywają całkowicie autonomiczne. Nie jestem za bardzo bezstronnym czytelnikiem w tym wypadku, ponieważ jest fanatykiem Gwiezdnych Wojen. Fanatykiem, ale jednocześnie jestem w tej kwestii ultraortodoksyjny, za "realne" wydarzenia uznaję wyłącznie te, które zaistniały w filmach wszelkie inne książki, gry, animacje itp. traktuję bardziej jako coś w stylu fanfików, mogło coś takiego się zdarzyć, ale niekoniecznie (dlatego z pełną obojętnością przyjąłem restart uniwersum przez Disneya i przesunięcie wszystkiego co było wcześniej do Legend, dla mnie od początku to były legendy). Ogólnie dotychczas na dobrą sprawę nie miałem poza grami komputerowymi których większość ograłem doszczętnie dotychczas większej styczności z uniwersum nie miałem, dawno temu nieco książek (mam do dzisiaj - niektóre chyba sporo warte, poziom większości mocno "taki se"), kilka fragmentów różnych historii komiksowych (Egmont tak to kiedyś wydawał a kupiłem tylko kilka numerów i nie regularnie), przewodnik po postaciach kupiony w antykwariacie za parę złotych, podstawę do Star Wars RPG, do tego Dark Empire, różnorakie programy dokumentalne i ot zdaje się wszystko. Tym niemniej z o wiele większą sympatią pochodzę do wszystkiego w czym pojawia się miecz świetlny, także będę pewnie trochę nieobiektywny.



1. Zaskoczenie na plus:

   "Star Wars - Klasyczne Opowieści" - Pierwsza seria komiksów, która rwystartowała natychmiast po premierze filmu, wydawana przez Marvel w liczbie ponad 100 zeszytów Podświadomie oczekiwałem od tych komiksów zwłaszcza po obejrzeniu rysunków jakiejś ramotkowości na poziomie superbohaterów z lat 60-tych a zupełnie zapomniałem, że premiera filmu to rok 1977 czyli czasy w których zaczynał się rodzić komiks taki, jaki go znamy w obecnej postaci. Z tego powodu hstoryjki ku mojemu zaskoczeniu wcale nie cuchnęły mocno naftaliną, owszem sposób narracji jest inny od tego dzisiejszego a i tekstu jest sporo więcej, ale jeżeli ktoś nie lubi (bardzo niedobrze) staroci, mimo wszystko może tego Star Wars spróbować. Nie polecałbym raczej wyrywczego czytania tomów, całość jest wyraźnie chronologicznie ułożona, ale mimo wszystko dosyć niestandardowo chociaż logicznie skomponowana. Niektóre wątki potrafią się ciągnąć przez praktycznie całą serię, poszczególne postacie mają tendencję do powrotów po sporych przerwach, historie potrafią się przeplatać i na dodatek sporo pomiędzy nimi one-shotów. Otwierając kolejny numer nigdy nie możemy być pewni, czy będziemy czytać kontynuację poprzedniego, czy może zupełnie coś innego. Początek zaczynamy oczywiście od adaptacji Nowej Nadziei, a dalej...no cóż dalej może być dla jakichś fanatyków continuity problemem, należy pamiętać że do momentu powstania Imperium Kontratakuje, te komiksy były nazwijmy to oficjalnymi kontynuacjami, a że nikt wcześniej nie wiedział jak będą wyglądać dalsze części filmu a Imperium zrobiło wszystko po swojemu, to siłą rzeczy sporo rzeczy przeczy temu co dostaliśmy później od Lucasa. Dominujący nastrój opowieści to oczywiście awanturniczo-przygodowy, ale znajdzie się miejsce i na poważniejsze, smutniejsze bardziej nastrojowe zeszyty, a znajdą się i wyraźnie komediowe, dla każdego coś miłego. Szerokie spektrum fabularne seria zawdzięcza sporej ilości nazwisk scenarzystów, które za nią odpowiadały a są to nazwiska z marvelowej ekstraklasy. Za początek odpowiada główne Roy Thomas pałeczkę przejmuje po nim Archie Goodwin, dalej David Michelinie (najsłabsza część, ma swoje momenty ale większość wypada z klimatu SW) a po nim rewelacyjna Jo Duffy prawdziwa gwiazda tego wydawnictwa, dosyć często udziela się Chris Claremont jest jeszcze kilku innych pisarzy "z doskoku". Ostrzegam od razu uczulonych na kicz, będzie tutaj tego sporo (Zielony Królik-łowca nagród, kosmiczne króliczko-zajączki żywiące się energią, kosmiczni piraci latający kosmicznym galeonem, Leia jako lepszy komandos niż John Rambo i inne tego typu atrakcje), sporo będzie także nawiązań do innych dzieł kultury. Całość mieści się raczej w standardowym wyobrażeniu awanturniczo-kosmicznego komiksu z lat siedemdziesiątch, aczkolwiek można się czasami mocno zdziwić. Graficznie też jest również dosyć różnorodnie, gdyż rysowników jest równie dużo co i scenarzystów. Za początki odpowiada nie kto inny niż Howard Chaykin, po nim legendarny (bardziej w DC niż w Marvelu) Carmine Infantino, którego prace będą się przeplatać z pracami Ala Williamsona, po nich serię przejmie Walter Simonson, dalej będzie Ron Frenz a na koniec pracę dostanie Cynthia Martin która dzięki swojej raczej prymitywnej ale nad wyraz interesującej kresce wraz z Duffy stworzy świetny, zdaje się mocno lubiany przez fanów run (niestety ostatnie zeszyty to wyraźny spadek formy obydwu pań a ostatni zeszyt w związku z nagłą utratą praw do tytułu jest wyraźnie napisany na kolanie i wygląda na rozpaczliwą próbę zamknięcia historii, która chyba nie zmierzała jeszcze do końca). Wśród grafików pojawią się też takie nazwiska jak Mazuchelli, Buscema czy Blevins, także nie będę oceniał wyglądu tych komiksów, gdyż każdy zainteresowany wie mniej więcej co prezentują sobą poszczególni twórcy, należy wziąć po uwagę oczywiście, że byli to wtedy twórcy raczej młodsi niż ci których znamy z tego co wydano w naszym kraju. Nie jestem przekonany czy można polecić ten komiks komuś innemu niż miłośnikowi starych komiksów lub hardkorowemu fanowi GW (nie mylić z wiadomą gazetą), te komiksy naprawdę nie są archaiczne tym niemniej  nie da się ukryć, że nieco starzyzną waniajet, na dodatek nie da się większości tego brać na całkowicie poważnie. Mi lektura całości sprawiła mnóstwo radochy, ale wiadomo bywało różnie, raz rewelacyjnie a raz bardzo słabo. Zbiorcza ocena dwunastu tomów:  7/10 (dla nieuczulonych).



2.   Zaskoczenie na minus:

   "Star Wars - Rycerze Starej Republiki" - John Jackson Miller, Brian Ching plus inni. Seria napisana na fali popularności zdecydowanie jednej z najlepszych gier video osadzonych w świecie Star Wars czyli "Knights of the Old Republic". Akcja umiejscowiona jest kilka lat przed wydarzeniami znanymi z gry, Malak jest jeszcze członkiem zakonu Jedi (inne postacie znane z gry być może też się pojawiają, nie pamiętam to było tak dawno temu). Osnową na bazie której utkano całą historią są losy Zayna Carricka padawana-nieudacznika, który zostaje niesłusznie oskarżony o zabicie innych padawanów - swoich przyjaciół oraz drużyny, którą podczas swoich przygód skompletuje - Marna Hierogrypha handlarza-oszusta wyglądającego jak skrzyżowanie małpy z nornicą i jego niespecjalnie rozgarniętego pomocnika trandoshianina Slysska, obowiązkowej  w takich przypadkach sexy-laseczki Jarael (w końcu się pogubiłem kim ona była, miała więcej twarzy od Greya),oraz Rohlana Dyre - mandaloriańskiego dezertera (akcja dzieje się podczas ataku Mandalorian na tereny Starej Republiki, po zakończeniu wojny z Sithami). No właśnie, wracając do tego pogubienia, komiks skierowany jest raczej do młodszego czytelnika, dosyć infantylny humor, postacie raczej niespecjalnie rozbudowane charakterologicznie a zwroty akcji równie niespodziewane co treść komentarzy politycznych w TVN lub TVP, natomiast całość jako całość jest dziwacznie przekombinowana. Już sam niby główny wątek zabójstwa padawanów jest dosyć dziwacznie prowadzony, niby Zayn ucieka przed prześladowcami, niby próbuje udowodnić swoją niewinność i ukarać sprawców, niby oni go ściagają ale przez wszystkie tomy miałem wrażenie że wszyscy mają to głęboko w dupie łącznie z samym Zaynem i Radą Jedi, mniej więcej w 2/3 historii mistrz Vandar należący do tej samej rasy co Yoda (pisząc to zdałem sobie sprawę, że nie miałem pojęcia właściwie z jakiej rasy pochodzi Yoda, sprawdziłem i okazało się że nie wiadomo z jakiej to i nic dziwnego że ja też nie wiedziałem) coś tam zaczyna mówić na ten temat i wydaje się, że ma jakiś plan na tę okazję, ale to tylko strona-dwie i więcej temat się już nie pojawia więc on chyba też w końcu kładzie na sprawę wuj. Oprócz tego wątków jest od groma, jakieś bitwy, marsze, kontrmarsze, przemarsze, rakiety-makiety-pakiety, groch z kapustą, drużyna co chwila się rozdziela żeby zupełnym przypadkiem spotkać się na drugim końcu galaktyki, czarnych charakterów to jest lekką ręką licząc ze dwadzieścia sztuk a brudy wyciągane z szafy to już na kopy są tutaj sprzedawane. Nie wiem skoro ja stary koń miałem kłopoty z rozeznaniem wśród tego co się dzieje, to jak sobie z tym radził klient docelowy czyli młodszy czytelnik? Nie wiem może sobie radził a to ja jestem za głupi lub zbyt stary i uwsteczniony. Rysunki Chinga wypadają w miarę pozytywnie, stosuje on taką grubą kreskę, która wygląda jakby szkic miękkim ołówkiem (może i zresztą to jest to, nie znam się na technikach malarskich), który to efekt bardzo lubię, sceny akcji są dynamiczne a projekty postaci, maszyn i ogólnie świata naprawdę dobre w duchu gwiezdnowojennym, ale takie jakby bardziej barokowe co dosyć udatnie oddaje upływ czasu jaki minie do pierwszej trylogii. Za to strasznie drażniły mnie twarze dzięki którym z powodu nader często opadających powiek i kącików oczy postacie wyglądały jakby cierpiały na łagodną formę debilizmu, ogólnie stronę graficzną można zaliczyć raczej na plus, ale mi osobiście bardziej przypadały do gustu zeszyty w których główny rysownik nie pokazywał nam swoich możliwości. Podsumowując, przy czytaniu tej serii zajrzałem z ciekawości do internetu, aby przekonać się co inni myślą na temat rycerzy. Z tego co zobaczyłem to seria zebrała całkiem dobre opinie a czytając jedną z polskich recenzji dowiedziałem się, że to jeden z najlepszych komiksów Star Wars i pomyślałem "że skoro to jest najlepsze to chyba ta kolekcja to całkowicie chybiona inwestycja" na szczęście jednak nie. Co z tego że autorowi udało się stworzyć naprawdę sympatycznych bohaterów? Co z tego że zachował klimat Star Wars? Co z tego że można się dowiedzieć różnych ciekawostek (np. na jakich zasadach działały klany Mandalore) i co z tego że momentami czyta się to naprawdę dobrze (świetny zeszyt w klimacie horroru na statku kosmicznym), skoro podczas lektury niektórych zeszytów nie miałem pojęcia o czym te postacie wogóle rozmawiają i dlaczego robią to co robią, a poszczególnych i tych dobrych i tych złych zeszytów nie dałem rady skleić w jakąś sensowną całość. Momenty są, nawet sporo ale ostatecznie nie podobało mi się. Ocena całości składającej się z sześciu tomów 4+/10.



3. Najlepszy przeczytany:

   "Star Wars - Wojny Klonów" - John Ostrander, Jan Duursema plus inni. Tytuł wskazuje jasno z czym mamy do czynienia. Z historią dziejącą się pomiędzy "Atakiem Klonów" a "Zemstą Sithów". Wstępem do niej jest oddzielny tom "Nadciągająca Wojna" zawierający komiksowe wersje "Mrocznego Widma" i wspomnianego "Ataku...", obydwie z niewiadomych przyczyn, bo można było założyć raczej bardzo wysoką sprzedaż (sprawdziłem była wysoka) strasznie nędznie narysowane na dodatek pierwsza wyjątkowo kiepsko pisana. Raczej nie można oczekiwać aby zainteresowani tym komiksem nie widzieli fimów, więc można na nie spuścić zasłonę milczenia. Tak czy inaczej przybliżająca historię konfliktu Republiki z Separatystami seria jest mocno wielowątkowa, głównym wątkiem (z początku tego nie do końca nie widać) są losy mistrza Quinlana Vosa szpiega, który jest o tyle dziwacznym Jedi że większe zaufanie powierza swojemu blasterowi i kontaktom z półświatkiem niż mieczowi, który za punkt honoru obiera sobie dopadnięcie drugiego-ukrytego Sitha. Napisane jest to świetnie, historia polowania na Dooku i Pana X jest wciągająca a wrażenie robi zwłaszcza proces przechodzenia Quinlana na ciemną stronę o wiele subtelniejszy i sprawiający bardziej mroczne i groźne wrażenie niż to co zaprezentował Lucas w "Zemście Sithów", efekt czasami psuje fakt iż do bólu powtarzane jest to, że Vos od początku miał tendencję do zbaczania ze ścieżki światła (naprawdę za 50 razem da się to zapamiętać) no i pojawiający się od czasu do czasu Dooku składający identyczne oferty jak Palpatine Lukowi (naprawdę kolejny pokręcony dziadyga charczący do ucha "wyzwól swoją mroczną naturę" nie jest jakoś strasznie kuszącą opcją). Drugim głównym wątkiem jaki dostaniemy będą przygody Obi-Wana i Anakina polujących na zabójczynię Ventress. Oprócz tego dostaniemy sporo pomniejszych historyjek, które czasami splatają się z głównymi wątkami, czasami nie, których bohaterami będą np. Yoda, Mace Windu, Ayla Secura (podejrzewam, że druga po Bobie ulubiona postać fanów, która pojawiła się w filmie na kilka sekund) i inni, a prawie wszystkie są naprawdę dobre. Wielość ciekawych tematów w tej serii jest jej znakiem rozpoznawczym, będzie okazja zaglądnąć w głowy (nieco powierzchownie, ale zawsze) żołnierzom-klonom, będzie można obejrzeć Mon Kalamari walczących z okrętami Republiki, dowiemy się na czym mniej więcej polega bitewna medytacja, spotkamy młodą Mon Mothmę oraz również młodego i obiecującego oficera kapitana Dodonnę, będzie można obejrzeć Republikę zdradzającą swoich własnych sojuszników oraz dobrych "ludzi" zmuszanych przez wojnę do niegodnych czynów. Takie dodatkowe urealnienie wychodzi zdecydowanie na dobre i sprawia, że całość ma jeszcze mroczniejszy i przygnębiający wydźwięk. Sama seria naprostuje sporo głupotek zaserwowanych przez Georga zwłaszcza w "Ataku Klonów" (niektóre zostawi tak jak były), inne wydarzenia ukaże nieco dokładniej co sprawi, że nabiorą więcej sensu. Zdarzają się i minusy np. bitwa na Jaabim (ważna dla scenariusza, ale napisana strasznie chaotycznie), albo zeszyt z nieznanym Jedi i jego padawanem, który podejrzewa że tajemniczym Sithem jest Palpatine, zaczyna się naprawdę intrygująco ale bohaterowie zaraz giną i dostajemy retrospekcje, które prowadzą nad dokładnie donikąd. Ostateczna rozgrywka z Ventress na Boz Pity też z laczków nie wyrywa. Rysunkowo jest w miarę przyzwoicie, ogólnie Star Wars to raczej nie jest tytuł stawiający na jakąś awangardę malarską, to mają być przyjemne rysunki które będą się podobać na każdej szerokości geograficznej i w każdym wieku i Duursema tak właśnie rysuje. Nie ma się czym zachwycać, ale i nic nie przeszkadza, za minus uznam projekty niektórych postaci, cyborg-morderca wygląda tak absurdalnie, że niweczy cały groźny efekt który prawdopodobnie miał robić, to samo mistrz Rancisis który w teorii jako cztero-ręki wąż powinien wyglądać czadowo a wygląda po prostu idiotycznie. Dodatkowi rysownicy, którzy odciążają od czasu do czasu Duursemę, sprawiają się przyzwoicie (na plus Randy Stradley) i tyle. Cały ten run, posiada jedną ale za to bardzo poważną wadę. Jest po prostu zbyt krótki. Główne wątki są prowadzone w miarę dobrze, ale te poboczne są tak dobre, że proszą się o znaczne rozszerzenie. Świetny zeszyt z Bailem Organą i Amidalą, może niezbyt oryginalny (kiedy Bail spotyka się z Valorumem na lotnisku to odrazu wiadomo co się stanie na następnej stronie), ale który powoduje ochotę, aby poczytać nieco więcej o sposobie "robienia" polityki w Senacie. Niby Lucasowi mimo ledwie kilku minut na ekranie udało się dobrze oddać to co się dzieje, mimo wszystko z pewnością więcej takiego materiału by nie zaszkodziło. Dobrze byłoby dostać nieco więcej wiadomości o mistrzu Sorze Bulq, być może nawet jeden zeszycik z jego punktu widzenia. Nie pojawia się wcale Nute Gunray i Federacja Handlowa a przecież to był trzon i jednocześnie koło zamachowe dla Separatystów, postać Ventress wydaje się dobrym materiałem na interesujący czarnych charakter, ale tylko wydaje, bo w rzeczywistości jest strasznie płaska (charakterologicznie bo fizycznie obdarzona jest przez Duursemę jak zresztą wszelkie inne postacie kobiece sporym biustem) i przydałoby się jej więcej "czasu antenowego". Nie ma praktycznie Grievousa i Palpatine'a, a jest tego sporo więcej. Podsumowując, widać że Ostrander miał mnóstwo dobrych pomysłów na ten komiks i co najważniejsze to co udało mu się wrzucić jest dobrze zrobione, ale zabrakło nieco miejsca. Sprawdziłem w internecie i seria jest bardzo lubiana przez fanów i uważana za jedną z najlepszych w historii i wcale się temu nie dziwię. Natomiast szkoda, że mogę ją określić mianem bardzo dobrej a nie rewelacyjnej gdyby dostała szansę na pełne rozwinięcie skrzydeł (no i może bardziej znanego rysownika z większym pazurem), ale i tak to jest raczej ścisły kanon. Ostatniego tomu nie czytałem, ale to w połowie ukomiksowiona "Zemsta Sithów" a w połowie jakaś inna historia, ale skoro wszystkie wątki wydają się domknięte musi to być coś osobnego, dlatego przyjmuję to co przeczytałem jako całość składającą się z 6 tomów, które oceniam na 7+/10.


  Na koniec muszę dorzucić kilka cierpkich słów o jakości wydania. Bodajże cztery pierwsze tomy zawierają tą samą, niezmienioną stronę tytułową ze spisem treści, dzięki czemu nie dowiemy się co się znajduje wewnątrz komiksów. Amatorski błąd, ale powiedzmy że zwykły błąd...w przeciwieństwie świadomej decyzji o pozbawieniu kolekcji oryginalnych okładek przez niemalże 10 pierwszych tomów, gdy przecież przy wydawaniu takich antologii wydaje się że ich obecność powinna być obowiązkiem. Pojawiają się w końcu w którymś momencie pewnie pod wpływem nacisku klientów, ale większość z marvelowego oldskulu nas omija. W pierwszych dwóch tomach "Wojen Klonów" część materiałów jest rozpikselizowana lub nieostra a w pierwszym tomie to nawet na bezczelnego okładka jest taka sama.Na dodatek ten srebrny napis na froncie "Komiksy Star Wars Kolekcja" zwłaszcza w pierwszych tomach ma tendencje do łatwego ścierania się. Widać, że wydawnictwo stara się naprawiać wszystkie szwankujące elementy, ale nawet dla mnie, który raczej przymykam oko na różne grzeszki najczęściej mające związek z technologią to co się tu dzieje to spora przesada. Na zakończenie nie jestem pewien czy w przyszłym miesiącu napiszę jakieś podsumowanie, dotychczas przeczytałem jedynie 2 komiksy, zaraz wyjeżdżam na krótki urlop gdzie raczej odpocznę od tego zajęcia i  nie będę miał z czego wybierać, sierpień będę miał mocno pracujący a najbliższe wolne we wrześniu i wtedy najprawdopodobniej podsumuję całe wakacje. 



So, 13 Lipiec 2019, 15:50:53
1
Odp: Dark Horse Pozwolę sobie wrzucić kilka słówek o 2 tomowej serii "Bunt".



W moim odczuciu fani obcego dzielą się, na ogól, na zwolenników klaustrofobicznej atmosfery zagrożenia spod znaku R. Scott'a lub na miłośników totalnej wojny autorstwa J. Cameron'a.

Wszystkich pogodzić powinna powyższa pozycja -  w bardzo sprawny sposób łączy w sobie wszystko co znamy z poprzednich wcieleń obcego tj.:
-> niewidzialne zagrożenie w postaci jednego obcego czyhającego w mroku korytarza zamku,
-> rozwałkę gdzie oddział pruje z pulsaków i smart gun'ów w całe legiony obcych
-> główną postać żeńską, która przynosi na myśl skojarzenie z Ripley albo dla mnie Machiko z AvP - w sumie nie wiem dlaczego ? ;)
-> ludzką chciwość już chyba na stałe przypisaną do korporacji W-Y
-> ludzkie starcia w myśl zasady "dobrzy vs źli"
-> kosmicznych piratów, jak zawsze wpadających w najmniej sprzyjających okolicznościach

Ergo: mamy tutaj naprawdę wszystko co większości fanów obcego może na myśl przyjść - zabrakło może Predatora ale może to lepiej ? Za dużo chyba tych combosów ostatnio :)

Główną bohaterką jest szeregowiec Zula z Colonial Marines, która wraz ze zbuntowanym androidem Davis'em prowadzi swoisty wyścig z korporacją W-Y na zasadzie, kto pierwszy dotrze do obcych, choć obu stronom przyświeca zgoła inny cel: zniszczyć vs pojmać.

Ogólnie komiks czytało mi się bardzo pozytywnie i szybko - fabuła, szczególnie bardzo rozbudowany wątek Zuli, ciekawa i wciągająca, kreska i kolory też trzymają poziom.

Nie przychodzi mi na myśl, żeby się do czegoś przyczepić więc myślę, że mogę szczerze polecić - zarówno świeżym jak i doświadczonym miłośnikom obcego.


So, 13 Lipiec 2019, 18:40:24
1
Odp: Star Wars Nadrobiłem przedwczoraj trochę starłorsowych zaległości- i muszę powiedzieć, żem się mylił, nie kupując dotąd "Lando". Irytująca postać irytującą postacią, ale sam komiks dobrze napisany i zilustrowany [kupiłem zresztą od razu, jak zobaczyłem , ze to Malejew :) ]. Spora przyjemność z lektury mnie omijała!
Potem tegoroczne tomy, "Zysk" oraz "Walka". Chyba się powtórzę, ale jak dla mnie to jedna z najciekawszych serii wydawanych przez Egmont. Jak dotąd poza tomikiem z Yodą na wycieczce w ichnie Tatry chyba we wszystkich tomikach znalazłem cos ciekawego. Oczywiscie pomijam tu Damerona, którego skreśliłem po pierwszym tomie.

PS- a brnąc przez ShadowsOfTheEmpire zastanawiałem się, co ze mną nie tak: oto takie oklaskiwane arcydzieło, a ja ledwo dotarłem do końca. Zresztą okazało się, że to był najgorszy komiks przeczytany przeze mnie w kwietniu.

Nd, 14 Lipiec 2019, 01:20:28
1
Odp: Obchody częściowo wolnych wyborów 4 czerwca a sytuacja komiksu dzisiaj Jeśli kogoś interesuje jeszcze ten temat, zapraszam do lektury artykułu, który opublikowaliśmy dziś na naszym blogasku:

https://na-plasterki.blogspot.com/2019/07/kryptonim-walizka-2.html

Znajdziecie tam masę autentycznych dokumentów z 1974 roku, pokazujących jaką kompletną lipą były rozliczenia w PRL-u, opierające się na absurdalnych stawkach i wytycznych, oraz jak je omijano, żeby w ogóle coś wydać. Ciekawym wątkiem jest kwestia nakładów, których wysokość określana była przez... cenzurę, czyli GUKPPiW. Pojawia się zatem pytanie, czy podane w stopkach nakłady były wielkością faktyczną, czy maksymalną?

Pn, 15 Lipiec 2019, 07:52:20
1
Odp: Sytuacja na polskim rynku - ceny, rabaty itd. Na Bonito.pl wróciła promocja 35%.
Pn, 15 Lipiec 2019, 10:25:05
1
Odp: Asteriks i Obeliks A ja mam w 4 różnych formatach, z czego najwięcej w wersji niebieskiej z Leksykonem (najlepsza wersja), niektóre są dosłownie w strzępach ale i tak dumnie zdobią półkę. :)
Cz, 18 Lipiec 2019, 13:11:06
1
Odp: Star Wars
Cytuj
Główną historię przedstawiono w książce, ale niektóre tie-iny dostarczały dodatkowych informacji i rozbudowywały poboczne wątki. Jak pisze Szysza, w komiksie skupiono się na łowcach nagród... i chyba tego agenta Jixa też tam dorzucili.

No właśnie problem mam z tym taki, że gdyby faktycznie skupiono się tylko na tych łowcach nagród a reszta fabuły była w tle, to by było spoko, a tak to wyszło niezbyt dokładne streszczenie książki z dodatkowymi wątkami.

Z tych zapowiadanych w Kolekcji komiksów większość mam rozeznane, tj. wiem, co będę kupował, a co nie. Pytanie do znawców tylko mam: Ta seria o Eskadrze Łotrów jest fajna? Nie będę czytał recenzji na star-wars.pl bo tam szkalują wszystkie komiksy, dlatego pytam tutaj, w zaufanym miejscu. :P
To dziwne, bo większość recenzji na star-wars.pl jest przecież pozytywna lub wyważona, a na ichniejszym forum jest pełno użytkowników zachwycających się komiksami z Legend. ;) A kolejne części mają w recenzjach takie oceny:
The Rebel Opposition 3/10
The Phantom Affair (tytuł w Gwiezdne Wojny Komiks: "X-Wing") 9/10
Battleground: Tatooine 6/10
The Warrior Princess 8/10
Requiem for a Rogue ("Requiem dla łotra") 9/10
In the Empire's Service ("W służbie Imperium") 7/10
The Making of Baron Fel ("Życie barona Fela") 8/10
Family Ties ("Więzy rodzinne") 8/10
Masquerade 6/10
Mandatory Retirement 9/10

Czytałem tylko to co wyszło w Polsce i słabo już pamiętam, ale na żadnym z tych komiksów się nie zawiodłem, porządnie napisane przygodowo-militarystyczne Star Warsy, gdzie bohaterowie wykonują jakieś tajne misje itd. "Making of Baron Fel" jest nieco inne niż reszta poprzez sposób narracji i ukazanie konfliktu Rebelia-Imperium od drugiej strony i dlatego to jeden z bardziej chwalonych komiksów SW, ale kontynuacja opowieści w "Family Ties" już była trochę pretekstowa.

Cz, 18 Lipiec 2019, 20:30:33
1
Odp: SDCC 2019 Goofy, Daisy oraz Brygada RR pojawią się w "Kaczych Opowieściach", tak samo jak wiele innych postaci znanych z kreskówek "Disney Afternoon".

Pojawiło się naprawdę sporo grafik, więc po całego newsa odsyłam na komiksydisneya.pl

So, 20 Lipiec 2019, 00:47:01
1
Odp: Sytuacja na polskim rynku - ceny, rabaty itd. Kupić wszytko się da, problem polega na tym, że nie ma czasu aby to wszytko przeczytać.
So, 20 Lipiec 2019, 23:34:51
1