Przejrzyj stronę ulubionych postów oraz otrzymanych polubień za posty użytkownika.
| Wiadomości | Liczba polubień |
|---|---|
|
Odp: Bo chodzi o to, żeby plusy nie przesłaniały nam minusów - sezon drugi
Podsumowanie września. Tradycyjnie komiks polski, lub taki w którego tworzeniu brał jakiś autor naszej narodowości. UWAGA, UWAGA JAK ZAWSZE MOGĄ POJAWIĆ SIĘ SPOILERY!!! "Z Tytusem przez historię tomy 1-10" - Papcio Chmiel. Osiem książeczek wydanych w ramach kioskowej "kolekcji" na miękko plus dwie, które się nie ukazały w tej formie a w twardej oprawie sprzedawane w normalnych księgarniach. Format dużo większy niż w przypadku regularnych książeczek a w przypadku tych dwóch odrębnych nawet bardzo dużo większy. Ogólnie cały koncept na serię odmienny od tego co znamy pod tytułem "Tytus, Romek i A'tomek", mamy bowiem tutaj do czynienia z takim komiksem-trochę nie komiksem. Na jedną stronę przypada jedna plansza ze standardowymi dymkami komiksowymi zajmująca prawie całe miejsce a po ich bokach tekst, małą czcionką więc dosyć sporo go się znajdzie, z pewnością lektura zajmie więcej czasu niż tradycyjne komiksy. Treść opiera się może nie tyle na historii jako całości, co raczej na konkretnych bitwach lub kampaniach wojennych prowadzonych przez Polskę na przestrzeni wieków czyli ogólnie raczej wiadomo Grunwald, Wiedeń, Powstanie Warszawskie etc. ale znajdą się i takie w których Polacy brali tylko udział jak Wojna o Niepodległość Stanów Zjednoczonych (Kościuszko, Pułaski). Wyjątkiem będą tu końcowe książeczki nr.7 "TRiA poznają historię hymnu" zaczynająca się na początku insurekcji kościuszkowskiej a kończąca udziałem legionów Dąbrowskiego w wojnach napoleońskich oraz w sumie jej fabularna kontynuacja "TRiA obchodzą stulecie odzyskania niepodległości..." zaczynająca się od proklamowania Księstwa Warszawskiego a kończąca jak w tytule w momencie odzyskania niepodległości (nie w czasie obchodów). Oraz dwie ostatnie stanowiące raczej przygody w stylu tych klasycznych książeczek po prostu umieszczone w historycznych "realiach". Tak więc trójka bohaterów bierze udział w rzeczywistych wydarzeniach, napotykając rzeczywiste postacie jednocześnie przeżywając swoje momentami dosyć absurdalne perypetie. Papcio zgodnie z zasadą "bawiąc uczy, uczy bawiąc" umieścił w tomikach naprawdę sporo faktów (bądź i nie o tym zaraz) historycznych co widać zwłaszcza w późniejszych książeczkach w których dosyć mocno sypie datami, nazwiskami i miejscami, z których no raczej dzieci będą mogły się chociażby pobieżnie zapoznać z tematyką. Natomiast, raczej ze sporą rezerwą podszedłbym do używania ich jako instrumentu nauczania o ile niektóre wydają się całkiem nieźle przygotowane pod względem merytorycznym to inne z kolei wydają się pod tym względem raczej średnie. Na dodatek niektóre z przytaczanych rzeczy (nie wiem jak to nazwać, pojęcie dosyć szerokie) wydają się tymi o których Henryk Jerzy Chmielewski nabywał wiedzy jeszcze w szkole czyli bardzo dawno temu i od tego czasu zdążyły się zaktualizować lub wręcz ulec kasacji. Co wrażliwsi pewnie mogliby się doszukać w jednym lub dwóch miejscach treści seksistowskich bądź rasistowskich, ja ze swojej strony wybaczam starszy pan, staromodne myślenie, mnie to zresztą nie razi specjalnie tak jak i komiksy Dębskiego. Ogólnie rzecz biorąc pamiętając o (no nie da się pomimo wielkiej sympatii dla autora, nie zakłamując rzeczywistości użyć innego słowa) mizerii końcowych książeczek Tytusa, byłem nastawiany nieco na "lipę" tej serii i ku mojemu przyjemnemu zaskoczeniu okazało się iż się pomyliłem. Przede wszystkim graficznie jest lepiej niż tam było pod koniec, widocznie Papcio znalazł więcej czasu na dopracowanie pojedynczych większych obrazów, chociaż nie ukrywam iż zdecydowanie bardziej jestem fanem tych prostszych i znacznie sympatyczniejszych rysunków z początków serii i jeszcze ze "Świata Młodych". Wyjątkiem są tutaj ostatnie dwa tomiki, te wydane w odmiennej formie, tam niestety już widać że wiek Papcia mocno wpłynął na jego umiejętności. Wydaje się zresztą, że naprzykład książeczka numer 9 powstawała dosyć długi okres czasu, bo graficznie na początku wygląda całkiem przyzwoicie a poziom opada gdzieś od połowy z planszy na planszę. Ostatni tom to pod względem wyglądu katastrofa, no ale szczerze i tak pełen podziw dla autora, w wieku w którym on je rysował raz większość ludzi już nie żyje, dwa jeżeli żyją i nawet wiedzą co robią to fizycznie nie bardzo już są w stanie to zrobić a tu proszę jeszcze praca. Zresztą fabularnie jest jeszcze dziwniej Znajdziemy w tej serii i zabawniejsze dowcipy (cały czas porównuję do tomików powyżej XX bo wiadomo, że do wcześniejszych startu nie ma) i ciekawsze przygody w stosunku do schyłkowego okresu klasycznej serii. Z jednej strony znajdziemy tutaj nieco tytusowego ciepła połączonego z abstrakcyjnym klimatem z drugiej momentami nieco więcej okrucieństwa (pamiętajmy o tematyce). Znaczy się przeczytałem i jestem zadowolony, tego że przeczytam to kiedyś jeszcze raz, wcale nie wykluczam. Ocena dla całości 7/10."Pochód Zimowy 1918-1920:Epopeja 5 Dywizji Syberyjskiej" - Sławomir Zajączkowski, Krzysztof Wyrzykowski. Nie kupuję raczej IPN-owskich komiksów, ten wziąłem bo natknąłem się pewnie zresztą na tym forum na dobrą opinię a dopychałem zamówienie do darmowej wysyłki na gildii. Dla mnie osobiście największym atutem tego niespecjalnie obszernego komiksu (64-strony, sam komiks nieco mniej, bo dosyć sporo miejsca zajmuje opracowanie historyczne na koniec), jest jego tematyka, która nie oszukujmy się stanowiła dla mnie swoistą terra incognita (wiedziałem, że jacyś tam Polacy byli wtedy w tym miejscu i w tym czasie i tyle). Zagadnienie jak w tytule, 5 dywizja (kupa luda, taka porządna dywizja) bierze udział w Rewolucji Rosyjskiej po stronie "białych" walcząc tam z ramienia wojsk Ententy przy jednoczesnej próbie powrotu do właśnie odradzającej się Polski. Z wyjątkiem tematyki, największa zaleta tego komiksu, jest jednocześnie jego dosyć sporą wadą. Chodzi mi o to, że "Pochód..." bardzo mocno przypomina te komiksy historyczne wydawane w czasach zdychającej komuny lub tudzież po jej zdechnięciu pokroju "Hernana Corteza..." czy "Zesłańców" a od jakiegoś czasu namiętnie wznawianych (i bardzo dobrze, chociaż dotychczas żadnego nie kupiłem - ale kupię). Z jednej strony, mamy taki przyjemny "wspomnień czar" na dodatek naprawdę wypełniony wszelkimi potrzebnymi bądź też nie informacjami z którego można się sporo dowiedzieć, z drugiej sprawia to iż sam komiks wydaje się taki jakby "suchy". Przez te 50 stron przewinie się sporo postaci historycznych z drugiej główni bohaterowie (nie wiem w końcu, czy to jakieś rzeczywiste ofiary wywózek na nieludzkie ziemie opowiedziały swoje historie, czy kompletnie wymyślone charaktery) przypominają raczej słupy ogłoszeniowe na których autorzy wywieszają didaskalia niż faktycznie istniejących ludzi. Bardzo mało tutaj jakichś żyjących, prozaicznych dialogów z reguły jak przedstawione postacie o czymś rozmawiają to sytuacji a to politycznej a to na froncie a to o jeszcze jakiej innej. Prace Krzysztofa Wyrzykowskiego wcześniej widziałem i szanuję, wiem że zabrzmi to częściowo jak zarzut, ale ja w pozytywnym znaczeniu użyję tego stwierdzenia "porządna rzemieślnicza robota" po raz kolejny kojarząca się z pracami sprzed lat trzydziestu. Nieco brakuje większej szczegółowości przy rysowaniu teł (co uważam za warunek niemalże konieczny w komiksie historycznym), z drugiej strony czy obrazy zaśnieżonej tajgi potrzebują jakiejś większej szczegółowości? Bardzo fajny dział dodatków a w nim sylwetki dowódców plus dosyć obszerna historia dywizji. Ogólnie pod względem czysto historycznym, komiks wydaje się przygotowany naprawdę na wysokim poziomie, pytanie jak z poziomem odautorskich wniosków? Bo niektóre tezy wydają się cokolwiek kliszowe. Polacy - dzielni i waleczni do końca (chociaż wiadomo bolszewik jeden czy drugi i tu się znajdzie żeby nie było), Czesi - nieroby zajmujące się głównie rabunkiem cywili i na dodatek zdrajcy, Francuzi - tchórze i oczywiście też zdrajcy. Na ile ten obraz jest prawdą? To pytanie do bardziej oblatanych w temacie, ale ja ze swojej strony nie zaufałbym autorom w 100% w tej kwestii. Tak na koniec, nie wiem czy tam IPN wydaje te komiksy jeszcze, ale wydaje się powinienem bliżej przyjrzeć sprawie bo forma przyzwoita, tematyka interesująca a cena "żadna". A ocena 6+/10. "Niegrzeczna Antologia" - autorzy różni. Tytuł mówi sam za siebie, antologia polskiego (tego akurat w tytule nie ma) erotycznego komiksu, niespecjalnie obszerna. Zaczynamy od jednostronicowego komiksu samego Edwarda Lutczyna (i na tym kończą się dobre wiadomości), który w sumie erotyczny nie jest, ale niegrzeczny już trochę tak Reszta to koszmarki zarówno fabularne jak i graficzne (to nawet bardziej tutaj leży). Niektóre w założeniu miały chyba być zabawne, ale bardziej rozbawiła mnie ostatnia wizyta u dentysty niż to, to. Najlepszy z całego zbiorku jest tył okładki z taką a la mangową roznegliżowaną panienką, ogólnie kilka fajnych grafik na samym końcu i okładka jak ktoś podnieca się Kapitanem Bzykiem. Pojedyncze grafiki to chyba stosunkowo znane nazwiska (Monika Wierzejska na ten przykład), ale z twórców komiksów, nie znam chyba nikogo, raczej amatorzy, część wygląda na webkomiksy, może dalej będzie lepiej. Oceniać nie będę, nie powinno leżącego się glanować, część z autorów to pewnie jakaś młodzież, więc nie ma się co zniechęcać, tylko szlifować umiejętności."Legendy" - autorzy różni. Antologia tym razem ze dwa razy obszerniejsza (co nie znaczy, że obszerna) z tej samej stajni, czyli Fabryki Komiksów co poprzednia. Zbiór szortów na temat dosyć ogólnie pojętych legend polskich tudzież słowiańskich, smoki wawelskie, diabły, południce, bazyliszki, szynszyle i inne takie stwory. Część historyjek na komediowo, część na horrorowo. Znowu okładka i jej rewers z fajnymi grafikami, znowu Edward Lutczyn na start. Kur...de bele pomyślałem na myśl o powtórce z "rozrywki"...i się w sumie przyjemnie rozczarowałem. Graficznie w stosunku do poprzednika, niebo a ziemia, oczywiście nie w każdym przypadku bo i tutaj znajdą się szorty przypominające moje bazgroły w zeszytach na co nudniejszych lekcjach w czasach podstawówki. Fabularnie zresztą też, czuć że kilkoro autorów miało jakikolwiek pomysł i na dodatek umiejętności wystarczające, aby przelać go na papier. Zdecydowanie bardziej profesjonalny zbiorek niż poprzedni. Ocena 6/10. "Kajko i Kokosz - Zamach na Milusia, Skarby Mirmiła, Cudowny Lek, Festiwal Czarownic" - Janusz Christa. Tom pierwszy to kolejny kamień milowy w historii serii czyli pierwsze pojawienie się Milusia, będę szczery nigdy nie był to mój ulubiony tom o ile dobrze pamiętałem i teraz też stwierdziłem, że nie stanie się moim ulubionym, jest naprawdę zabawny na ten swój kajkoszowy sposób, ale brakuje mu nieco jakiejś konkretnej fabuły, to raczej zbiór gagów kręcący się wokół świeżo wyklutego smoka i kłopotów jakie sprawia on w Mirmiłowie. "Skarby..." zdecydowanie już konkretniejsze z historią opartą o szelmostwa ukochanych Zbójcerzy bardziej przypadły mi do gustu. Najlepszy chyba jednakże tom trzeci w kolejności czytania, znowuż są Zbójcerze, jest piękna i bezbronna (chociaż łapę to ma jak Popeye) dziewica (?) do ocalenia, jest fabuła oparta na zwrotach akcji, są czary i magia. Dowcipów troszeczkę mniej, za to bardziej jakby przygodowy charakter na dodatek z wyraźnym morałem i ze słodko-gorzkim zakończeniem, jeden z najfajniejszych tomów tej serii w mojej opinii. Czwarty niech będzie gdzieś tam pomiędzy pozostałymi, ale będę szczery też mnie jakoś szczególnie nie zachwycił, fabuła taka trochę przełamana na pół, tytułowy festiwal kompletnie na drugim planie (chociaż to nie pierwszy przypadek, że tytuł sobie a scenariusz sobie) a historia dzieli się głównie pomiędzy "sprzymierzeńcami" Zbójcerzy bandą Rarogów a szalejącym Mirmiłem na wielki plus Oferma pokazujący w końcu rogi. Kajko i Kokosz to dalej jest świetny komiks, ale jak dla mnie tu już jest poniżej poziomu takich "Szranków i Konkurów" (a może Szrank? nie mam pojęcia jak to odmienić) i nie bardzo wierzę, że jeszcze na ten poziom wejdzie. Ocena 7+/10. So, 04 Październik 2025, 12:00:08 |
1 |
Odp: Thorgal
Podziwiam tych masochistów, którzy dalej Thorgala kupują. Te czasy już nie wrócą. Ostatnio sprawdziłem dwa tytuły z Sagi, bo na forum ludzie pisywali, że nawet da się to czytać, i niestety, ale to są bardzo słabe komiksy. Bardzo słabe. Nawet gdyby usunąć całą otoczkę Thorgalverse, to w moim mniemaniu one się w ogóle nie bronią. Brak w nich logiki, sensownych pomysłów, ciekawych postaci, typowe low-tier przygodówki, w których bohaterowie usiłują znaleźć sens komiksu, w którym się znajdują. Strona graficzna w większości przypadków jest słaba, ledwo ociera się o przeciętną. Dajcie spokój
So, 04 Październik 2025, 14:25:32 |
1 |
Odp: DC Compact Comics
Tak tylko wrzucę dla porównania ze standardowym rozmiarem."Podły offset" bo nabyłeś dodruk. Cała tajemnica polega na tym że w pierwszym "rzucie" pierwszych tytułów był lepszy papier offsetowy (grubszy, gładszy, kolory nie wydawały się nieostre a całość nie sprawiała wrażenia arkuszy wyjętych z domowej drukarki podpiętej do komputera). Ja zamówiłem Watchmen i WW Earth One ze starym logo ale All-Star Superman (i cała reszta wydana potem aż do września tego roku) dostałem już z nowym (Bullett) logo (choć jestem pewien na 99% pewien że wcześniej ukazała się wersja że starym logo) i różnica w papierze jest znacząca niestety. Ja obiecałem sobie że będę polował na Allegro na używane egzemplarze z pierwszego rzutu bo "do kolekcji", dla "eksperymentalnego" porównania i zapewne lepiej się będzie czytało. Te dodruki z nowym logo to ciekawa sprawa bo np. ten kto zamówił tak jak ja Robin Compendium w preorderze to ma go ze starym logo a ci co zamówili go później (np. pół roku temu) otrzymali już dodruki z nowym "bullett" logo😀 Nd, 05 Październik 2025, 01:15:32 |
1 |
|
Odp: Thorgal
Całkowicie zgadzam się z powyższym i pewnie mógłbym jeszcze dodać coś od siebie, ale już nie będę się wyzłośliwiać na obecnej Sadze i serii w ogóle. Paliwa do rozkręcenia się tej całej Sagi dolało pewnie bardzo ciepłe przyjęcie pierwszego tomu - wysoki poziom graficzny, emocjonalny początek, efekt nowości. To pewnie zostało zinterpretowane jako sygnał, że rynek chce tego więcej, ale niestety jakość nie nadążyła. Dla mnie Wendigo już było trudne do zniesienia, a Shaigan to był po prostu koniec. To, czego często sobie nie uświadamiamy, to fakt, że nadnaturalne czy kosmiczne wątki w życiu Thorgala stanowiły zaledwie epizody - o których opowiadał nam Van Hamme. Te epizody były przetykane latami prowadzenia normalnego życia, które działo się niejako pomiędzy epizodami. I to stanowiło o sile tych wątków ponadnaturalnych, które mieliśmy w Thorgalu. Teraz mamy odwrócenie tego w tych wszystkich młodościach Thorgala i seriach pobocznych. Świat bogów czy kosmitów występuje niemal co chwila, wypełnia te przestrzenie, które pozostawił Van Hamme. Wystarczy wyjrzeć za róg chaty czy szałasu, żeby coś się nie czaiło. Na dodatek wszyscy bohaterowie epizodyczni są dotknięci tym samym piętnem, które było zarezerwowane tylko dla Thorgala jako postaci odmiennej od reszty ludzi. I tak ze świata ledwie dotykanego zjawiskami, które czasami balansowały na granicy snu, dostajemy pełnoskalowy świat baśniowo-kosmiczny, który zastępuje świat istniejący do tej pory, który był od czasu do czasu maźnięty tymi wątkami. Wątkami, o których prawdziwości w tej serii byliśmy przekonani my, czytelnicy, ale niekoniecznie już bohaterowie (a już na pewno nie co do wszystkich) - tak to umiał napisać Van Hammme Thorgal jest już od dawna pogrzebany. To już jest inna seria zupełnie. Bliżej temu do Thora czy innego Doctora Strange niż do tego, czym był pierwotnie. Mam wątpliwości, czy gdyby nie sentyment starszych odbiorców, seria znajdywałaby swoich czytelników. Z mojej perspektywy nic już jej nie uratuje, ale jako stary czytelnik do samego końca będę tego ratunku wypatrywał. Pn, 06 Październik 2025, 10:30:21 |
1 |
|
Odp: Thorgal
Zgadzam się z Wami w całej rozciągłości. Nawdupczanie tysiąca kolejnych przygód w "między-wyprawowy" żywot Thorgala dałoby się jeszcze znieść, podstawowym problemem "Ruchomego Miasta" jest traktowanie postaci jako kukiełek, którym ot tak można zmienić charakter, osobowość i motywację. Shaniah z naiwnej smarkuli śmiertelnie zafiksowanej na punkcie Thorgala staje się ostentacyjnie niezależną i (w zamyśle) silną postacią, którą Thorgal niespecjalnie interesuje - w sposób niezamierzony z postaci tragicznej staje się grosteskową (a już jej niepotrzebna golizna to już spory cringe, zważywszy, że wcześniej była podlotkiem, a w Krainie Cieni czas się dla niej zatrzymał). Jej powrót odbiera cały ciężar jej poruszającemu poświęceniu z "Ponad Krainą Cieni" (nieprzypadkowo Zielony Zakątek z Sandmana odmówił bycia wskrzeszonym, bo to odebrałoby sens jego śmierci). Vigrid z poczciwego trzecioligowego boga o złotym sercu staje się skończonym łajdakiem o mocy Thanosa, który jedzie wszystkich jak chce. Jego motywacja jest skrajnie infantylna, a plan nielogiczny. No i skąd on wytrzasnął klucz? Bezimienna służka Przeznaczenia i Strażniczka Kluczy z postaci majestatycznych stają się zaledwie żałosnymi odźwiernymi, które można rozstawiać po kątach. Na dokładkę Thorgal to Rzeźnik z Blaviken, a Aaricia to pato-mamuśka (która zostawia maleńką córeczkę samą w chacie żeby se polatać). Jako okoliczność łagodzącą odnotowuję fakt, że scenarzysta zdołał uniknąć kilku fabularnych pułapek: Vigrid został "za karę" postarzony (bo przecież w późniejszej "Ofierze" Thorgal pyta się kim jest młody Vigrid), autor pilnuje też by Łzy Tjahziego ponownie trafiły na właściwe miejsce (to jest na dno zatoki) itd. Zapomniało mu się jednak, że Zamek z Krainy Aran spoczywa już na dnie Jeziora Bez Dna, a drzwi powierza prowadziły w nicość, a nie do Drugiego Świata. ![]() W rezultacie intrygujący początkowo zamysł Sagi (to jest uzupełniania "luk" w biografii Thorgala) uważam za całkowicie chybiony - jedynym sensownym sposobem kontynuowania tego cyklu są już chyba tylko krótkie, jednostrzałowe przygody, dziejące się po wszystkim, co już zostało przedstawione (choć i co do tego mam wątpliwości) Pn, 06 Październik 2025, 11:29:19 |
1 |
|
Odp: Marvel Origins - Kolekcja kolekcja w Polsce
Drugie polskie wydanie "W Szponach Kingpina" pokazuje jak fajnie i dobrze czyta się Spider-Mana w wersji Romity Seniora. Pisałem już o tym jak wyszedł album Carrefoura z Mysterio, a teraz powtórzę - to są świetne komiksy, które bardzo dobrze znoszą próbę czasu. Stan Lee się wyrabia, a Romita Senior czaruje swoją kreską. Tutaj dostajemy zeszyty do 53. Do setnego tomu dojdziemy do nr 65, Egmont zapowiedział Starożytną Tabliczkę z numerami 68-85. Cudownie byłoby gdyby dali radę dojść z Amazingiem do Ostatnich Łowów Kravena. Dopiero wtedy mógłbym z czystym sercem stwierdzić że są lepsi niż Kolekcja Spider-Mana która u nas nie wyszła. Ugh, opłacało się kupić ten tom dla numeru ASM 53. Mamy tu pierwszy raz Petera, Gwen i Milesa Warrena razem w interakcji we trójkę. Wiadomo co było potem.
Wt, 07 Październik 2025, 16:16:49 |
1 |
Odp: Marvel Origins - Kolekcja kolekcja w Polsce
Z tego co patrzę kolejny tom kolekcji, Fantastyczna Czwórka 15, będzie bogaty w wątki kosmiczne i zadebiutują dwie znane postacie - Adam Warlock i Ronan. Jest na co czekać.
Cz, 09 Październik 2025, 10:55:18 |
1 |
Odp: DC Compact Comics
Jak tam Wasze kompaktowe zakupy? ![]() Pierwsza fala zaatakowała Auchan: ![]() Pt, 17 Październik 2025, 10:03:48 |
1 |
|
Odp: TM-Semic
Jak powstało legendarne wydawnictwo TM-Semic? Rozmowa z Marcinem Rusteckim i Arkadiuszem Wróblewskim So, 18 Październik 2025, 10:47:06 |
1 |
|
Odp: DC Compact Comics
W to ewidentnie ta seria celuje, gdybym ja za dzieciaka mógł za takie grosze kupić te klasyki... no zazdro. Aczkolwiek jak pisałem, ja też mógłbym być targetem gdyby wrzucili jakieś mniej esencjonalne, ale wciąż fajne rzeczy. Nie wiem, jakieś Suicide Squad Ostrandera albo coś w ten deseń. So, 18 Październik 2025, 16:18:49 |
1 |