Polubienia

Przejrzyj stronę ulubionych postów oraz otrzymanych polubień za posty użytkownika.


Polubione

Strony: 1 ... 10 11 [12]
Wiadomości Liczba polubień
Odp: Wielka Kolekcja Komiksów Marvela Bazyl, WKKM zajmuje więcej miejsca niż twierdzisz :P





Śr, 05 Styczeń 2022, 20:30:03
1
Odp: kolekcja smutnego drona :D Wracamy do Państwa po małej przerwie :


Pt, 07 Styczeń 2022, 21:35:48
1
Prawa do postaci oraz domena publiczna Drodzy,
Ostatnio sporo rozmyślałem nad sensem wprowadzenia postaci Conana do uniwersum Marvela. Jak niektórzy pewnie wiedzą, Barbarzyńca został członkiem zespołu Savage Avengers. Zatem nie chodzi tylko o to kto wydaje Conana (wszak oryginalnie pierwsze komiksy również ukazywały się dzięki temu wydawnictwu), ale ogólnie wpływ scenarzystów na rozwój tej postaci. Na pewno jest to coś nowego, jakiś powiew świeżości, ale gdyby ktoś 10 lat temu przewidział taki scenariusz uznałbym to za niesmaczny żart.

Od razu dodam, że nie śledziłem losów oraz chronologii Conana. Pamiętam tylko film pełnometrażowy z tą postacią. Zacząłem googlowac zatem jak doszło do tego, że prawa do publikacji komiksów wróciły do Marvela. Z tego co przeczytałem, kiedy Dark Horse nabylo licencję na Conana, wolno im było opublikować w formie zbiorczej to, co wydawał do tej pory Marvel (czyli do roku 2003). Teraz podobne prawo ma Marvel względem tego co stworzyło DH do roku 2017. Trochę mi się to kłóci ze sobą, ale to dlatego że sytuacja jest bardziej skomplikowana.
Prawami do postaci Conana dysponuje spółka Conan Properties International, która należy do Cabinet Entertainment. Komiksy wydaje Marvel, a Netflix pracuje nad serialem - zatem obie firmy dogadały się z Cabinet na odpowiednie wynagrodzenie i dzięki temu mogą używać tej postaci w swoich publikacjach. Conan zaistniał całkiem niedawno w świecie gier video za pośrednictwem całkiem udanej produkcji Conan Exiles i tu również jeszcze inne studio skorzystało z praw do tej postaci.

Najwięksi fani Conana zapewne kojarzą postać Red Sonyi. Przestała ona towarzyszyć Barbarzyńcy, gdy w 2005 roku Dynamite Comics zaczęło publikację komiksów z tą postacią. Jak to się stało? Otóż Marvel przestał licencjonować te postać w roku 1985. Osoby zarządzające dorobkiem Conanowych opowieści autorstwa Howarda uznały, że Sonja stała się na tyle popularna, że można ją odseparować i "wynajmować" oddzielnie. I taki stan ma miejsce do dziś.

W tym miejscu pragnę poruszyć temat domeny publicznej. Otóż w Europie dokonano jak narazie 3 publikacji niezwiązanych z Conanem jakiego znamy dzięki Marvel/Dark Horse. Wydawnictwa "Glenat"(Francja), "Weird Book"(Włochy), "DQomics" (Hiszpania) wydały swoich Conanów, nawiązujących do oryginalnego Conana Howarda z jego opowieści. Wydawnictwa mogły to zrobić, bowiem Conan w Europie występuje w domenie publicznej gdyż prawa autorskie są liczone od zgonu autora + 70 lat. Howard zmarł w 1936. W Stanach czas ochrony liczony jest od ostatniej publikacji + 95 lat. Zatem tam Conan wciąż jest chroniony prawnie.

Kontynuując, czy to znaczy że teraz każdy z nas może tworzyć komiksy o Conanie i je wydawać? Teoretycznie i praktycznie w Europie (i tylko w Europie) tak, jednak warto mieć z tyłu głowy, że firmy, które nabyły prawa do Conana mogą bacznie śledzić rynek i jeżeli dostrzega w naszej twórczości cokolwiek, co wskazywałoby na to, że zaczerpnęliśmy coś z "ich" Conana, to nie wybronimy się z tego w sądzie. Chodzi o postaci, miejsca, wydarzenia i inne.
W tym momencie chyba mogę przestać pogrążać się w oczach fanatyków tej postaci jak i całego Conanowego uniwersum :)
Jeśli coś przekręciłem lub Was uraziłem to śmiało mnie poprawcie.

Przyszło mi do głowy następująca myśl - czy za 20-30 lat rynek zaleją nowe wersje Supermana, Batmana i jeszcze innych postaci, które mogą wejść do domeny publicznej?
Nie do końca, przynajmniej nie wierzę w to. Duże koncerny posiadają nie tylko prawa autorskie do postaci, ale również prawo do znaku towarowego, które dodatkowo chroni przed potencjalnym przejęciem. Podobnie jak w przypadku Conana, nowi autorzy musieliby być bardzo ostrożni gdyby zechcieli napisać nowego Supermana bazującego na tym z roku 1938. Niewielu może o tym pamięta, ale oryginalny Człowiek ze stali... Nie potrafił latać. Zatem to, co ukaże się w domenie publicznej musi być zgodne z pierwowzorem.

Wydaje mi się, że temat jest ważny i interesujący nie tylko dla twórców komiksów, ale również bajek, książek i innych popularnych form, które spopularyzowały jakąś postać. Dziś nikogo nie dziwi kolejna wersja Draculi, Frankensteina, czy Pinokia. Miejmy na uwadze, że w ciągu najbliższych 20 lat będziemy świadkami tego jak potoczą się losy bohaterów Disneya takich jak Kaczor Donald, Myszka Miki i inne postaci, których okres ochrony upłynie. Po stronie Warner Bros będzie to Królik Biggs i Kaczor Duffy.

Ponieważ mówimy o gigantach raczej nie dojdzie do czegoś spektakularnego. Disney przez lata mocno chronił nawet Kubusia Puchatka, którego przecież nie stworzył i wciąż posiada do niego prawa.

Inny przykład, który sprawdziłem to bardzo popularna postać Popeye. Był on bohaterem pasków komiksowych oraz bajek w latach trzydziestych  XX wieku. Oficjalnie postać ta trafila do domeny publicznej w 2009 roku (dla Europy). Jednak nikt chyba jeszcze nie odważył się sięgnąć po tę postać, bowiem chronią ja prawa do znaku towarowego zarejestrowane przez King Features Syndicate w Wielkiej Brytanii. W dodatku komiks lub kreskówka często nie jest dziełem jednego twórcy, a oszacowanie daty zgonu autora muzyki lub osoby, która kładła kolory może być trudne do zrealizowania i łatwo o złamanie prawa w takim momencie.

Na ten moment podzieliłem się wszystkim ciekawym czego się dowiedziałem w ostatnich kilku dniach. Gdyby ktoś był zainteresowany źródłami, z jakich korzystałem, to opublikuje je dla chętnych w przyszłym tygodniu, jednak nie były to fachowe publikacje a wikipages, Quora i Reddit.

Abstrahując od domeny publicznej, wydaje mi się że największe kontrowersje wzbudzały prawa do postaci Marvela, które zostały rozdane różnym wytwórniom filmowym. Do dziś jesteśmy świadkami tego, jak Spider-Manem i postaciamj z nim związanymi operuje Sony, mimo iż są to postacie Marvela, który jakiś czas temu został wchłonięty przez Disney.
Do czasu zakupu Foxa przez Disney mylące mogło być to, że mieliśmy Scarlet Witch oraz Quicksilvera w filmach o X-Men oraz Avengers i w obu seriach nie były to te same postaci, o aktorach nie wspominając. Kevin Feige z Marvel Studios powiedział, że obie wytwórnie mają prawo do używania tych postaci, zatem nie ma mowy o żadnej walce sądowej.

Domyślam się, że dla niektórych osób nie napisałem niczego odkrywczego, ale chciałem poruszyć to zagadnienie w jednym wątku tak, aby nie skakać między tematami, gdy będziemy rozmawiać o losach Conana, Popeye lub inny bohaterach. Jeżeli temat się nie przyjmie to po prostu wyleci poza pierwszą stronę wątków z tego działu, ale a nóż ktoś dowie się czegoś ciekawego i będzie miał ochotę zgłębić temat.


So, 22 Styczeń 2022, 11:07:23
1
Odp: Mucha Comics
W temacie tych słabych skanów, mnie bardziej ciekawi fakt, że serio nie istnieje na świecie żaden kolekcjoner, który miałby te numery u siebie, w idealnym stanie i byłby gotów wykonać idealne skany w swoim domowym zaciszu i sprzedać je Marvelowi?
Nie kosztowałoby to chyba więcej niż faktyczna cyfrowa korekta tychże plansz.

Ja mam te numery :)

Śr, 09 Luty 2022, 10:35:58
1
Odp: kolekcja smutnego drona :D wielki ciężar grzechu mojego... :


Śr, 09 Luty 2022, 20:13:58
1
Odp: Zbiory infantylnych i glupich ramotek foliarza Mam cala serie w komplecie reszta fotek w przyszlosci jak sie dokpoie do reszty i poukladam.





















Wt, 15 Luty 2022, 14:45:21
1
Odp: Zbiory infantylnych i glupich ramotek foliarza Ciekawa seria choc jak wszystkie z tamtych lat z kobietami dosc szybko zakonczona a podobno faceci tylko o cyckach mysla - no cos wtedy sie to slabo sprawdzalo.

Ostatnio widzialem aukcje gdzie # 1 latal po ponad 200$ - nice :)




Pt, 18 Luty 2022, 09:33:54
1
Odp: Mucha Comics To, że u innych jest gorzej, nie znaczy że u nas dobrze i że nie można o tym mówić.
So, 12 Marzec 2022, 05:20:16
1
Odp: Diuna (2020) Uwaga. Drobne/delikatne spoilery.

Wszystkie poniższe przemyślenia są siłą rzeczy prywatne i subiektywne dlatego nie będę co drugie zdanie wrzucał sformułowań "wg mnie" czy "moim skromnym zdaniem". To wynika samo z siebie.
A zatem moim skromnym zdaniem:

Przespałem się z "Diuną", pewne rzeczy poukładały mi się w głowie i "dzień po" dochodzę do wniosku, że ta produkcja jest w zasadzie tak jakby zbędna, bo też poza prezentacją dzisiejszych możliwości w zakresie scenografii i (przede wszystkim) efektów specjalnych nie wnosi niemal niczego nowego względem tego co Lynch zaproponował w 1984 r.
Ba. Niektóre rzeczy robi wręcz (odnoszę takie wrażenie) gorzej.
W zasadzie to chciałoby się napisać, że Villeneuve zrobił ten film "na lenia" a jego własny wysiłek koncepcyjny sprowadza się do jednej jedynej sceny błogosławienia wyruszających na Arrakis Saudarkarów. W całej tej wydmuszce pisanki to jest tak naprawdę jedyna "świeża" scena.

A co poza nią? "Diuna" A.D. 2021 ogląda się jak nie przymierzając "Quo Vadis" Kawalerowicza. Co tylko świadczy o tym, że ekranizacja to nie jest bynajmniej kaszka z mleczkiem, bo z jednej strony łatwo jest wypaść z toru i zrobić jakąś idiotyczną wariację nt materiału źródłowego nie mającą z tymże materiałem nic wspólnego a z drugiej strony można wpaść w głębokie koleiny, które sprawiają, że nie uda się zaproponować niczego oryginalnego. I to jest właśnie przypadłość nowej wersji.
Generalnie jeżeli oglądało się pierwowzór Lyncha to widziało się nową odsłonę. Niby są jakieś różnice pseudo fabularne (Idaho czy nieszczęsna Kynes, która na potrzeby ideolo z postaci trzeciego planu stała się bohaterką drugoplanową tak jakby równie istotną co Duncan co samo w sobie jest lekko głupawe), ale w sumie różnica jak między "tomejto" i "tomato". Czyli zbędne didaskalia.
Co zatem sprawia, że nowe jest słabsze od starego?
Klimat.
Pomijam już fakt, że Lynch w ciągu dwóch godzin i siedemnastu minut opowiedział całą historię podczas gdy Villeneueve potrzebował 2.35 żeby zrobić raptem połowę fabuły. Jeżeli dla kogoś to nie są dłużyzny to nie wiem czym one są.
Ale jaki miał w tym cel?
Skarmić widzów kinowych stroną wizualną czy zrealizować wytyczne działu księgowego? Wg mnie to drugie. W momencie w którym książeczkę pt. "Hobbit" udało się rozciągnąć na trzy części wytwórnie musiały zrobić pod siebie ze szczęścia i teraz pewnie będą doić tę krowę wszędzie tam gdzie tylko się da.
Ale to tylko część problemu.
Druga sprawa to obraz jako całość a całościowo tam po prostu nie ma żadnej ikry. Wszystko sprawia wrażenie zimnej, bezdusznej cyfryzacji bez względu na to czy jesteśmy na deszczowym Caladanie, suchej Arrakis czy "mrocznej" Giedi Prime.
Giedi Prime.
Harkonnenowie.
Dramat.
Lynch miał na nich pomysł. Dostarczył teatralnych, momentami operowo przerysowanych, ale wiarygodnych degeneratów. Od obleśnego barona, przez tępego i brutalnego Rabbana po lekko psychotycznego Stinga.
I każdy z nich działał jako postać.
A teraz?
Bautista to "aktor" jednej roli Draxa. Poza GotG gość nie ma niczego do zaproponowania (przynajmniej tam gdzie go widziałem). Jego "Bestia" Rabban sprowadza się do bladej gęby i krzyku. Kartka papieru i tyle.
Baron? Papierowy, nie budzący żadnych emocji tzw. "czarny charakter". Miał być straszny? No nie jest. Mógł być odrażający? Nie jest.
To po prostu zmęczony życiem polityk, którego nie wiadomo po co ucharakteryzowano na potwora. Gdyby zrobiono z niego jakąś wariację Tywina Lannistera byłby bardziej przekonywujący rozmawiając o pieniądzach. A tak to ani z niego potwór ani technokrata. Jak spaprają jeszcze Feyda (o ile w ogóle się pojawi) to już będzie komplet.
Generalnie Harkonnenowie wydają się być największym rozczarowaniem. U Lyncha gdy trafiamy na Giedi Prime czujemy się jakbyśmy wylądowali na dworze Kaliguli i Jabby. Jednocześnie. Szło poczuć zimne mrówki przebiegające wzdłuż kręgosłupa. A tutaj? Nuda...
Coś mi się widzi, że o Harkonnenów będę miał największe pretensje, bo z nimi można było najbardziej poszaleć. Gdyby tylko miało się na nich pomysł. Tutaj go nie ma.
Na szczęście większość reszty postaci/obsady prezentuje się całkiem przyzwoicie.
Leto jest cokolwiek bezpłciowy, ale zawsze taki był i tutaj zarzutów stawiać się nie da.
Chalamet jak na razie daje radę jako mydłkowaty Pawełek Atryda i pytanie brzmi jak sobie poradzi z rolą Muad`Diba, bo tutaj wodzenie spojrzeniem zbitego spaniela już nie wystarczy (ale jestem optymistą - scenę z pudełkiem bardzo przyzwoitą zrobił).
Względem Lady Jessici wypowiadał się nie będę - mam słabość do Ferguson i jak dla mnie mogłaby grać pijana i na prochach a i tak będę ją oglądał z przyjemnością.
Zaskoczył mnie pozytywnie Brolin - ta bardziej surowa i brutalna wersja Halleck`a względem tego co swego czasu zaproponował Stewart jest jak najbardziej ok.
Momoa jako Idaho to zwyczajnie przestrzelony casting, ale lubię chłopa od czasu Khala Drogo toteż na aktora nie narzekam. Zrobił co potrafił i to wszystko.
Pozostaje jeszcze tylko moja ulubiona inaczej Zendaya, której "fenomenu" nie potrafiłem do tej pory zrozumieć, ale którego istota dotarła do mnie wczoraj. Otóż panna Zendaya jest tym samym czym nowa "Diuna". Produktem działu księgowości, oddelegowanym na odcinek pt. "przyciągnąć do kin latynoskich nastolatków". Jeżeli do 2023 roku ona niczego nie wymyśli i czegoś ze sobą nie zrobi to będzie drugą największą porażką tego filmu obok rodu H.

I to chyba byłoby na tyle.
Co prawda można byłoby jeszcze marudzić nt tego, że Villeneueve w zasadzie zapomniał albo nie chciało mu się opowiedzieć historii ogólnej wokół konkretnej intrygi. Niby coś tam o polityce, niby coś tam o pieniądzach, ale do licha. U Lyncha scena na początku gdzie korporacja stawia do pionu władcę znanego wszechświata zjada na surowo wszystko co na temat rzeczywistości polityczno/ekonomicznej próbuje robić nowy scenariusz.
A poza tym ładne obrazki, brak odwagi/koncepcji interpretacyjnej, w większości przyzwoite rzemiosło aktorskie i brak jakichkolwiek emocji.
Nawet Zimmer jakoś tak dostosował się do poziomu całości produkcji. W trakcie seansu jego muzyka wpisuje się w obraz, ale po jego zaskoczeniu człowiek nic z niej nie pamięta.
Nowa "Diuna" jest jak ta Królowa Śniegu.
Piękna, zimna i pusta w środku.
Szkoda.

P.S. Ale za to jest już koncepcja serialu: $$$! $$$! $$$! Jackpot!
 


Nd, 13 Marzec 2022, 15:04:48
1
Odp: freshmaker - wesoła kolekcja wreszcie komplet absolute st





So, 19 Marzec 2022, 18:04:18
1