Polubienia

Przejrzyj stronę ulubionych postów oraz otrzymanych polubień za posty użytkownika.


Polubione

Strony: [1] 2 3 ... 57
Wiadomości Liczba polubień
Odp: Kolekcja Spider-Mana
A co dostałeś jakiś opiernicz w bazie ?  ;D

Temat został poczęty w grzechu - zobacz kto jest ojcem-założycielem.  8)

Wt, 05 Luty 2019, 19:23:06
1
Odp: Nowy nabytek zakupowy Podziękowania dla ludzi odpowiedzialnych za inwentaryzacje, dzielnie wynajdujących w odmętach magazynów takie perełki. Podziękowania też należą się sprzedawcom, którzy do pozycji z małą ilością egzemplarzy dopinają automatycznie plakietkę "outlet". Good job! Czekałem na dodruk Rorka - już nie muszę  :) to samo z "Równonocami". Do tego wszystko poniżej połowy ceny okładkowej  ;D

Pn, 04 Marzec 2019, 13:17:50
1
Odp: Vertigo W sumie format DC Deluxe mogliby dać  :)
Pt, 08 Marzec 2019, 11:19:13
1
Odp: Bo chodzi o to, żeby plusy nie przesłaniały nam minusów - sezon drugi    Podsumowanie lutego. Nieco się stęskniłem za Marvelem bo jakieś cztery miesiące nie miałem z nim do czynienia a kupiłem tego całkiem sporo, toteż w zeszłym miesiącu właściwie wyłącznie nadrabiałem kolekcję Superbohaterowie Marvela oraz dodatkowo trochę WKKM.Uwaga jak zawsze mogą pojawić się SPOILERY:



1. Najlepszy:

   "SM Elektra" - Frank Miller, Klaus Janson. Kolejny z tytułów owianych legendą, również i w naszym kraju, nie tylko z powodu tego że należy do legendarnego runu Millera, który nie tylko zdefiniował na nowo postać Daredevila ale i cały gatunek a również dlatego, że jego fragment ukazał się w Polsce jako pierwszy komiks Marela (byly jeszcze Blade Runner i Indiana Jones ale nie pamiętam już kolejności wydawania, posiadam zresztą wszystkie trzy do dzisiaj, chociaż w przypadku BR lekko oszukuję bo tamten oryginalny gdzieś się zapodział a egzemplarz który mam kupiłem na allegro, ale w razie czego będę szedł do końca w zaparte). Co ciekawe ten komiks wydany przez AS-Editor nie jest zwykłym przedrukiem oryginału a pierwszym zeszytem z tego wydania Hachette z przemieszanymi całymi fragmentami jakiegoś innego komiksu o Elektrze, tyle że ktoś to tak umiejętnie w wydawnictwie (lub tam skąd materiały do druku kupiono, przewertowałem stopkę i tam jest podane, że licencja kupiona jest w Niemczech) zrobił, że miało to sens a dodatkowe fragmenty robiły za retrospekcje z czasów przystąpienia bohaterki do Dłoni. Byłbym wdzięczny jakby ktoś się orientował czy, te fragmenty znajdą się w serii wydanej przez Egmont i dał znać. Aha odrazu dla tych którym średnio podszedł pierwszy tom wydania Egmontu (mi się podobał, ale ja ogólnie bardzo lubię takie starocie), niech śmiało kupują dalej, ten komiks to zupełnie inna waga niż ten początek zawarty w/w tomie. Czyli pokrótce w komiksie mamy przedstawioną postać Elektry - byłej zabójczyni klanu ninja oraz byłej kochanki Matta Murdocka, która powraca do Nowego Jorku po latach nieobecności ścigana przez swych byłych "braci" w zbrodni. Uwagę zwraca pierwszy zeszyt w którym aktualne wydarzenia przeplatają się z przeszłością obydwojga bohaterów, to niesamowite z jaką elegancją Miller na tych dwudziestu paru stronach zmieścił właściwie całą dynamikę relacji Elektra-Matt, po tych +-15 minutach jakie mu poświęcimy wiemy o tej parze wszystko co nam potrzebne a jednocześnie absolutnie nie odczujemy jakiegokolwiek przeładowania informacjami, sztuka takiego pisania zeszytów niestety mocno podupadła ostatnimi czasy (wspomnę o tym szerzej następnym razem, na podstawie komiksu który dzisiaj przeczytałem). Autorzy mimo dosyć sporej ilości wątków nie stworzyli jakiegoś skomplikowanego, trudnego do zrozumienia czy śledzenia dzieła, akcja zmierza od początku do końca w linii prostej niczym dobre kino sensacyjne z tamtych lat, klimatem mamy coś mocno przypominającego bendisowego Daredevila (a raczej to bendisowy przypomina tego), czyli mrok, brud, deszcz i ludzi brzydkich na zewnątrz jak i wewnątrz, aczkolwiek i kilka razy się uśmiechnąć da radę. Tekstu do czytania jest sporo wzorem mody jaka wtedy panowała w branży, ale i sporo akcji, wcale tego przegadania nie czułem a całość wciągnąłem bardzo szybko. Pod względem rysunków to tradycyjny Miller z tamtych czasów nie opanowany jeszcze późniejszą manią "ubrzydzania" swoich rysunków wspomagany poprawkami i kolorowaniem niezwykłego talentu Jansona. Momentami są drobne problemy z rysowaniem twarzy (czasami oczy są olbrzymie niczym z jakiejś mangi), czy zachowaniem proporcji, ale całość sprawia doskonałe wrażenie, zwłaszcza sceny akcji często rysowane z diametralnie różnych rzutów na kolejnych kadrach co przydaje sporej dynamiki, niestety jest to wersja z poprawionymi komputerowo kolorami, ja jestem fanem czytania komiksów wydanych 1:1 z oryginałem, także tutaj daję minus. Podsumowując lubisz Daredevila? Kupuj koniecznie. Lubisz komiksy superhero? Kupuj koniecznie. Lubisz run Bendisa? Kupuj koniecznie. Lubisz serial Netflix? Kupuj koniecznie. Lubisz Iron Fista i Luke Cage'a? Kupuj koniecznie. Lubisz...stop, nienawidzisz Bullseye'a (jego występ tutaj to czysta fantazja, która dokładnie przypomina mi dlaczego go nienawidzę a tekst zaczynający się od "całkiem niezłe ruchy mała..." to mistrz, wykorzystam go na bank)? Kupuj koniecznie.Ogólnie lubisz dobre komiksy? Kupuj koniecznie. Komiks-legenda, który w 100% na tę legendę zasługuje, czekam teraz na wydanie Egmontowe które będzie kompletne. A pomyśleć, że czytając nie tak dawno temu "Nową Granicę" myślałem że długo jeszcze tak dobrego superhero nie dane mi będzie czytać. Ocena 9/10



2. Zaskoczenie na plus:

   "SM Wasp" - Roger Stern, John Buscema. Wyciągnąłem tom z pudełka, ściągnąłem folię i pomyślałem "acha, jakiś staroć" po czym odłożyłem na stosik kolekcji "do przeczytania", całkiem niedawno właśnie wygrzebałem ten komiks ze wspomnianego stosiku...i okazało się ku mojemu zdziwieniu, że tomik jest znacznie nowszy niż mi się wydawało a za całość odpowiada dwóch bardzo lubianych przeze mnie autorów. Komiks jest wydany w mniej więcej tym samym okresie co w/w millerowski Daredevil i w pewien sposób stanowi jego całkowite przeciwieństwo, tzn. o ile tamten wyznaczał nowe kierunki na przyszłość, to ten bardzo mocno zagląda w przeszłość. Krótko, ta opowieść to jedno wielkie mielenie jednego z najbardziej klasycznych, najbardziej zajeżdżonych pomysłów epoki Stana Lee i Jacka Kirby. Czyli główny czarny charakter (syn Barona Zemo) zbiera grupę kretyńsko wyglądających pomocników o równie kretyńskich pseudonimach i wykorzystując podstęp atakuje siedzibę Avengers (pod przywództywem Janet Van Dyne i w raczej rezerwowym składzie), odcina ją od reszty świata i po początkowym sukcesie zamiast zabić swoich bezradnych przeciwników przechwala się i puszy czekając na swój smutny koniec. Nie ma tu żadnej dekonstrukcji, żadnych zaskakujących zwrotów akcji - cały scenariusz przebiega dokładnie tak jak sobie wyobrażamy od początku do końca, natomiast...natomiast jest tutaj po prostu świetnie napisana historia. Stern przypomina nam cały czas jak utalentowanym jest scenarzystą, interakcje między postaciami są rozpisane nadzwyczaj wdzięcznie, znajdzie się i miejsce na romantyczne perypetie wśród pozytywnych postaci oraz ich przemyślenia dotyczące pozycji w zespołu jak i samego zespołu wogóle również i wewnętrzne tarcia w czasie walki o przywództwo pośród zróżnicowanych tak fizycznie jak i mentalnie czarnych charakterów śa bardzo fajnie napisane, całość momentalnie mnie wciągnęła i pomimo sporych standardowo dla tego okresu sporych ilości tekstu przeczytałem go bardzo szybko. O rysunkach Buscemy, nie powinienem raczej nic pisać, w końcu to jeden z bardziej znanych rysowników wydawnictwa, czyli solidna, bardzo przyjemna kreska rodem z przełomu lat 70/80, raczej bez żadnych eksperymentów. W podsumowaniu nihil novi sub sole, ale niezwykle smaczne danie upichcone przez prawdziwych specjalistów w swoim fachu. Na koniec nie bardzo rozumiem dlaczego ten komiks ukazał się jako Wasp skoro jest częścią serii Avengers a nie otrzymuje ona specjalnie wyraźnie więcej czasu niż inni bohaterowie (scena z łzami na twarzy Kapitana jest wprost rozczulająca) a nawet niektórzy złoczyńcy. Nie wiem może chodzi o fakt pełnienia przez nią funkcji dowódcy? Nieważne, ważne że dostałem kolejny bardzo dobry komiks, którego szanse na wydanie przez innego wydawcę byłyby praktycznie zerowe. Ocena 7+/10.




3. Najgorszy przeczytany:

   "WKKM Defenders:Niszczyciel Światów" - Matt Fraction, Terry Dodson, Mitch Breitweiser. Na początek muszę powiedzieć, że jestem wielkim fanem Defenders. Tak właściwie to lekki żart, bo dotychczas przeczytałem wszystkie dwa komiksy o nich, które się ukazały w Polsce. Ale obydwa mi się bardzo podobały a na dodatek bardzo lubię postacie wchodzące w skład drużyny jako osobnych bohaterów, także pozostanę przy stwierdzeniu, że jestem wielkim fanem. W każdym razie moje oczekiwania co do tego tomu były dosyć spore, były do momentu gdy nie zacząłem czytać wstępniaka w którym okazało się, że ten komiks to jakiś dodatek do "Samego Strachu", który w zamierzeniu miał być epickim wydarzeniem a w rzeczywistości był jakimś pokrzywionym bękartem Morloków prosto z kanałów spod szkoły Profesora X. Pokrótce grupa naszych bohaterów w których miejsce Hulka zajęła She-Hulk oraz na dokładkę doszedł Iron Fist rusza powstrzymać Nula Niszczyciela czyli zły aspekt Zielonego (chyba, nie pamiętam już tych pierdół z "Samego Strachu" dokładnie), spotykają się z nim na górze Wundagore gdzie zostają schwytani przez zwierzoludzi znanego z innych komiksów kolekcyjnych Prestera Johna i znajdują tam jakąś dziwaczną rzeźbo-maszynę. Nul zostaje unicestwiony dotknięciem co oznajmia nam, że nie był jednak główną postacią wokół, której kręci się fabuła a przygodnym leszczem, a na pierwszy plan wysuwa się rycerz, który przy okazji sfiksował i jego urządzenie. Tutaj kończy się pierwszy rozdział a maszyna zwana silnikiem jakimśtam trafia do do siedziby Dr.Strange w NY i tu zaczynają się schody. Nie, wróć schody zaczęły na samym początku kiedy historyjka okazała się banalną bijatyką, w której jakiekolwiek relacje pomiędzy członkami grupy sprowadzone są do absolutnego minimum to druga część właściwie jest dla mnie mocno niejasna. Do Strange'a wraca martwa kochanka z przeszłości, grupa gdzieś tam się bije z jakimiś cthulhupodobnymi stworami na dnie oceanu pojawiają się znajomi Dannyego z Kunlun (czy jak to się tam pisze), coś tam jest o tym, że silnik to maszyna do spełniana życzeń, gdzieś tam się przenoszą w czasie czy przestrzeni, trudno powiedzieć, mam wrażenie że nie tylko ja się pogubiłem w tej historii ale i Fractiona spotkało to samo. Szczerze mówiąc nie jestem nawet pewien czy ta historia się skończyła czy nie, prawdopodobnie nie bo na końcu coś mówią o niszczeniu silników (widno jest ich więcej niż jeden), to wszystko jest takie niejasne. Pierwszą część rysuje Dodson tak jak lubię czasem dla odmiany "kreskówkowy" sznyt w komiksach, tak tego gościa szczerze nie cierpię. Nie wiem dlaczego, często nie potrafię opisać dlaczego jakieś rysunki mi się podobają a inne nie, ale jego mi się nigdy nie podobały. Drugą rysuje Breitweiser wraz z Ibanezem, tu już w/g mnie jest lepiej pierwszy rysuje w takim "ponuro-naturalistycznym" stylu wannabe artysta odpowiadający za Daredevila a drugiego dosyć podobnawa, ale bliższ "standardowi". Ergo, jeden z tych tak bardzo niepotrzebnych komiksów w kolekcji, że aż boli. Ani ładu, ani składu, ani sensu z odrobiną humoru w pierwszej połowie oraz nielogicznie zachowującymi się postaciami. Przyjemności z czytania też żadnej nie daje. Ocena 3/10




4. Zaskoczenie na minus:

   "SM Czarny Rycerz" - Paul Cornell, Leonard Kirk, Adrian Alphona. Kolejny po Wasp komiks z tej kolekcji, który właściwie nie wiadomo dlaczego uważany jest za komiks za komiks opowiadający o postaci z okładki i o ile Wasp dało się jeszcze jakoś wytłumaczyć, to tutaj Czarny Rycerz naprawdę nie pełni jakiejkolwiek ważnej funkcji a sam komiks to zbiorcze wydanie serii Captain Britain & MI13:Vampire State. Gdzieś tam czytałem już wcześniej kilka słów na temat tego komiksu i jak przeczytałem o tym, że w założeniach Dracula chce podbić Anglię i przemienić ją w państwo wampirów to pomyślałem "fantastyczny pomysł jakby tylko udało się zaprowadzić tam faszystowską dyktaturę to już bardziej brytyjskiego klimatu nie dałoby się chyba zrobić", ale to wszystko okazało się leżeć tylko w sferze mojego chciejstwa. Jak dla mnie sporym problemem tego komiksu było to, że cały czas miałem wrażenie, że zostałem wrzucony w historię gdzieś po środku, występuje sporo postaci które nie wiadomo kim są wraz z mnóstwem niejasnych powiązań pomiędzy nimi, całość jest wyraźnie wyrwana z jakiejś większej całości. Dialogi momentami są bardzo bełkotliwe i ciężko było uchwycić w nich jakikolwiek sens, zastanawiałem się czy to nie wina tłumaczenia, ale od długiego już czasu nie miałem poza okazjonalnymi literówkami jakichś większych zastrzeżeń do tekstów w kolekcji więc to raczej scenarzysta to taki nieobrobiony brylant tekściarstwa. Na dodatek w środek komiksu wrzucone są zeszyty, które w tej historii nie są potrzebne czyli historia podróży po piekle żony Kapitana Brytanii, która sądząc po imieniu nawiązującym do średniowiecznego poematu i wyglądu jest królową wróżek, oraz scenę gry w krykieta. O ile żona Braddocka odegra jakąś rolę w zakończeniu historii o tyle w przypadku meczu nie mam zielonego pojęcia w jakim celu on został wciśnięty do tego tomu, pomimo że występują w nim wszyscy główni bohaterowie to jak dla mnie nie ma on jakiegokolwiek przełożenia na historię główną i w żaden sposób nie rozwija ani bohaterów, ani ich relacji. Sama historia jest bardzo, bardzo średnia, akcja dzieje się zbyt szybko i zostaje rozwiązana zbyt szybko, albo jak już wcześniej wspomniałem zamulana jest jakimiś wtrętami od czapy. Sam Dracula okazuje się frajerem, który ani przez chwilę nie miał szans na zwycięstwo a amerykańscy autorzy wyraźnie nie czują wampirzych klimatów ani nie rozumieją europejskiej mitologii (grosteskowy przebieraniec, syn kobiety która w sumie była nie bardzo wiadomo kim to gruba przesada i to jedna z kilku). Na plus szef MI 13, nawiązanie do Jima Jaspersa i ewentualnie występy Kapitana Brytanii i Blade'a. Aha na deser dostajemy nową dziewczynę Czarnego Rycerza, Faizzę Hussain muzułmankę w chuście co została spadkobiercą mocy nijakiego Paladyna i stała się "godna" władania Excaliburem. Wicie, rozumicie. Zupełnie odmienne odczucia mam co do strony wizualnej, rysunki są naprawdę ładne i przyciągają wzrok, kadry z podziemnym laboratorium Draculi w stylu hellboyowskim czy steampunkowym okrętem atakującym z kosmosu otoczonym płonącymi wampirami robią spore wrażenie a kolory nałożone są zawodowo. Jeszcze lepiej jest w przypadku zeszytu przedstawiającym mecz, który jest wprost prześliczny, nie wiem kto go rysował, nie przypominam sobie abym widział wcześniej podobne rysunki a napewno bym zapamiętał, ale oglądanie każdej strony wprawiało mnie w niebywale dobry nastrój na dodatek tworząc fajny kontrast poprzez swoje żarówiaste, radosne kolory w stosunku do raczej ciemnawej tonacji całej reszty. Podsumowując nonsensowna, rozczarowująca historia która miała jakieś możliwości i grupę budzących sympatię bohaterów, ale lecąc tak bardzo "po łebkach" zupełnie nie skorzystała z własnej szansy. Ocena i to bardzo mocno naciągnięta ze względu na rysunki. 5/10.

Pt, 08 Marzec 2019, 14:22:40
1
Odp: DC Rebirth/Odrodzenie matkobosko, znacie przycisk "spoiler"?
Nd, 10 Marzec 2019, 02:56:28
1
Odp: Wielka Kolekcja Komiksów Marvela Problemem nie jest Bazyliszek tylko inni użytkownicy, którzy z uporem maniaka wszystkie wypowiedzi Bazyliszka krytykują, a sami nie są lepsi w tym co robią. Doskonałym przykładem jest forum gildii kiedy Bazyliszek dostał bana to na forum złośliwość i skakanie do gardeł była nadal.

Widzę, że nowe forum ma syndrom starego. Tam też miesiącami się toczyły takie dyskusje, nikt nikogo nie przekonał, zakończył to dopiero ban dla bazyliszka.
Na tym forum piszą niby te same osoby co na gildii, a popełniają te same błędy.

Widocznie bana dostała nie ta osoba co trzeba.

Nd, 10 Marzec 2019, 14:41:08
1
Odp: DC Rebirth/Odrodzenie Na pewno pierwszy. Ten tom 5 też nie jest jakoś specjalnie dobry ale najlepszy z serii.
Pn, 11 Marzec 2019, 14:35:44
1
Odp: Wielka Kolekcja Komiksów Marvela A to wiadomo, że to ten Captain z Marvel Now?

Fajnie, że będzie całe Galactic Storm.

Kurde, ostatnie tomy kolekcji zapowiada jej największy wyznawca - to niemal wzruszające.  :'(

Cz, 14 Marzec 2019, 19:54:52
1
Odp: Bo chodzi o to, żeby plusy nie przesłaniały nam minusów - sezon drugi Już 19 marca?! Ależ spóźniony raport...
Podsumowanie lutego nie będzie się zbytnio różnić od styczniowego, jeśli chodzi o proporcje komiksów przeczytanych i zakupionych.  Kupiłem 59 komiksów, przeczytałem 21  [za wyjątkiem 4 tytułów spolszczone lub polskie] :(  .
Wstyd, silna wolna u mnie nie istnieje, no ale to już wiecie ...

1-  Najlepszy komiks zakupiony
Wreszcie kupiłem komplet polskich tomów Swamp-T, a także komplet Superior Spider-Mana - kiedyś  świadomie zrezygnowałem z zakupu kolejnych tomów, żeby ograniczyć ilość z zakupów. Nie wiedziałem wtedy, że SSM jest lepszy od większości komiksów Marvela, które nabyłem... A skoro wypożyczyłem cały cykl z biblioteki już dwa razy, stwierdziłem, że zakup całości jest po prostu koniecznością dziejową :)

2-  Najlepszy komiks przeczytany
"Bug! The Adventures of Forager" klanu Allredów. No, taki nepotyzm to ja rozumiem :)  Wyszło toto w YoungAnimal, nie wiem, czy sięgnąłem wcześniej po inne rzeczy z imprintu. Otóż Allredowie wzięli się za przypomnienie oraz  odświeżenie zapomnianego i dziwacznego  bohatera, stworzonego przez - jakżeby inaczej - Jacka Kirby'ego. Wychowany przez owadopodobne stwory bóg-człowiek wędruje przez czas i przestrzeń, absurd goni absurd, pomysł goni pomysł. Mamy wszystko, czego w uczciwem komiksie szukamy :D - przemoc sensowną i nie, duchy, gadające misie, NewGods i ich średnio dla mnie zrozumiały świat,  paradoksy międzywymiarowe i  czasowe, portale, jest też obowiązkowy szalony naukowiec...tak, zgadliście, mniemiec. Polecam wszystkim ludziom szukającym czegoś świeżego, chodź brzmi to dziwnie, zważywszy, że "Bug!" wyszedł dobrych parę lat temu.



Muszę też napisać o jeszcze większym starociu- "Batman/Houdini- The Devil's Workshop". Cenię sobie elsewordy , zwłąszcza te z Batmanem- dzięki poluzowanemu nieco kagańcowi ograniczeń związanych z postacią  umożliwiają twórcom prezentację ich kunsztu,  popisanie się  czymś zaskakującym. Tomik jest niestety dość mizerny objętościowo, ale warto go kupić...Chaykin tym razem niespecjalnie drażni , natomiast jeśli chodzi o stronę plastyczną, Chiarello daje z siebie wszystko co najlepsze. Bardzo lubię ,,akwarelowy" styl tego artysty, tutaj miałem ucztę co się zowie. Piękny graficznie komiks.



3-  Najgorszy komiks zakupiony
Soeken - ,,Przyjaciele".
Zaraz do tego tytułu wrócimy....

4-  Najgorszy komiks przeczytany
Zgodnie z zapowiedzią wracamy do komiksu ,,Przyjaciele". Nie wiem, po co ukazał się on w Polsce. Ogólnie rzecz biorąc, mniemce nie są uważani przez Polaków za nację wyjątkowo lotną...a i o samych policjantach zdanie mamy nienajlepsze.  I to, co być może szokowało  -choć wątpię- niemieckiego czytelnika  [,,Gott im Himmel, cóż to za porządki , patrz, Truda, pan policjant z kameradem  idzie na spotkanie nielegalnej organizacji! "], u nas budzi politowanie, bo glina to glina i do wszystkiego jest zdolny...nie takie rzeczy widzieliśmy.  Na dodatek nie dziwi nas także, że niemiecki policjant może się zachować podle w stosunku do innej istoty żywej. Nic a nic.  Ech.
Kolejny zakup bez sensu. I tak, rysunki Dema  bardziej mi się podobają.

5- Największe zaskoczenie - tak na plus, jak na minus.
Na plus- ,,Nokturno" Otóż kupiłem tom1 [wydanie Taurusa] i już po kilkunastu stronach zacząłem szukać w sieci wydania całości w jakiejś przyjaznej cenie. Rzadko mi się to ostatnio zdarza, co więcej- dotąd nie do końca przemawiał do mnie Sandoval, dlatego to tak wyjątkowe wydarzenie :)

Rozczarowaniem była "Złota kolekcja" mgr J. Kozy. Rzecz ładnie  i stylowo wydana, cóż jednak z tego, gdy część żartów budzi wręcz politowanie. Przedstawienie polityków jako świń przy korycie to była może nowość w zinach przełomu lat 80/90 ubiegłego stulecia. Stać magistra na więcej.


I to by było na tyle. Marzec chyli się ku końcowi i muszę przyznać , że także był interesujący , obym tym razem nie czekał tyle z podsumowaniem.

Wt, 19 Marzec 2019, 12:54:14
1
Odp: Bo chodzi o to, żeby plusy nie przesłaniały nam minusów - sezon drugi
2-  Najlepszy komiks przeczytany
"Bug! The Adventures of Forager" (...) Polecam wszystkim ludziom szukającym czegoś świeżego, chodź brzmi to dziwnie, zważywszy, że "Bug!" wyszedł dobrych parę lat temu.
No to leci na przód listy do czytania :)

"Batman/Houdini- The Devil's Workshop". (...) Piękny graficznie komiks.
Dla mnie jedynie grafika, bo fabuła jest baardzo słaba. Głupiutka, przewidywalna i ogólnie nie pasowała mi do Batmana i jego świata.

A co spóźnionego raportu to masz racje, zaraz kwiecień :O

NAJLEPSZY KOMIKS
Will Eisner The Spirit: Who Killed the Spirit?
Matt Wagner, autor, którego znałem z 2 historii o Batmanie oraz Trójcy i... podchodziłem jak do jeża, bo tyłka mi nie urwały. Spirita czytałem 2 tomy z New52 i też były mocno średnie. Ot taka mini geneza plus standardowe historię.

Ten tomik wystarczyło przekartkować, żeby zdecydować się na zakup. Rysunki są cudowne, tak dobre, że miałem w głowie, nawet jak fabuła będzie do dupy to będę sobie go tylko oglądał, a rzadko tak robię :) Kreska w stylu Cooke czy Francavilli, taka cartoonowa, idealnie pasujące do klimatu przedstawionego w komiksie. A niesamowite okładki Powella są wisienką na torcie.

Na szczęście fabuła okazała się również dobra. Jest to taki hołd dla 75. rocznicy zamaskowanego bohatera pulpy Willa Eisnera. Tajemnicza zbrodnia pełna zwrotów akcji, w której pojawiają się ikoniczne postaci ze świata Spirita (przyjaciele, wrogowie i  femme-fatale) oraz nazistowskim (a jakże!) złoczyńcą ciągnącym za sznurki.

Kilka kadrów na zachętę:
   

I parę okładek:
   

W innym wątku ktoś pisał o Black Beetlu, więc jeżeli chcecie czegoś w tym stylu to zachęcam. 12 zeszytów - sporo czytania za nie dużą kasę ;)

NAJGORSZY KOMIKS
The Goon tom 1
Kompletnie nie chwycił, sam pomysł mafia, zombi, jeden osiłek ze śmiesznym pomocnikiem kontra świat wydawał się idealny, ale humor mi nie siadł (przypomina mi głupkowatego Deadpoola z NOW), akcja jakaś taka porwana, rysunki jak na kolanie (pewnie tak miały wyglądać). Ogólnie męczyłem się strasznie to czytając. Chyba wezmę tom 2, bo w wątku Goona piszą, żeby dać szanse.

ZASKOCZENIE NA PLUS
Batman - The Dark Knight Detective Vol. 1
Pierwsze zeszyty Detective Comics po kryzysie. Kilka zestarzało się dość mocno, ale tego się spodziewałem. Zaskoczył mnie jednak fakt, że czyta się to całkiem płynnie. Nie ma jakiegoś przynudzania, a postawiono na akcję. Większość to historyjki jedno-zeszytowe, jakaś intryga, krótkie śledztwo, walka z łotrem (Joker, Two-Face, Pingwin, a nawet Catwoman, więc fajny zestaw. Taki schemat, który się sprawdza. Tom drugi w kolejce, więc zobaczymy, czy na dłuższą metę nie będzie to meczące.

Koshchei the Deathless
Spodziewałem się kolejnego słabe spinoffu, a dostałem świetną i klimatyczną historię. Parę zdań więcej w wątku o Hellboyu.

ZASKOCZENIE NA MINUS
Batman - The Dark Prince Charming
Piękne filmowe kadry Mariniego pokazują jak Batman wygląda po europejsku. I wygląda świetnie. Ma się chęć wyrywać strony z komiksu i wieszać na ścianę, ale... niestety Marini scenarzystą już tak dobry nie jest. Albo inaczej, mi jego scenariusze nie do końca podchodzą (Skorpion i Orły Rzymu też). Wydają mi się trochę naiwne. Pisane jak z jakiejś instrukcji. Coś w stylu X stron na wstęp, Y rozwinięcie i gwałtowne zakończenie na paru stronach z cliffhangerem albo jakimś twistem na końcu. I podobny schemat jest tutaj. Może tak ma być? Mnie nie do końca odpowiada. Nie jest to zły komiks, ale oczekiwałem czegoś więcej.

Cz, 21 Marzec 2019, 18:01:49
1