Polubienia

Przejrzyj stronę ulubionych postów oraz otrzymanych polubień za posty użytkownika.


Polubione

Strony: [1] 2 3 ... 52
Wiadomości Liczba polubień
Odp: X-Men
Chciałbym zacząć przygodę z komiksami o X-Men'ach od czego należy zacząć czytanie? Zależy mi na głównej grupie o której były również filmy. Czy Astonishing X-Men to dobry wybór na początek czytania? Czy jest to zamknięta historia i ile bedzie wszystkich tomów?
Po pierwsze nie kupuj, bo musiałbyś wydawać tysiące kupując wydania zagraniczne i zniechęcisz się bo i tak się pogubisz. Lepiej zaoszczędź na tablet i na nim czytaj - opłaci ci się.

Po drugie, nie słuchaj się tych, co polecają ramoty typu Mroczna Phoenix. Tego rodzaju klasyki poczytasz sobie w celach badawczych ;) później.

Po trzecie: ogarniasz mniej więcej klimaty mutantów? Jakieś urywki, kto ma jakie moce itp.? Najlepszym pomysłem będzie zaczęcie od początku tego wieku, tj. od New X-Men Morrisona i kontynuowanie: Astonishing X-Men aż do chwili obecnej.

Ogólnie Marvela najlepiej zaczynać od okolic roku 2000, bo wtedy to dopiero zaczęło być dobre.

Jeśli interesują cię tylko fajne przygody mutantów, a nie obchodzi cię reszta uniwersum, to polecam Ultimate X-Men. Jest świetne, ale uwaga: to osobne uniwersum od tego głównego uniwersum Marvela.

Pn, 09 Wrzesień 2019, 08:43:18
1
Odp: X-Men X-men: Era Apocalypse'a - Rządy

Pierwszy tom Ery Apocalypse'a to w połowie wydarzenia prowadzące do ukształtowania nowej rzeczywistości, tak w drugim tomie dostajemy już pełen obraz dokonanych zmian w wyniku tragicznych wydarzeń z tomu pierwszego. Większość Ameryki to wyniszczone pustkowia, na których żyją nieliczni. Większość miast jest zniszczona, a w ich ruinach kryją się zarówno ludzie jaki i mutanci, którzy wg Apocalypse'a zaśmiecają gatunek homo superior. Jednych i drugich ścigają elitarne oddziały Apocalypse'a, a złapanych zsyłają do zagród, gdzie czeka ich rola królików doświadczalnych lub śmierć. Tylko nieliczni mogą cieszyć się przychylnością władcy tego świata. Oczywiście w tym czasie obserwujemy też przygotowania X-men i ich przywódcy Magneto do starcia z tyranem. Tak w skrócie można opisać fabułę 2 tomu, gdzie tytuł "Rządy" jest jak najbardziej uzasadniony.

Drugi tom to jeszcze cisza przed burzą. Przybliżenie wykreowanego na nowo świata. Pokazanie znanych bohaterów w nowych rolach oraz relacji pomiędzy nimi. Ustawienie ich po przeciwnych stronach w stosunku do świata przed zmianami z tomu pierwszego. I nie są to zmiany czysto kosmetyczne, ale nieraz bardzo ekstremalne, zarówno pod względem wizualnym, ale także i charakterów postaci.

Rysunkowo jest różnie. Ja oceniam całość bardzo pozytywnie, ale dla niektórych osób może być sporym problem zmieniający się rysownik co zeszyt. Taki urok crossovera kilku serii.

Całość Ery Apocalypse’a to nie tylko kolejny alternatywny świat. To postapokalipsa i futuryzm z lat 90 w jednym. Wszystko jest tu przerysowane do granic możliwości. Jednym będzie się to podobać, inni będą kręcić nosem.

I jest mapa świata, co daje +10 do fajności ;)

Śr, 17 Luty 2021, 10:57:28
1
7 żywotów Krogulca - Patrick Cothias, André Juillard Trzeci komiks 2022 roku według Waszych ocen nie posiada swojego wątku.

Uważam, że pora to zmienić. Za kilka miesięcy wybije mi trzydziestka, z komiksem związany jestem myślę od jakiś dwudziestu pięciu. Czasami pod wpływem lektury zdarzało mi się na świeżo pisać wyniosłe rzeczy. Zapewne w większości przypadków podchodziłem do tego w zbyt łatwowierny sposób. Najwyższe oceny, powinny być kierowane wyłącznie odnośnie dzieł wybitnych. Niezapomnianych.

I otóż drodzy forumowicze, wiem jedno. Choćbym miał przeczytać teraz kolejne stosy komiksów, nie zapomnę o tym wspaniałym tygodniu, kiedy miałem zaszczyt poznać 7 Żywotów Krogulca. To jakie wrażenie wywarł na mnie jest trudne do opisania. Na każdej płaszczyźnie, od fenomenalnego scenariusza po wyjątkową grafikę. Patrick Cothias wymyślił historię złożoną, opartą na wielu bohaterach. Fantastycznych postaciach, które wspólnie ozdobiły mi kilka godzin lektury. Niejednoznacznych, popełniających błędy, często impulsywnych, a także oddanych i szczerych. Prawdziwych.

Siedem rozdziałów. Każdy z nich daje spokojne czterdzieści minut oderwania od rzeczywistości. Łącznie więc album to kilka godzin najlepszej jakościowo rozrywki, w której nie ma miejsca na przypadki. Po ostatniej stronie opowieści, byłem zdumiony jak wiele elementów, krok po kroku się zazębiało, jak klocki tworzyły konstrukcję o jakiej na początku nawet nie mogłem śnić.

Wszechobecny mistycyzm, wytwarza klimat niepewności. Autorzy zgodnie zadają pytanie.

Czy wszystko co dzieje się wokół nas jest gdzieś tam rozpisane i zaplanowane? Czy jesteśmy Panami swojego losu? A może odgrywamy tylko swoje role i finalnie zmierzamy do tego samego punktu?

Zwracam uwagę na ważną kwestię. W 7 Żywotach Krogulca nic nie dzieje się przypadkiem, żadna scena ani kadr nie jest mniej zasadny od poprzedniego. Nie ważne czy za dwadzieścia stron czy pięć rozdziałów dalej otrzymamy odpowiedź dlaczego ktoś wykonał taki, a nie inny ruch na szachownicy.

Co zastanawiające akcja w rozdziałach często rozgrywa się korespondencyjnie. Nawet na jednej stronie możemy być świadkami scen dziejących się w innych miejscach. W albumie nie ma odnośników, wytworzony jest płynny mechanizm poprzez który jesteśmy w stanie poznać zmianę otoczenia. Co przy tak rozbudowanej warstwie fabularnej jest czymś nieprawdopodobnym. Po prostu płyniemy przed siebie. Istny film na łamach papieru.

Scenariusz jest brutalny. Niektóre sceny szokują, z mojej obserwacji wynika że w każdym rozdziale włączony jest czynnik ukazujący jakie potworności człowiek może zgotować innemu człowiekowi. Nie chcę spojlerować, natomiast rzeczywiście w ostry i cięty sposób zdecydowano się wprowadzić elementy nieludzkiej bezwzględności.

Szczerze? Nie kupiłbym tego komiksu. Dwie stówy to dużo. Zachęciły mnie Wasze głosy w plebiscycie, w którym sam nie brałem udziału. Uznałem, że brakowało mi wiedzy aby móc oddać głos z pełnym przekonaniem że wybrałem te właściwe. Postąpiłem dobrze. Proporcjonalnie jednak uznaję - komiks wart jest każdej złotówki. Po lekturze zostajemy z tumultem myśli i ogromem refleksji.

7 Żywotów Krogulca uznaję najlepszym komiksem z jakim miałem styczność i z pełnym przekonaniem informuję, zasłużył. Bez sekundy zwątpienia na ocenę...

10/10

Kurc wybrał perłę, jestem w szoku że do tego czasu nikt nie zdecydował się na wydanie tego albumu. Na koniec dodam tylko pochwałę za jakość edycji. Od przepięknej okładki, po tłumaczenie, korektę, papier, twardą okładkę i dodatki.

Nie będę pisał jednej z najbardziej głupkowatych rzeczy jaką można napisać na forum. Osoby które nie kupią i nie przeczytają Krogulca nie mogą nazwać się prawdziwymi komiksiarzami. O nie!

Po prostu deklaruję - nie zawiedziecie się! Alleluja. Więcej takich pereł!

So, 18 Marzec 2023, 21:09:27
1
Odp: 10/10 czyli komiksowa perfekcja Pozwolę sobie wymienić 3 dziesiątki i trochę jedności, do których wracałem, wracam myślami i będę wracał. Dziesiątki, które mam ochotę czytać i czytać i czytać. Kolejność przypadkowa.

1. Za imperium
2. Fun Home
3. Zagubione Dziewczęta
4. Życie i czasy Sknerusa McKwacza
5. Maus
6. Strażnicy
7. Persepolis
8. Wyszywanki
9. Top Ten
10. Liga Niezwykłych Dżentelmenów, tom 2
11. Mikropolis Moherowe Sny
12. Czary Zjary
13. To była Wojna Okopów
14. Opowieści Wojenne
15. Do Adolfów
16. Silver Surfer Dana Slotta i Allredów
17. Black Hole
18. Uwodzicielskie Chimery
19. Nestor Burma - Ulica dworcowa 120
20. Berezyna
21. Asteriks legionista
22. Nowy Jork
23. Fistaszki
24. Ariol
25. Kinderland
26. Pewnego lata
27. Absoluten szczelny
28. Tintin - Berło Ottokara
29. Smerf finansista
30. Sandman
31. Pasażerowie wiatru, cykl 2
32. Usagi Yojimbo
33. Hitman

Nd, 26 Marzec 2023, 15:53:55
1
Odp: X-Men Takie trochę luźne przemyślenie w kontekście obecnego maratonu z X-chipsami.
W ramach poprzednich dwóch (WKKM/Mucha) styczności z "New X-Men" Morrisona jakoś zupełnie nie byłem w stanie ubrać pewnych wrażeń w przemyślenia i trzeba było dopiero trzeciego podejścia (widać jakiś powolny jestem) żeby owe wrażenia przybrały konkretny kształt.
I w zw. z powyższym najkrócej rzecz ujmując: muszę przyznać, że zupełnie nie leży mi "demokratyzacja" mutantów.
Zaczynając przygodę z tą grupą na początku lat 90tych przywykłem do mutantów jako do "Xtra" ludzi, którzy w odniesieniu do reszty świata pozostają zupełnie wyjątkowi (w końcu po to czyta się komiksy będąc młodszym nastolatkiem - żeby doświadczyć czegoś niezwykłego). W efekcie pod wpływem tamtych historii termin "X-Men" kojarzył mi się przez długi czas z hermetyczną, skrajnie małą grupą wybrańców, która posiadała absolutnie fantastyczną w swej komiksowej wymowie przewagę nad resztą ludzkości. Tymczasem przyszedł taki Morrison (zakładam, że to on, bo też nie miałem jeszcze do czynienia z wcześniejszymi historiami innych twórców z podobnymi przemyśleniami) i zaczął rozdawać mutacje na lewo i prawo niczym cukierki, sprawiając, że kurioza genetyczne trafiły pod strzechy, ciężki i niewdzięczny los mutanta mógł trafić w głowę dosłownie każdego, a i sami zmutowani zamiast zyskać coś "ekstra" bywali obdarowywani prezentami niczym z jakiejś maszyny losującej, która jednemu może dać zdolność czytania w myślach, drugiemu umiejętność absorpcji energii kinetycznej a trzeciemu potrójną facjatę, względnie wygląd świeżo wyklutego pisklaka bez umiejętności latania.
W efekcie dotarło do mnie, że tym co nie podobało mi się w "Iksach" Morrisona była egalitaryzacja mutantów. Coś absolutnie wyjątkowego zostało sprowadzone w pewnej mierze do powszechności (tak, wiem - kilkadziesiąt milionów w kontrze do kilku miliardów to tzw. "pikuś") odzierając w efekcie fakt bycia mutantem z tej swoistej otoczki genetycznej wyjątkowości (jakby to idiotycznie w kontekście idei świata "bojącego się i nienawidzącego mutantów" nie brzmiało). I w sumie nic nie poradzę - wyjdzie ze mnie elitarystyczny szowinista, ale przeskok z "Nowych" na "Zadziwiających" to z kolei coś na kształt wrażenia wyjścia ze spędu z dalszą rodziną i udania się na umówione spotkanie z kumplami, bo też tu gdzie Morrison idzie w kierunku wątków bardziej hm... "społecznych" (przez co skądinąd nie zamierzam Mu ujmować ewidentnych przewag fabularnych) tam Whedon nie zagłębiając się aż tak w tego typu tematykę po raz kolejny potrafi porwać człowieka w wir bezkompromisowej przygody, oferując serialową niemalże historię dekady (a może i dwóch) jeżeli chodzi o tę serię komiksową.
I to w zasadzie jest w tym wszystkim i najdziwniejsze i chyba najbardziej rozczarowujące: że jeżeli trafi się twórca, któremu się chce, który ma pomysł i który wie jak go przygotować i sprzedać to te wydawałoby się dawno przerobione i zużyte pod względem koncepcyjnym schematy wciąż można wyciągnąć na rozrywkowe wyżyny. Po czym po wszystkim pozostaje mentalny kac związany z faktem, że w tym obszarze biznesu komiksowego jakim jest SH tak rzadko jeszcze komuś się chce i równie rzadko komuś pozwala się chcieć. Koniec końców "Astonishing" X-Men stawiałbym obok "DPS" jako jedną z ulubionych historii ze świata mutantów. Problemem może być momentami nierówna narracja, ale bądźmy szczerzy - przy tylu zeszytach coś takiego może się zdarzyć. Niemniej cała ta dosłownie "serialowa" produkcja robi robotę praktycznie bez pudła. Konkretne sceny, konkretne rozwiązania fabularne, dialogi i puenty, wszystko to składa się na "produkt premium" z którym chciałoby się obcować jak najczęściej. A końcówka - przy uwzględnieniu wszystkiego co zawsze stawia się w ramach zarzutów: że to historia o gościach strzelających promieniami z oczu, że to telenowela gdzie wszystko idzie zmienić po to żeby wszystko w pewnym momencie odkręcić, że to obrazkowa guma do żucia dla 15-stolatków - przy wszystkich tych zarzutach końcówka rozwala mnie raz po raz. Bo co z tego, że wszystkie powyższe zastrzeżenia gatunkowe gdzieś tam kręcą się w pobliżu: tempo i natężenie ostatnich stron tej historii są po prostu filmowe. I jeśli chodzi o umiejętność grania na emocjach - mistrzowskie. Pod tym względem - samego zakończenia - uważam, że "Astonishing" przebija "Dark Phoenix Saga". I wiem, że za jakiś czas znowu wrócę do tej historii ponownie, bo też w kategorii SH to jest moje 9/10.

P.S. Przyznaję, Whedon mnie skrzywił: po Jego historii Emma awansowała na moją ulubioną X-babkę (jako chyba najbardziej z całego tego stadka skomplikowana i poharatana życiowo) i jak na razie od tych kilku lat niezmiennie pozostaje samotną na szczycie.  ;D

Wt, 04 Kwiecień 2023, 15:42:40
1
Odp: Wydawnictwo Lost In Time Myślę, że must have od Lost in Time może być tylko jeden. To oczywiście "Toppi. Kolekcja", który zresztą zdobył forumowy tytuł komiksu roku 2022 r.

https://forum.komikspec.pl/komiksowe-top-listy/komiksowa-top-lista-rok-2022-(glosowanie-glowne)/msg220348/#msg220348

Cz, 19 Październik 2023, 11:48:31
1
Odp: Wydawnictwo Lost In Time 1. Katedra Otchłani, niestety wyprzedana,
2. Arawn,
3. Król rozpustników,

Tak bym widział swoje top3 na ten moment, ale poczekaj na opinie innych bo ja mam mocno specyficzny gust xD

Cz, 19 Październik 2023, 11:48:41
1
Odp: Wydawnictwo Lost In Time
Cześć!

Ostatnio mocno zainteresowałem się komiksem europejskim. Wcześniej czytałem głównie superbohaterszczyznę. Do napisania tego postu skłoniła mnie lektura komiksu "Hombre". Kupiłem go w ciemno i nie jestem w stanie podać logicznego powodu dlaczego się na niego zdecydowałem :D. Na początku roku czytałem arcygenialny komiks "Wypadek na polowaniu". Jestem kompletnym laikiem i chciałbym was prosić o polecajkę komiksów z wydawnictwa LiT. Dużo pisze się tutaj o tytule "Łupieżcy Imperiów". Zauważyłem sprzeczne opinie o "Hoka Hey". Jaka jest wasza lista tytułów "Must have" od Lost-ów?

Dzięki!

Przeczytałem parę pozycji LiT, jeśli miałbym z nich zrobić topkę, to powiedziałbym:
- Dzieci Kapitana Granta - cudownie namalowana historia przygodowa, coś absolutnie fantastycznego. Obawiałem się zwierząt w rolach głównych, ale... nie przeszkadzało mi to, może wręcz dodało swoistego uroku
- Contrapaso. Dzieci innych - ponownie, świetnie narysowany komiks, od którego trudno mi było się oderwać. Sama fabuła i czasy przedstawione również ciekawe, sam niewiele wiedziałem o powojennej Hiszpanii, umieszczenie tam intrygi uznałem za interesujące.
- Parszywy drań - sam nie wiem, zaciekawiły mnie (niespodzianka!) rysunki, sam komiks czytało mi się bardzo szybko i pozostawił we mnie wielką chęć przeczytania kontynuacji
- Kolekcja Toppiego - tu przeczytałem dwa z czterech tomów i... naprawdę dobrze się przy tym bawiłem. Głównie krótsze formy, choć nie są wyłącznie pretekstem do rysowania, a ciekawymi nowelkami.
- Republika Czaszki - piracka przygoda, świetnie narysowana, może nieco naiwna w swoim brzmieniu, ale miałem wrażenie, że bohaterowie wierzą w to, co robią

Cz, 19 Październik 2023, 11:52:09
1
Odp: Wydawnictwo Lost In Time Trudna sprawa, kiedy Twój gust może nie korespondować, ale ja polecam:

- Toppi kolekcja
- Lao Wai - niedoceniany moim zdaniem
- Łupieżcy Imperiów
- Republika Czaszki - tutaj tylko w końcówce wyczułem lekką inspirację XIII Wojownikiem Scotta, no ale wybaczam.

No i ważna rzecz, o której dzisiaj uprawiam lekki "bitching": JAKOŚĆ. Lost in Time to ścisły jakościowy TOP.

TOP, kurwa, TOP.

Cz, 19 Październik 2023, 11:55:10
1
Odp: Wydawnictwo Lost In Time Byłbym ostrożny z polecaniem Toppiego. Osobiście uważam te komiksy za perły w katalogu wydawcy, ale perły dość ekstrawaganckie i odległe od tego, co LiT zwykle oferuje.

Jeśli Hombre się podobał to warto zerknąć na nowość Burton i Cyb tych samych autorów.

Cz, 19 Październik 2023, 11:57:23
1