Polubienia

Przejrzyj stronę ulubionych postów oraz otrzymanych polubień za posty użytkownika.


Posty polubione przez innych

Strony: [1] 2 3 ... 10
Wiadomości Liczba polubień
Odp: Clifton Pierwszy post na "nowym" forum... a sądziłem, że wpierw napiszę np. o "Criminal". Tradycja jednak kontynuowana, tak jak na gildii, najpierw obserwowałem dłuższy czas, by wreszcie zacząć pisać.
Od razu powiem, że przygody Cliftona bardzo lubię i kupuję regularnie odkąd Egmont zaczął je wydawać, mając nadzieję, że wydadzą wszystkie. Dla całkiem małych dzieci ten komiks się nie nadaje, nie ma też tego specyficznego rodzaju humoru, który jest rozumiany jedynie przez dorosłych, przez co i oni mogą się bawić obcując z danym dziełem (pozdrawiam fanów "Pingwinów z Madagaskaru"). Próby implementacji tego w Cliftonie zawiodły, bo KOD w tomie koreańskim nie był udanym pomysłem. Może jednak dlatego, że nie lubię odniesień do aktualnej sytuacji politycznej w utworach. Poza tym jednak muszę powiedzieć, że to fajny komiks, operujący zgrabnie schematami szpiegowsko-detektywistycznymi, a styl każdego z rysowników przypadł mi do gustu, nawet jeśli wprowadzali określone zmiany, czuć było, że to dalej ten sam Clifton co zawsze. No i choć nie zawsze mi po drodze z Wyspiarzami, w Cliftonie 100% brytyjskości to pełnowartościowy produkt, poczynając od samochodu marki MG, aż po wizyty w zamkach Szkocji czy zahaczenie o rugby, no i ten skauting! Można się przy tych komiksach uśmiechnąć, zrelaksować, odpocząć od cięższych tematów, podsumowując zatem, polecam.

So, 31 Sierpień 2019, 19:08:56
6
Odp: Sergio Toppi Powoli zbliżam się do 500 komiksu zakupionego do mojej kolekcji. Brakuje już niewiele, ale jak sobie wiele księżyców temu zapowiedziałem, ograniczam kupowanie jak umiem, szczególnie "superbohaterszczyzny". Powoli zmniejsza się też "kupka wstydu" i może niedługo, po wielu latach, wszystkie posiadane będą przeczytane. Gdybym jednak miał wybierać jaki komiks zasługuje na to by nim uczcić tę okrągłą liczbę, byłby to "Il Colezzionista" ("The Collector"). Rysunkowo oczywiście powala, cały w czerni i bieli pozwala cieszyć oko kreską Sergio Toppiego, kompozycją kadrów, niesamowitością pomysłów na pokazanie tego co kryło się w wyobraźni autora. Jest to ten sam poziom do którego Toppi przyzwyczaił nas w "Sharaz-De" i innych jego dziełach. Komiks ten jest autorskim dziełem, zatem i scenariusz wyszedł spod ręki Toppiego. Opowieść o Kolekcjonerze to opowieść osadzona w końcówce XIX stulecia, realiach powolnego schyłku epoki kolonialnej, przyprawiona domieszką magii i mistycyzmu. Bohater, o którym przez pięć rozdziałów dowiadujemy się jedynie tyle, że... a zresztą, tych informacji jest tak niewiele, że nie będę zdradzał, jest jak połączenie Morta Cindera z komiksu Brecci, Corto Maltese i Indiany Jonesa, gdyby ten ostatni był kimś na kształt angielskiego dżentelmena, a nie amerykańskiego zawadiaki.
Każdy rozdział to poszukiwanie kolejnego niezwykłego artefaktu, który jest pożądany przez Kolekcjonera z uwagi na wartość dla niego samego, z powodów osobistych, mimo wartości ogólnej. Tylko w jednym rozdziale można się jednak dowiedzieć jaki jest osobisty powód poszukiwań, poza nielicznymi szczegółami, Kolekcjoner owiany jest mgłą tajemnicy.
Jednak lektura, choć nieprędka z uwagi na podziwianie kunsztu artystycznego Toppiego, jest wynagradzająca również pod względem satysfakcji z fabuły. Można dać się poprowadzić za fantazją autora, przyjąć, że pięć historii to tylko wycinek, bez początku i końca, a mimo to, jedyne rozczarowanie czuć, że tych historii jest tak mało, nie z powodu tego, że tak mało wiemy o głównym bohaterze.
Zdecydowanie polecam każdemu, kto nie miał jeszcze okazji przeczytać, a sam wyczekuję na dostępne już tomy "The Collected Toppi".

So, 07 Wrzesień 2019, 11:25:21
4
Odp: MFKiG 2019 - spotkanie z Tomaszem Kołodziejczakiem. Zapowiedzi na 2020r. I po wysłuchaniu relacji ze spotkania z T.Kołodziejczakiem na MFKiG 2019, muszę przyznać, że jestem zadowolony. Regularne, główne serie superhero Marvela odpuściłem po Tajnych Wojnach, a DC po New 52, wyjątek to był Green Lantern. Jednak z tego co mnie interesuje, oferta jest również solidna. Jim Cutlass, Moon Knight, Green Lantern Morrisona, Indyjska Włóczęga, Batman vs Deathstroke, te Dorwać Ramireza wygląda interesująco (okładka w stylu sensacyjniaków z akcją w latach 70, rysunki przyzwoite), Omega Men, Mister Miracle, Śpioch, Krucjata Nieskończoności, plus kontynuacje aktualnie wydawanych serii. Kolejny rok Egmont będzie najwięcej zgarniał z puli jaką co miesiąc przeznaczam na komiksy i książki.
So, 28 Wrzesień 2019, 18:55:17
3
Odp: Wywiad z Tomaszem Kołodziejczakiem (EGMONT) "Jonah Hex"* jest wydawany, ponieważ Tomasz Kołodziejczak lubi tę serię i postarał się by Egmont ją wydał, to jego własne słowa. Chcę zapytać, jakie serie lub one-shoty jeszcze mu się marzą? Czy na takiej prywatnej liście życzeń więcej ma właśnie serii czy pojedynczych albumów? I czy dalej czasem będzie próbował przekonać współpracowników z wydawnictwa Egmont do wydania właśnie czegoś takiego?

*Hexa kupuję i uważam, że to fajny, choć brutalny, komiks westernowy

Pn, 30 Wrzesień 2019, 18:58:25
5
Odp: Hanami Każda inicjatywa, choćby dająca jedynie lekką jak poranny wietrzyk głaszczący liście drzew wiśni, nadzieję, że "Samotny Wilk i Szczenię" powróci po polsku, jest pożądana. I oczywiście, sama seria "Samurai Executioner" też wygląda interesująco. Kupię na pewno.
Pn, 30 Wrzesień 2019, 20:32:12
1
Odp: Invincible To zanim zacznę o Invincible, pozwolę sobie na małą dygresję. Ostatnia paczka z komiksami sprawiła, że przekroczyłem 500 tomów w kolekcji. Ponieważ komiksów w paczce było kilka, uznałem, że arbitralnie wybiorę, który będzie tym jubileuszowym i który zrecenzuję, wygrywa zatem "Donżon tom 1". Przy okazji dopadła starcza skleroza gdy w paczce przyszedł 12 tom Chew, a zajrzawszy do zestawienia posiadanych komiksów dostrzegłem, że brakuje mi jeszcze 11. A teraz do Invincible'a...
"Prawdopodobnie najlepszy komiks superbohaterski na świecie", tak opisywany, oczywiście nie jest to nic więcej jak tylko chwyt reklamowy. Nie można jednak odmówić tej serii jakości. To co się wybija na pierwszy plan to świadomość, że jest pisana i tworzona przez pasjonatów, a scenarzysta dokładnie zna subgatunek superhero i potrafi zręcznie żonglować schematami. Każda postać ma dokładnie rozpisane swoją rolę, a styl opowieści jest dostosowany do wieku bohatera, Mark nie zachowuje się zbyt dojrzale jak na swój wiek ale też nie zbyt infantylnie.
Jest przemoc, krew, są "momenty", ale jednocześnie czytając ten komiks mam pewność, że twórcy z pełną świadomością obsadzając każdą rolę, ustalają jednak pewne granice zachowań dla każdej postaci. Są złoczyńcy, złe czyny, ale jednak te granice są. I dobrze, bo poruszamy się w pewnej konwencji i talent ekipy tworzącej serię Invincible widać również i w tym, że tę konwencję w pełni wykorzystują.
Nie jest to seria jaka by wywróciła moje postrzeganie komiksów superbohaterskich czy sprawiła, że DC czy Marvel będą jak dziecinne opowiastki. I nie takie jest jej założenie. Ma dawać rozrywkę, rozwijać historię jak sobie twórcy zażyczą, tak by zaskoczyć czytelnika, bawić się konwencją i czasem ją łamać. I to się udaje, więc kupuję i czytam Invincible z przyjemnością. Nie najlepszy superbohaterski komiks na świecie ale na pewno jeden z lepszych.

Nd, 03 Listopad 2019, 16:07:11
2
Odp: Invincible
Chciałbym zobaczyć Twoją biblioteczkę :D szacunek! Mojej narzeczonej powiedziałem, że meble do domu może ona wybrac, nie będę protestował, ja muszę mieć biblioteczkę (pojemną) :P
Dzięki, ale wiem, że przy niektórych zbieraczach w Polsce, moje zbiory są skromne. Zresztą, kupując również książki, świadomie ograniczam zakupy komiksowe tylko do tego co naprawdę chcę w danym miesiącu, więc kolekcja rośnie powoli, bywa, że czasami jedynie po parę komiksów na miesiąc. A dobra pojemna biblioteka domowa to podstawa :)

Jeszcze w temacie Invincible, cieszę się, że twórcy uniknęli bolączki jaka trawiła wczesne lata Supermana, czyli "wszystko super", super słuch, super szybkość, super siła, super oddech, super (tu wstaw dowolny przymiot/cechę). Mark ma swoje słabości, mnóstwo problemów na głowie (mimo względnego oddechu i chwil szczęścia w tomie 5), takich jak rosnąca rzesza wrogów, kłopoty rodzinne, brak ojca, utratę zaufania do niektórych innych postaci i wiele innych. Zazwyczaj taka postać, jak Superman czy Thor, jest świadoma swej potęgi i tego, że jest silniejsza od innych, może przyjąć więcej ciosów, dokonać więcej itd. Invincible jest teoretycznie najpotęźniejszym bohaterem w swoim świecie, ale jest też nastolatkiem i borykając się z typowymi dla tego wieku problemami, być może jest też w głębi świadomy, że brakuje mu czasu. I by załatwić wszystkie sprawy na co dzień i brakuje czasu by dojrzeć, zmężnieć, przygotować się na to co na niego czeka w przyszłości, czyli raczej kłopoty. Ciekawie kontrastuje tu postać brata.
Tak czy inaczej, z ciekawością poznam wszystkie przygody Invincible'a, choć zabierałem się do serii z małą rezerwą i cieszę się, że jest to seria zakończona. Smutno jak się kończy dzieło kultury wybijające poziomem nad inne (The Wire np. wśród seriali) ale gorzej gdy rozwadnia się i odwleka w nieskończoność (np. wśród seriali Dexter, House). Kontrastuje to też z niekończącymi się tasiemcami superhero od DC czy Marvela.

Pn, 04 Listopad 2019, 20:30:09
1
Odp: Timof Comics Zgodnie z zapowiedzią, by uczcić przekroczenie progu 500 tomów w kolekcji (zeszytów nie liczę, choć i nie zbieram zbyt intensywnie), recenzja komiksu "Donżon".
Z twórczością Lewisa Trondheima miałem okazję zetknąć się do tej pory jedynie przy "Wyspa Burbonów 1730", cykl "Ralph Azham" gdzieś daleko widnieje na liście "może przeczytam". Joanna Sfara znam głównie z "Kota Rabina", reszta jego komiksów znów jest na wspomnianej wyżej liście. Powody istnienia takiej listy każdy czytelnik komiksów zna doskonale, nie ma co zatem ich wymieniać.
Miałem odrobinę podwyższone oczekiwania wobec "Donżonu" ze względu na słabość do fantastyki, gier, książek, całego tego ogródka z którego autorzy czerpali pełnymi garściami szukając inspiracji. Dodanie elementów fantastycznych do opowieści powinno poszerzać możliwości narracyjne twórców, a parodia czy też pastisz tego gatunku również powinien obfitować w fabularne pomysły i kreatywność.
Pod tym względem daję kredyt zaufania i ciekaw jestem jak się rozwinie opowieść. Przyjemnie też oglądać standardowe motywy fantasy oglądane w krzywym zwierciadle. Początek przywoływał wspomnienia o takiej sadze fantasy jak "Tytus Groan" Mervyna Peake'a, gdzie punktem wyjścia jest zamek, gdzie życie toczy się ułożonym rytmem, skostniałymi regułami i schematami, aż następuje Zmiana. Początkowo niewielka, jak rzucona śnieżka, która przeistacza się w kulę śniegową pędzącą przez życie bohaterów.
Dungeons and Dragons i całe morze innych źródeł to oczywistość, wspominana zresztą w dość ciekawym wstępie do "Donżonu", gdzie założenia serii i idea przyświecająca autorom wyłożona została jasno.
Moje obawy dotyczą ryzyka popadnięcia w autoparodię, przesadzenia z motywami takimi jak "tong doom" i tego, że zacznie się gonić własny ogon. Lektura nie nużyła, większość komiksów staram się przeczytać na jednym posiedzeniu, poza omnibusami, nie zmuszałem się do przewracania kolejnych stron, szczególnie, że akcja biegła wartko. Mam jednak wrażenie, że dobrze iż twórcy nie osiągnęli tych 100 i więcej epizodów, ponieważ nawet najbogatsze źródło prowadzi do wyczerpania oryginalnych rozwiązań i powtarzalności. Niewielkim minusem jest brak możliwości przyporządkowania charakterów postaci, dobre lub złe uczynki wykonywane są na przemian przez protagonistów. Co może i jest zgodne z założeniami historii, ale powinno mieć przełożenie na określone konsekwencje, np. nastawienie postaci X do postaci Y. Przykładowo w dalszej części historii, trzymając się konsekwencji fantasy, Miecz Przeznaczenia powie do Kaczora, że nie może użyć przedmiotu Z bo przez swoje uczynki stał się praworządny dobry/chaotyczny neutralny/coś innego.
Rysunki zaś to nieco karykaturalne antropomorficzne postacie i niezbyt bogate tło. Do opowieści pasują dobrze, Trondheim taki styl prezentuje, a pomagało to na pewno dotrzymać terminów wydawniczych, w pamięć jednak żaden kadr nie zapada. Dam szansę tej opowieści i kupię przynajmniej następny tom, ciekaw jestem jak dalej się to rozwinie. Póki co, w pięciostopniowej skali, 4-, w dziesięciostopniowej 7.

Nd, 08 Grudzień 2019, 20:34:34
2
Odp: The Punisher Jestem prawie, że na świeżo po lekturze siódmego tomu "Punisher MAX" od Egmontu. Część historii już znałem, The End, Tyger, The Cell. W dwóch pierwszych jakie wymieniłem, średnio pasują mi rysunki, sądzę, że nie każdy styl pasuje do, bądź co bądź, "super"bohaterskiej historii. Fabularnie, oprócz The End, całkiem przyzwoicie. Ten tom to było również moje pierwsze zetknięcie się z Punisher Born, która to historia, obok The Platoon, chyba najbardziej przypadła mi do gustu. Dzielą ze sobą miejsce akcji, Wietnam, pokazują Punishera z nieco innej strony niż zazwyczaj i to w takim stylu w jakim trzeba, czyli mocno, brutalnie i prawdziwie. Spojrzenie jego byłych podwładnych również jest czymś co nieco uczłowiecza tego bohatera. Nie wybiela, ale pokazuje coś więcej niż standardowe "rodzina-tragedia-krwawa zemsta". Odstaje od tych historii czteroczęściowa opowieść Barakuda. Nie zagrało w niej wiele rzeczy. Nie pomógł nawet Big Chris o twarzy Christophera Walkena.
Nie jestem fanem tego wroga Punishera, sądzę, że to nędzna podróbka Lono z "100 Naboi". Wielki jak góra psychopata doskonale wyszkolony w zabijaniu na wszystkie sposoby. I o ile Lono to jak Komediant ze Strażników na sterydach i jeszcze bardziej bez zasad moralnych, tak Barakuda to ledwie cień takich postaci. Właściwie komiczny bohater, niby dobry strateg, a jednak popełniający proste błędy. Niby budzący grozę twardy gangsta z getta, a jednak traktowany jak normalny człowiek przez inne postacie. Które często okazują się w tej opowieści przygłupie. Bo rzeczywiście sposób myślenia Barrakudy, jego motywacje, ruchy i cele są niewiarygodnie trudne do odgadnięcia, trzeba geniusza by odkryć, że facet myśli jedynie o sobie. Może i jest bystry, może i jest samcem alfa, ale poddanym zwierzęcym instynktom, których rozum nie przezwyciężył.
Wpadnie w pułapkę, odgryzie sobie łapę by uciec, zabije wszystkich dookoła by osiągnąć cel. Taaak, z takim układy to rzeczywiście bezpieczna sprawa i dobry pomysł.
Całość tej historii sugeruje, że Ennis miał chęć na jakiś pastisz, humorystyczną opowieść o czymkolwiek i niestety to wyszło, zapychacz miejsca. Szkoda, że nie śmieszny. Jaki bowiem inny cel miały te 4 zeszyty o Barrakudzie? Lepsze poznanie postaci? Po co? Mało interesujący, nie skomplikowany o prostackim motywacjach. Komediant czy Lono pod maską nihilizmu skrywali chociaż świadomą próbę pokazania samym sobą okropności świata w jakim się obracali. Na szczęście,
Spoiler: PokażUkryj
Punisher w końcu ukatrupił gnoja
.

Podsumowując, przyzwoity tom, niestety z uwagi na różnorodność opowieści, dość nierówny. Czekam jednak na kolejny. I na Punishera od Aarona, Wolverine mu nie wyszedł, może czaszkokoszulkowy udał się lepiej.

Śr, 05 Luty 2020, 00:33:33
4
Odp: Dodruki - Egmont 2020 Seria "Dilbert". Wiem, że Tomasz Kołodziejczak lubi, wiem, że niestety nie miał takiej popularności jak by się chciało, liczę jednak, że jakaś szansa na powrót jest...
Rogowłosy szef, potwory z księgowości, Dilbert, Dogbert, Catbert i wiele innych postaci bawią moje serce wrednego kapitalisty równie mocno jak Garfield czy Calvin i Hobbes.

Śr, 05 Luty 2020, 00:44:25
3