Polubienia

Przejrzyj stronę ulubionych postów oraz otrzymanych polubień za posty użytkownika.


Posty polubione przez innych

Strony: 1 ... 4 5 [6]
Wiadomości Liczba polubień
Odp: Batman
Jak czytałem w latach 90-tych to Knightfall mi się podobał, ale po konfrontacji Batman/Bane jakoś podobać mi się przestało i zrezygnowałem (i na tym się w ogóle skończyła wtedy moja przygoda z semikiem, nie licząc pojedynczych komiksów z Obcym i Predatorem w kolejnych latach). Później doczytałem do konfrontacji Az/Bane ale tak średnio wchodziło. Ostatnio przeczytałem kilka ostatnich zeszytów Knightsend i uważam, że są słabiutkie.

Jad i Miecz Azraela mi się podobały.
No dokładnie wszystko identyko miałem włącznie z porzuceniem czytania Batmana po pojedynku z Bane'em. Góra urodziła mysz.

Nd, 16 Luty 2020, 16:30:38
1
Odp: Bo chodzi o to, żeby plusy nie przesłaniały nam minusów - sezon drugi Zdecydowałem się na podsumowanie tutaj dwóch miesięcy łącznie ze względu na to, iż raczej co miesiąc dokonuję zakupów tematycznych a grudzień i styczeń upłynęły pod znakiem średniowiecza. Jakie komiksy najlepiej oddają klimat i realia tej epoki? Na czym skupiają się poszczególni twórcy?

Na początek - co przez ten czas przeczytałem i uwzględniłem w tym zestawieniu: Wieże Bois-Maury (tomy 2-10), Bois-Maury t. 2 - Rodrigo, Ira Dei. Złoto Khaidów, Vasco. Księga I, Towarzysze zmierzchu, Mieszko. Dziedzictwo. W tym czasie przeczytałem też Slaine. Skarby Brytanii i Rogaty Bóg oraz zacząłem Armie zdobywcy, ale to wszystko raczej fantasy odnosząca się starożytności, więc ich tutaj nie uwzględnię. Nie uwzględniam też Thorgala, gdyż miesiąc z nim miałem w sierpniu. Natomiast Thorgal mimo wszystko zasługuje chyba i tak na krótką uwagę - najlepszy album oddający klimat średniowiecza to Łucznicy.

Best of the best: Towarzysze zmierzchu. To trzy historie zachowujące niby ciągłość, ale w pewnym momencie przeżywające zwrot koncepcyjno-jakościowy. Dwie pierwsze są krótkie i to raczej fantasy ze średniowieczem w głębokim tle. Natomiast trzecia to opowieść bardzo długa, rozbudowana fabularnie, gęsta, wielowątkowa, spychająca motyw fantastyczny do głębokiej defensywy. Zagęszczają się nie tylko wątki, ale i rysunek - staje się bardziej szczegółowy, artysta wnika w przeróżne detale. Akcja co prawda wciąż jest osadzona w fikcyjnym miejscu, ale realia średniowiecza oddawane są z dużą pieczołowitością. Wnętrze zamku, klasztor, domy i miejskie ulice, wyposażenie i stroje podziwiamy tak jak mogłyby istnieć naprawdę, zbudowane są według wszelkiej naszej najlepszej wiedzy na ten temat. Główna oś fabuły to intryga pałacowa, w której ważną rolę, choć nieodgadnioną niemal do ostatnich stron ma odgrywać pewien błędny rycerz. Jego towarzysze to blondynka w opałach i samolubny cwaniaczek. Tworząc wspólnie grupę typowych dla średniowiecza tzw. "ludzi gościńca" pozwalają poznać nam nie tylko zamkowe zakamarki, ale i problemy trapiące pospólstwo - bezdomność, głód, zabobony. Burgeon lubi ponadto wplatać akcenty erotyczne. Nie jest to jednak komiks dla każdego. Lektura wymaga ciągłego skupienia (ja sam przeczytam go jeszcze raz, żeby lepiej wszystko ogarnąć) i nie każdego mogą interesować detale epoki, które Burgeon postanowił nam zaprezentować. Usatysfakcjonowany powinien być czytelnik "Imienia róży" Umberto Eco, gdzie podobnie autor często marginalizuje wątek detektywistyczny, by zająć się szczegółami dysput filozoficzno-teologicznych epoki, erudycyjnym tropieniem herezji i łowieniem wynalazków, które wtedy powstały.

O włos od podium: Wieże Bois-Maury. 10 tomów znów o pewnym błędnym rycerzu, który tym razem przemierza Europę i Bliski Wschód by odzyskać tytułowy zamek Bois-Maury. Każdy tom to inne miejsce akcji, inny naród lub grupa społeczna, z której dramatami się mierzymy. I to właśnie stanowi największą wartość serii - Hermann wnikliwie oddaje codzienne troski różnych warstw społeczeństwa średniowiecznego, przez co często każe głównemu bohaterowi ustąpić miejsca na głównym planie. Spotykamy więc nie tylko dumnego rycerza dbałego o swój honor i maniery, ale i rycerza cynicznego rabusia, złodziejaszka z ambicjami i tchórzliwych wieśniaków kurczowo trzymających się nadziei (niezapomniany staruszek z kurczakiem). Wszyscy oni co i rusz muszą skonfrontować swoje zasady i widzenie świata z zagrożeniem egzystencji bądź to przez głód, bądź przez agresorów. To taki szeroki pejzaż epoki. Opowiadana historia w każdym tomie zawsze meandruje i nie jest oczywista do samego końca. Rysunki nie są przesadnie szczegółowe, ale Hermann potrafi być świetnym rysownikiem i zrobić wrażenie niejednym kadrem. Niestety starsze albumy zachowały się chyba w gorszej jakości przez co tusz nie zawsze bywa wyraźny. Cała seria nie schodzi poniżej pewnego poziomu (nieco słabszy, choć wciąż dobry jest t. 6 Sigurd), ale szczególnie pierwsza połowa jest godna uwagi ze względu na sposób wykonania ogólnej koncepcji.

Pozotywne zaskoczenie: Mieszko. Dziedzictwo. Wyśmienity debiut polskiego twórcy na łamach komiksu historycznego. Zarazem akcja umieszczona w okresie szczególnie bliskim mojemu sercu - pogańskie czasy powstawania państwa polskiego. Szukałem różnych komiksów krążących wokół tej tematyki i to jest najlepsze, co do tej pory dostałem, zarazem to właśnie to, czego oczekiwałem. Stary władca Polan, Siemomysł, zostaje ranny w bitwie z Wieletami i zmuszony do przyśpieszenia decyzji o sukcesji, co do której nadzieje żywią jego dwaj synowie - Zdziebor i Mieszko. Tematykę tę łatwo spieprzyć - oświetlają ją ledwie zdawkowo wzmianki źródłowe, gdzie dodatkowo trzeba odnaleźć się w gąszczu najnowszych ich naukowych interpretacji i trudnej literaturze archeologicznej, by nie popaść nieświadomie z historii w fantastykę. Graphos wyszedł z tego znakomicie. Trzymając się dokładnie wiedzy historycznej uzupełnia liczne luki nowymi postaciami i wątkami wplatanymi w intrygującą fabułę nie naruszając przy tym naukowego fundamentu. Do tego dochodzi oprawa graficzna. Przemyślany malarski styl szczególnie pięknie prezentuje się w ujęciach przyrody. Czekam niecierpliwie na kolejne tomy.

Vasco, tom I. Ćwierć wieku po lekturze "Więźnia Szatana" wracam do postaci Vasca, tym razem w zbiorczym wydaniu Kurca. To dobry komiks, który posiada swoje mocne strony, ale nie każdego musi wciągnąć. Szczególnie cenne są ujęcia architektury, do której Chaillet ma zamiłowanie. Momentami to jakby ilustracja do podróży po zabytkach południa Europy - stajemy przed jakimś zamkiem lub murem i wyobrażamy sobie jak mógł wyglądać w średniowieczu i jakie sceny mogły się tam rozgrywać. I najlepiej rysownikowi wychodzą właśnie sceny statyczne, na planie pełnym, mogące zilustrować takie wyobrażenie. Bliskie ujęcia twarzy, czy sceny pojedynków często szwankują. Scenariusz ma nam przybliżać miejsca i postacie w oprawie przygodowej. Oprawa ta jest jednak nieco sztywna i momentami trąci myszką. Widać jak w tym początkowym okresie, zawartych tam trzech pierwszych przygód, autor z historii na historię się rozwija. Rysunek, nie do końca, ale jednak, stopniowo wytraca swoje wady. Zachowawcza i konserwatywna fabuła przypominająca komiksy z innej epoki a la Prince Valiant nieco nabiera pazura (w trzeciej historii mamy już nawet gołe cycki). Ciekaw jestem jak to dalej Chaillet pociągnął, aczkolwiek nie jakoś nadzwyczajnie.

Ira Dei. W tym zestawieniu pozycji wybitnych i co najmniej dobrych wreszcie komiks najwyżej średni. Rzecz dzieje się na Sycylii zajętej przez muzułmanów, a którą próbuje zdobyć cesarz bizantyjski włączając do walk wojowników z gwardii wareskiej. To właściwie tyle jeśli chodzi o realia historyczne. Dalej dominuje akcja, w której bohaterowie zachowują się jak postacie gry komputerowej. Mamy w tle walk zarysowaną jakąś intrygę, momentami nawet ciekawą, psutą jednak przez nieprzekonujące postacie a rozwiązania tajemnic będących motorem akcji, w założeniu chyba całkowicie nieprzewidywalnych, możemy się jednak w ogólnym kształcie domyślać. Rysunki przeciętne, dobrze oddające dynamikę, pozbawione jednak detali, pomysłowych ujęć czy historycznych smaczków. Na szczęście cykl pierwszy to tylko dwa tomy, ale i tak nie wiem czy dam szanse tomowi drugiemu.

Wt, 18 Luty 2020, 14:18:50
6
Odp: My, Ambasadorowie Komiksu Teoria z zapoznaniem w dzieciństwie dla mnie jak najbardziej przekonująca. Czytałem w dzieciństwie i wróciłem po latach. Pożyczałem też wtedy swoje komiksy, więc jeśli kogoś nimi zaraziłem to tylko wtedy.

Nie czytywałem w dzieciństwie mangi i kaczorów i nie czytam do tej pory. Dział komiksów japońskich i wątek o kaczkach (w ogóle komiksu jako gatunku nie kojarzę z kaczkami) jako jedyne na forum zlewam całkowicie. Nie to, że nie miałem styczności - około 20-estki sięgnąłem po Akirę i GitS a kaczki walają się po kątach niemal u każdego. Natomiast nie wciągnąłem się w dzieciństwie i nie ciągnie mnie dzisiaj.

So, 29 Luty 2020, 19:08:55
1
Odp: Klasycy polskiego komiksu
Wiadomo, że tzw. bieszkizmy i inne turbolechityzmy nie wymagają komentarza. Ale że z Barkowskim tak źle to się nie spodziewałem. Te parę jego tytułów, które podczytałem zanim mi się nieco „przejadł” sprawiały wrażenie względnie niezłej popularyzacji (zwłaszcza „Lechowe Pole 955” i "Syberia 1581-1697").
Facet opisuje średniowieczne bitwy a nie odróżnia króla od księcia, woja od rycerza, itd. Nie wiem na czym ma polegać niezłość takich opracowań.

Wt, 28 Kwiecień 2020, 00:31:40
1
Odp: Klasycy polskiego komiksu No to po odsianiu wszystkich gaf Bieszk też jest niezły.
To nie ma nic wspólnego z korektą. Skąd laik ma wiedzieć co jest gafą a co prawdziwą informacją?

Wt, 28 Kwiecień 2020, 10:54:47
1
Odp: Klasycy polskiego komiksu Po pierwsze korekta a redakcja tekstu to dwie różne rzeczy.
Po drugie jeśli ktoś kto opracowując średniowieczna bitwę nie ma pojęcia o tak podstawowych kwestiach jak kim jest król a kim książę a niewiedzę zastępuje fantazjami to nie ma to nic wspólnego z niedopilnowaniem korekty.

Wt, 28 Kwiecień 2020, 14:37:46
1
Odp: DC Deluxe - Egmont Kryzys Tożsamości ma pewne niedoskonałości (np. porzucony wątek pilnowanego na początku superważnego pakunku), ale to i tak jeden z najlepszych komiksów DC jakie znam. Określenia "infantylna historia", "głupie zwroty akcji", "udawanie czegoś poważniejszego" jakoś ni w ząb mi tu nie pasują. To rasowy thriller przeniesiony w świat superhero. Czuć wyraźnie doświadczenie scenarzysty na gruncie powieści. Napięcie jest tam budowane często przez wciąganie w tajemniczą intrygę postaci z bardziej rozbudowanym życiem rodzinnym i problemami życiowymi niż w komiksie. Tu zastosowane zostało do świata superbohaterów z doskonałym wyczuciem. Opowiada o znanych postaciach w inny sposób i bez przynudzania, wręcz przeciwnie. Na równoprawny plan zostaje wysunięta sekretna tożsamość i normalne życie bohaterów. Zwroty akcji są ugruntowane w życiu towarzyskim, które też okazuje się ważne i mające ogromny wpływ na zachowania, dawkowane w odpowiednich momentach, zaskakujące, ale jak najbardziej trzymające się kupy. I zakończenie idealnie wpasowuje się w to przeplatanie się życia towarzyskiego z niezwykłymi morderstwami stającymi na drodze superbohaterów. Dalekie jest to od standardowaych historyjek budowanych na zasadzie plastikowy żołnierzyk kontra potwór z kosmosu no po prostu nie do pokonania.
Śr, 06 Maj 2020, 17:28:46
6
Odp: Bo chodzi o to, żeby plusy nie przesłaniały nam minusów - sezon drugi Podsumowanie dwóch miesięcy z X-Men. Ostatnio czytałem coś z ich udziałem jakoś niecały rok temu i skończyłem na latach 90-ych. Teraz do nich wróciłem i na biurku znalazły się: Saga o Niedźwiedziu Demonie (SM: New Mutants), Fatalne Oddziaływania (X-Men 1-3/97), Dorwać Mystique (SM: Wolverine), Z jak zagłada, Astonishing X-Men t. 1-2 (J. Whedon), Ród M (WKKM), Avengers kontra X-Men 1-3 (WKKM).

Najlepszy przeczytany: Astonishing X-Men Whedona. Oto ogłoszona zostaje wiadomość o odkryciu leku na mutację. Nie jest to jednak dzieło przypadku a za wszystkim okazuje się stać jakiś nieznany kosmita mający wobec mutantów wrogie intencje. Nie jest to run równy. Cykl Niebezpieczni fabularnie nieco odstaje od reszty. Przeciwnik, jego motywacje, sposób w jaki zostaje pokonany wyglądają jak wyciągnięte z jakiejś kreskówki z lat 70-ych. Ale za to cała reszta... Whedon ma talent do prowadzenia postaci. Inteligentnie rozgrywa interakcje pomiędzy nimi, dialogi, wytwarza napięcie emocjonalne. Na tym podkładzie stwarza humorystyczne wstawki czy sceny OMG. Członkowie X-Men wielokrotnie wracali do życia i jest to w tej serii już nudny powtarzalny banał. A jednak nawet to Whedon potrafi pokazać z wyczuciem. Scena kiedy Kitty Pride odnajduje Colossusa mistrzowsko delikatnie wygrywa emocje bohaterki. I takich scen jest wiele. Choćby końcowa, kiedy ziemia ma być zniszczona (który to już raz?) a superbohaterowie szykują się do jakiegoś banalnego bum pierdut by ją ocalić. A jednak finał zaskakuje i nie pozostawia obojętnym. Swoją drogą najlepiej Whedonowi wyszły postacie nie Wolverine'a, nie Cyclopsa czy Orda a Kitty Pride i Emmy Frost. I opinia ta nie powinna nikogo zniechęcić, bo ja po przeczytaniu komiksu żałowałem, że żadnej z nich nie mogę spotkać. Ocena 7,5/10

Najgorszy przeczytany: Fatalne Oddziaływania. Pogrzeb Magik przerywa pojawienie się Magneto wygłaszającego swoje bla bla bla monologi i wszczynającego burdę bo musi znowu oddać mutantom należne im miejsce. Pogrzeb to oczywiście świetne miejsce i moment na takie rzeczy. Jakie ten Magneto ma wyczucie, to rzeczywiście musi być człowiek, za którym warto podążać. X-Men nie mogą nic zrobić bo Magneto panuje nad żelazem w ich krwi. No żeż ja p... Ten Magneto to chyba mógłby swoją mocą nawet zawrócić wodę w Wiśle. Dzieciarnia będzie zachwycona. Historia okazuje się być znana i pamiętana chyba tylko i wyłącznie ze względu na scenę adamantium wysysanego ze szkieletu Wolverine'a. Ciekawostka jest taka, że rysowało to na zmianę wielu utalentowanych artystów i niektóre strony narysowane są naprawdę ekstra. Aż się żałuje, że nie można tego obejrzeć w lepszej jakości. Historia ta, jak chyba żadna inna, przypomniała mi dlaczego przestałem kupować komiksy w latach 90-ych. Gdyby znów zaczęli wydawać coś takiego to znów bym to zrobił. 4/10

Zaskoczenie na plus: Dorwać Mystique. Raven zdradziła X-Men i Cyclops wysyła Wolverine'a by ten ostatecznie z nią skończył. I bez tego Wolverine czuje się wystarczająco zmotywowany. Zaczyna się bezwzględny pościg. Mystique się ukrywa a Logan co i rusz wpada na jej trop. Oboje są zdeterminowani by dopiąć swego nawet kosztem niewinnych ofiar. Obawiałem się znów jakiegoś gniota znanego tylko dlatego, że ktoś tam ginie (po raz dziesiąty) albo coś w tym stylu. Tymczasem to sprawnie napisana historia, mająca swoje zwroty, mocno wygrywająca charaktery obu postaci. Fajna, nieco mroczna opowiastka na wieczór. 6/10

Zaskoczenie na minus: Avengers kontra X-Men. Ku Ziemi kieruje się Phoenix by wcielić się w córkę Cyclopsa i Jean Grey. Cyclops chce to rozwiązać we własnym gronie. Jednak Avengers są mocno zaniepokojeni tym zagrożeniem dla całego i świata i uważają, że trzeba szukać rozwiązania w znacznie szerszym gronie. Czytając wcześniej o tej historii dowiedziałem się, że konflikt będzie miał głębsze dno, nie będę pewny komu kibicować i będę zmieniał fronty w trakcie lektury. Otóż nic z tych rzeczy. Szczególne dno to pierwszy tom. Po nim miałem ochotę przestać czytać i sprzedać całość. Ważą się losy całego świata więc odpowiedzialne za niego dwie supergrupy... zachowują się jak dzieciarnia w piaskownicy - co chwila sypią w siebie piaskiem i packają łopatkami. Szeregowi członkowie podążają bezmyślnie za swoimi liderami jak stado baranów. Jedyna myśl jaka krążyła mi po głowie przez cały pierwszy tom to żeby pojawił się tam w końcu jakiś dorosły, ściągnął pas i rozgonił całe to towarzystwo na cztery wiatry. Tyle z kibicowania. Na szczęście dwa pozostałe tomy są ciut lepsze. Na tyle, że da się je przeczytać bez dużego bólu (bardziej jednak daje się je oglądać) i wytrwać jakoś do tego zakończenia na zasadzie setny poziom medytacji i super hiper cios kung-fu. I tak najlepsza z tego całego eventu jest jednostronicowy pojedynek Cyclops kontra Kapitan Ameryka "Wojna słowna". 5,5/10

Saga o Niedźwiedziu Demonie. Dani, członkinię New Mutants, prześladuje w snach Niedźwiedź Demon. Dziewczyna postanawia wreszcie stawić mu czoła, co nie kończy się dla niej dobrze. Historyjka dosyć przeciętna. Robotę robią rysunki Sienkieiwcza. Są specyficzne, nietypowe dla komiksu ameryakńskiego. Bardziej jak ilustracje z peerelowskich książek dla młodzieży. Jeśli ktoś nie boi się takich eksperyementów to trzeba to obejrzeć. 6/10

Z jak zagłada. W dżungli ukrywają się dzikie sentinele i nieznany super mutant. Atakują X-Men i Genoshę dokonując ogromnych zniszczeń. Czyta się to równie dobrze jak Whedona. Morrison przywiązuję uwagę do pewnych konsekwencji jakie powinno wywoływać istnienie mutantów - teorie spiskowe w społeczeństwie, żądza przejęcia ich mocy i wykorzystania do własnych celów, pojawianie się mutacji niezbyt przydatnych militarnie. Wiarygodnie przedstawia sztuczki psioniczne, interakcje między bohaterami. Końcówka zmierza nieco w stylistykę komiksu europejskiego (coś a la Bilal). Są też pewne wpadki, przede wszystkim tytułowa zagłada. Ot przylatuje sentinel i wszystko rozwala i ani X-Men, ani Magneto, ani mutanci z Genoshy nijak nie potrafią obronić miasta. Dotąd rozwalali tych sentineli na pęczki. WTF? Duży plus dla Morrisona za ogromny przełom jakiego dokonał w jakości scenariuszy w stosunku do lat 90-ych. 7/10

Ród M. Scarlet Witch ma problemy psychiczne. Avenegers postanawiają w związku z tym jej dopilnować, ale jej ojciec i brat z kolei ją ukrywają. Scarlet Witch wypowiada zaklęcie, dzięki któremu cały świat się zmienia i wszyscy otrzymują w nim to, czego dotąd pragnęli. Znów umiejętnie rozpisana historia, wyważona, z kilkoma naprawdę świetnie rozegranymi scenami. I świetne rysunki, takie typowe dla superhero, ale dopieszczone. 7/10

Na liście mam jeszcze kilka tytułów do nadrobienia, ale teraz sam nie wiem. Na stówę dokupię resztę runu Morrisona, kiedy tylko wyda go Mucha. Chyba sprawdzę Age of Apocalypse. Zobaczę jak wrażenia po pierwszym tomie. Nie mam już na to dużego ciśnienia po odświeżeniu sobie jakim fabularnym mułem były lata 90-te dla X-Men. Na długo z tego powodu odpuszczam sobie brakujące zeszyty z TM-Semic. Rozważam początkowe tomy z Uncanny X-Force, Wczorajszych X-Men i Życie X, bo widzę trochę pozytywnych opinii acz nie jestem przekonany czy to nie będzie wtopa.

Cz, 07 Maj 2020, 14:21:19
4
Odp: Niezwyciężony No proszę jakie piękne dyskusje się rozwijają. Są jeszcze czytelnicy komiksów, którzy potrafią coś więcej napisać niż "mi się podobało a tobie nie musi". Albo: "A na jakim to papierze? Bo jak na dobrym to od razu kupuję tom na tysiąc stron choćby to najgorsza kupa była". I spór o treść komiksu jest, i rzeczowe argumenty padają. Jak to ten Lem nawet po swojej śmierci inspiruje do myślenia.  8)
Cz, 14 Maj 2020, 00:56:22
2
Odp: Bo chodzi o to, żeby plusy nie przesłaniały nam minusów - sezon drugi
Znam popularne zarzuty wobec komiksu, np. o to, że Gacek nie wiedział o sowach, a dzieci od lat recytowały wierszyki na ulicy. Mam wrażenie, że to czepialstwo, mnie tam to nie przeszkadzało.
A nie przeszkadzały Ci takie sceny jak np.
Spoiler: PokażUkryj
kiedy Batman w pełni sił i sprawności daje się pokonać Szponowi i krąży wiele dni uwięziony w labiryncie nie potrafiąc nijak się z niego wydostać a potem nagle wygłodniały i wycieńczony nagle po prostu rozwala labirynt kopniakiem i pokonuje przeciwnika?

Śr, 20 Maj 2020, 12:30:30
2