Polubienia

Przejrzyj stronę ulubionych postów oraz otrzymanych polubień za posty użytkownika.


Posty polubione przez innych

Strony: 1 ... 30 31 [32]
Wiadomości Liczba polubień
Odp: Bo chodzi o to, żeby plusy nie przesłaniały nam minusów - sezon drugi Październik

Storm t.9 – jedne z najbardziej udanych odsłon tej serii nic nie straciły na swojej wysokiej jakości. Do tego zarówno w wymiarze fabularnym jak i plastycznym. Znakomita realizacja.
 
Conan Barbarzyńca t.73 – jak zawsze interesująco prezentują się prace Johna Buscemy, Erniego Chana i Mike’a Docherty’ego. Natomiast zdecydowanie gorzej sprawy się mają w przypadku Marka Penningtona i Jasona Minora oraz Freda Harpera. W pochodnej ich dokonań znać bowiem nie tylko niedostatki warsztatowe (w tym zwłaszcza nieumiejętność nakreślania skrótów perspektywicznych), ale też trendy z wczesnych lat 90., które bardzo szybko źle się zestrzały.
 
Zbir t.2 – zdecydowanie najbardziej udany tom tej serii spośród wydanych przez Taurusa. Tym razem Eric Powell wykazał się nie tylko plastyczną biegłością, ale też znacznie bardziej wysublimowanym humorem niż miało to miejsce w poprzednich dwóch tomach.
 
Dylan Dog: Mater Morbi – jeśli komuś zdawało się, że na tzw. SOR-ze (tudzież w szpitalu jednoimiennym) gorzej być nie może to na swój sposób ma racje: zdawało mu się. Tytułowy bohater trafia bowiem w jeszcze bardziej upiorne miejsce dla niepoznaki tylko imitujące placówkę medyczną. Jedna z najbardziej udanych z dotąd wydanych u nas odsłon tej serii.
 
Star Wars Komiks Kolekcja t.1 – rzecz w dwójnasób interesująca. Po pierwsze w aspekcie stricte historycznym (wszak to pierwsza komiksowa adaptacja klasycznej „Nowej Nadziei”); po drugie z racji dostrzegalnego tu procesu wizerunkowego rozwoju świeżo zaistniałej marki, która z czasem doprowadzić miała do zaistnienia największego fandomu na świecie. Liczne niedorzeczności skumulowane w opowieściach z udziałem Hana Solo (królik Jaxxon…) paradoksalnie dodaje temu przedsięwzięciu dodatkowego smaczku i kolorytu.
 
Jessica Jones: Fioletowa córka – pomimo braku na „pokładzie” tego przedsięwzięcia pomysłodawców pokręconych losów tytułowej bohaterki utwór ten, pomimo drobnych mankamentów, okazał się nadspodziewanie umiejętnie rozpisany, pełen zaskakujących zwrotów akcji i trafnego „użytkowania” całkiem licznej obsady. Naprawdę warto.
 
DC Odrodzenie: Superman-Action Comics t.4 – także w tym przypadku można śmiało mówić o umiejętnie dobranej i takoż właśnie prowadzonej obsadzie. Zod, Eradicator, Metallo. Mało? Spokojnie; tego typu „przyjemniaczków” jest tu więcej. Do tego w trafnym ujęciu motywów znanych z kart przedruków TM-Semic (vide „Rządy Supermanów”). Nic w tym zresztą dziwnego skoro za „sterami” serii sam Dan „Zabiłem Supermana” Jurgens.
 
Star Wars Komiks Kolekcja t.2 – ciąg dalszy swoistej improwizacji twórców skrzykniętych pod szyldem Marvela w zakresie rozwijania przestrzeni przedstawionej wówczas ledwie jedynego filmu z przyszłego uniwersum Lucasa. Przyznać trzeba, że pomimo nieco archaicznego „posmaku” zespołowi realizacyjnemu szło pod tym względem nadspodziewanie udanie. Do tego stopnia, że po raz kolejny żal iż znaleźliśmy się po zdecydowanie gorszej stronie żelaznej kurtyny nie mając tym samym możliwości względnie bieżącego rozpoznawania tej serii. W czasach jej publikacji musiała wywierać niesamowite wrażenie. 

Smerfy i smok z jeziora – udane poszerzenie „uniwersum” Smerfów przy równoczesnym nawiązaniu do serii z której koncept niebieskich „chochlików” wyrósł (tj. „Johan i Piłit”)
 
Conan Barbarzyńca: Życie i śmierć Conana – Księga druga – interpretacja krzepkiego Cymeryjczyka w wykonaniu Jasona Aarona nie jest co prawda wolna od pewnych mankamentów. Niemniej i tak warto rozpoznać jego sposób widzenia tej postaci; zwłaszcza że uzupełnił on losy Conana o drobne acz trafnie wkomponowane wątki i motywy. 
 
Batman: Ostatni Rycerz na Ziemi
– powrót twórczego zespołu odpowiadającego za serię „Batman vol.2” w trakcie okresu „Nowego DC Comics” okazał się niestety wielkim rozczarowaniem. O ile bowiem trudno cokolwiek zarzucić fachowości plastyków uczestniczących w tym projekcie, o tyle suma fabularnych niedorzeczności wprost wskazuje, że kryzys twórczy z którym od pewnego czasu boryka się Scott Snyder nadal nie został przezwyciężony.
 
Liga Sprawiedliwości t.4 – po nadspodziewanie udanych trzech zbiorach w „Szóstym Wymiarze” scenarzyście jakby nieco się pogubili. Niemniej nie sposób odmówić im rozmachu ich wizji oraz uzupełniania dziejów multiwersum o kolejne istotne informacje.
 
Green Lantern tom 2 – druga odsłona perypetii Hala Jordana w wykonaniu Granta Morrisona i Liama Sharpa delikatnie ustępuje pierwszej. Mimo tego i tak jest mocno ekscytująco, z rozmachem i pełną kontrolą scenarzysty zarówno nad materią opowieści jak i jego niekiedy aż nazbyt rozbuchanym temperamentem twórczym.
 
Na polach Grunwaldu – kolejna autorska realizacja Mariusza Moroza, specjalisty od tematyki krzyżackiej. Tendencja zwyżkująca została utrzymana i tym samym mamy do czynienia z jedną z najbardziej udanych komiksowych produkcji historycznych ostatnich lat.
 
Chorągwie pod Grunwaldem – co prawda w tym przypadku mamy do czynienia nie tyle z produkcją komiksową co raczej tytułem towarzyszącym komiksowi Na polach Grunwaldu; niemniej właśnie z tego względu rzecz zasługuje na znalezienie się na tej liście. A przyznać trzeba, że opracowanie jawi się wręcz imponująco. Do tego zarówno pod względem zgromadzonego materiału faktograficznego (a przy tym bardzo przystępnie zaprezentowanego) jak i wysokiej jakości ilustracji. Aż chciałoby się rzec: „Fantastyczna sprawa!” gdyby nie okoliczność, że mamy do czynienia z opracowaniem historycznym.

Nd, 01 Listopad 2020, 16:44:43
7
Odp: Nowości komiksowe na blogach Gratka dla fanów komiksu i wojskowości średniowiecznej :) 
 
http://mezotyda.blogspot.com/2020/11/na-polach-grunwaldu-choragwie-pod.html
 

Wt, 03 Listopad 2020, 09:29:55
3
Odp: Nowości komiksowe na blogach Można śmiało rzecz, że tym razem mamy do czynienia z bohaterem zbiorowym, choć momentami na główny plan z wiadomych względów wysuwają się takie osobowości jak Władysław Jagiełło tudzież Urlich von Jungingen. Szacuje, że bitwa zajęła w przybliżeniu około dwóch trzecich komiksu. Natomiast co do albumu to zaprezentowano w nim zarówno stronę zakonną jak i polsko-litewską nie wyłączając w swoim czasie głośnych trzech pułków smoleńskich. Opis jak najbardziej przy każdej jest w oparciu o tekst źródłowy.
Wt, 03 Listopad 2020, 11:12:53
1
Odp: Nowości komiksowe na blogach Skoro miły sercom naszym Egmont zapowiedział na styczeń album "Batman: Sekta" to pozwolę sobie przypomnieć starą jak świat reckę tytułu o który najprawdopodobniej chodzi:
 
http://mezotyda.blogspot.com/2013/05/batman-cult.html
 

Śr, 04 Listopad 2020, 10:57:16
2
Odp: Sytuacja polskiego komiksu Ach ta "szczera" troska Turucorpa i rozpacz generowana pigułkami na łzy :)  Na swój sposób urocze :)
Pn, 16 Listopad 2020, 19:27:45
1
Odp: Sytuacja polskiego komiksu Akurat w tym zapytaniu nie bylo chocby grama sarkazmu. Najzwyczajniej za dobrze pamietam wynoszenie tego tytulu (skadinad bardzo przecietnego) do rangi utworu co najmniej pokoleniowego. A tu taki nikly odbior przy rownoczesnym szumie ze strony owczesnych tuzow (dzis juz jakby ,,odtuzialych") tzw. komiksowa. Na marginesie dodam tylko, ze imputowanie ,,klepania spamu" w Twoim wykonaniu zakrawa wrecz na tragikomedie 😂
Śr, 18 Listopad 2020, 16:39:05
2
Odp: Kolekcja Superbohaterowie Marvela Kolejny raz malo brakowalo bym nie nabyl tomu tej kolekcji. Dobrze sie jednak stalo, ze sie tak nie stalo i jednak na ow tom sie skusilem. Chocby z racji rysunkow w wykonaniu Mike'a Mayhewa i wczesnego Gene'a Ha. Zwlaszcza w opowiesci rozrysowanej przez tego drugiego (a stanowiacej glowna czesc zawartosci tego tomu) mamy do czynienia z w miare zajmujaca opowiescia osadzona w przekonujaco nakreslonych realiach. Nie jest to tzw. ,,musiszmiec" ale ogolnie warto.
Nd, 22 Listopad 2020, 16:08:54
2
Odp: Bo chodzi o to, żeby plusy nie przesłaniały nam minusów - sezon drugi Listopad
 
Lewiatan – reinterpretacja Człowieka ze Stali według pomysłu transferowanego z Marvela Briana Michaela Bendisa miała być mocnym wejściem tego autora. Zamysł był faktycznie znaczny i obiecujący. Znać już jednak, że w swoim czasie niemal bezkonkurencyjny twórca komiksowych hitów najlepsze lata swej aktywności prawdopodobnie ma już za sobą. Rytm tej opowieści sprawia wrażenie zaburzonego i prowadzonego jakby bez energii i wiary w sukces przedsięwzięcia. A szkoda, bo wspomniany scenarzysta nie tylko dysponował grupą interesujących komiksowych osobowości, ale też zapewne otrzymał niemal wolną rękę od grona decydentów DC Comics. Stracona szansa na pamiętny tytuł porównywalny z marvelowskim „Rodem M”. 

Superbohaterowie Marvela: Mister Fantastic
– mocne wejście Marka Waida w zamiarze reanimacji podupadającej marki wypadło bardzo udanie. Odnajdujmy tutaj bowiem wszystkie najważniejsze elementy mitologii Pierwszej Rodziny Marvela. Dodatkowo „podrasowane” autorskimi rozwiązaniami wspomnianego scenarzysty. Satysfakcjonująca, rozrywkowa lektura bez tzw. zobowiązań.
 
X-O Manowar t.4 – przełomowy tom serii z racji radykalnej zmiany miejsca akcji. Drobne luki w scenariuszu i nieco mniej udana warstwa plastyczna niż do tej pory nie deprecjonują jednak tego przedsięwzięcia na tyle by obniżyć jego (przynajmniej jak na ten moment) wysokiej jakości. Brawo Panie Kindt!
 
Jeremiah t. 21 – w swoim czasie huczne narodziny owieczki Dolly najwyraźniej przykuły uwagę także Ardeńskiego Dzika i stąd właśnie motyw klonowania posłużył za wiodący w tym gęstym od akcji (a przy okazji także dialogów) albumie. Wizualnie rewelacja. Krótko pisząc mistrz Hermann jak zwykle w znakomitej formie. 

Iguana – nie wolna od perwersyjnych akcentów historia reportażu traktującego o nieżyjącym „cynglu” dyktatora latynoamerykańskiego państewka okazała się nadspodziewanie zajmującą i zarazem intrygującą lekturą. Udanie wypadły także rysunki wykonane wyrazistą, pewnie prowadzoną kreską. Dzieło wiekopomne z pewnością to nie jest, ale i tak godne rozpoznania.
 
The Old Guard-Stara Gwardia t.1 – Rucka jak to Rucka (tj. scenarzysta tego przedsięwzięcia), nie byłby sobą gdyby w przypływie niemal ZMP-owskiej gorliwości nie usiłował wykazać, że jest bardziej „postępowy” niż komasacja Oprhy Winfrey, Noemi Klein i jeszcze całego wora lansowanych w lewaryjskich mediach oszołomów. Stąd narzucanie się czytelnikowi z mało finezyjną propagandówką na rzecz homoseksualnej dewiacji i paru innych „wynalazków” trawionej oszalałym doktrynerstwem współczesności. Fabuła umiarkowanie udana przy wyraźnych śladach zależności wobec pamiętnego „Nieśmiertelnego”. Znać twórcze wypalenie tego autora, a warstwa plastyczna, delikatnie rzecz ujmując, nie porywa. 

New X-Men t.3 – wydawać się mogło, że w dwóch pękatych zbiorach Grant Morrison zdążył upakować już większość swoich pomysłów na swoją interpretacje mutantów Marvela. Ów autor ponownie zdołał pozytywnie zaskoczyć i tym sposobem otrzymaliśmy kolejny zestaw emocjonujących i rozrywkowych zarazem fabuł. Aż żal, że przed nami już tylko jeden tom tej jednej z najbardziej udanych odsłon dziejów wychowanków Charlesa Xaviera.

Punisher MAX t.9
– satysfakcjonujące dopełnienie „maksymalnej” serii, prawdopodobnie najbardziej udanego przedsięwzięcia w dotychczasowej popkulturowej egzystencji „Franciszka Zameckiego”. Jako kontynuator wizji Gartha Ennisa Jason Aaron spisał się znakomicie w czym nie przeszkodziło nawet standardowe dlań silenie się na mało finezyjne obrazoburstwo (ostatnia fabuła tomu). Będzie co wspominać.
 
Conan Barbarzyńca t.74 – kontynuacja wędrówki Conana i Czerwonej Soni przez czas i przestrzeń znowuż wypadła po myśli przynajmniej jednego odbiorcy tej fabuły. Nie tylko ze względu na brawurowe rysunki Mike’a Docherty’ego ale też okoliczność „przymusowego lądowania” pary wspomnianych osobowości w czasach świetności imperium Acheronu. 

Conan: Powrót do Cymerii
– również w tym opasłym tomiszczu cienie Acheronu dają o sobie znać. Najciekawiej dzieje się jednak w tytułowym mateczniku krewkiego Barbarzyńcy; także z racji retrospekcji z udziałem jego nie potrafiącego usiedzieć w jednym miejscu dziadka. Ogrom czytania na długie, jesienne wieczory.
 
Lucky Luke kontra Joss Jamon – nie pierwszy i nie ostatni raz gdy szybszy nawet od własnego cienia rewolwerowiec zmagać się musi z sitwami cwaniaków niecnie korzystających z niedowładu administracji na amerykańskim pograniczu. Jakość klasycznego cyklu w pełni zachowana.
 
Superbohaterowie Marvela: Jean Grey
– niewiele brakowało, a odpuściłbym zakup tego tomu. Raz że w zestawieniu z wczesnymi latami dziewięćdziesiątymi moja atencja wobec mutantów nieco przygasła; dwa – Jean Grey, nawet pomimo uczynienia jej centralną osobowością „Sagi o Mrocznej Phoenix” na ogół sprawiała na mnie wrażenie osobowości bezbarwnej. Tymczasem już tylko pierwsza z zawartych tu fabuł (geneza protagonistki) wypadła autentycznie udanie (także w wymiarze plastycznym) nie zaszkodziła też mała „przypominajka”, tj. przedruk znanego już polskim czytelnikom ślubu Jean i Scotta. Niemniej swoiste clue programu to opowieść osadzona w odległej przyszłości kiedy to owa para (i nie tylko oni) raz jeszcze zmuszeni są skonfrontować się z En Sabah Nurem znanym także jako Apocalypse. I co więcej zilustrowanej przez zjawiskowo utalentowanego Gene’a Ha.
 
Uniwersum DC Comics według Mike’a Mignoli – opowieść o przeciętnym rysowniku, który zdołał wypracować pomysł na samego siebie i za tą sprawą stać się jednym z najpopularniejszych współczesnych twórców komiksowego medium. Ponadto sporo całkiem zgrabnie rozpisanych fabuł prawdopodobnie z najbardziej udanego okresu w dotychczasowych dziejach DC Comics.
 
Papieże w historii: Święty Piotr – teoretycznie w tym przypadku mamy do czynienia z poprawną i całkiem zgrabnie kompozycyjnie „spiętą” opowieścią o życiu najbardziej wyróżniającego się spośród apostołów. Jak jednak przystało na tzw. ducha czasów bieżących także scenarzysta tego przedsięwzięcia nie podarował sobie odrobiny uszczypliwej nadinterpretacji pod adresem zarówno tytułowego bohatera tej odsłony niniejszej serii jak i jego Mistrza.
 
Bitwa Warszawska 1920 – kolejna bardzo udana realizacja jednego z najlepszych duetów twórczych polskiego komiksu. Przełomowy moment ujęty z dwóch perspektyw: tzw. wielkiej historii oraz zwykłych ludzi ciśniętych w jej często bezlitosne tryby. Jak zawsze fachowo prowadzona narracja i wzorcowo wykonana warstwa plastyczna. Oby jak najwięcej takich produkcji. 

Dymki z Tintina jak dymki z komina – znakomicie było sobie odświeżyć prace mistrza Tadeusza w ich pierwotnej wersji. Tego typu klasyki nigdy za wiele.

Authority t.1 – podobnie jak przy okazji opublikowanej w poprzednich latach serii „Planetary” także w tym przypadku mamy do czynienia ze szczytowym osiągnięciem konwencji superbohaterskiej. Ogólnie tytuły takie jak właśnie niniejszy czy powstające w ramach linii wydawniczej America’s Best Comics projekty Alana Moore’a okazały się dotąd niedoścignionym wzorem dla wspomnianego nurtu. Błyskotliwe, nie wolne od sardonicznego humoru dialogi i konstatacje od których spodnie opadają razem z kieszeniami. No rewelacja! A do tego skrupulatny i epicki zarazem Brian Hitch.
 
Królewska krew t.4 – zaskoczenia nie ma bo jak to standardowo w utworach tzw. Jodo bywa perwersja i okrucieństwo (do tego w imię częstokroć absurdalnych pseudoidei) także tym razem wręcz przelewają się z finezyjnie rozrysowanych kadrów. 
 
Papieże w historii: Klemens V – już tylko tytuł tego albumu („Ofiara Templariuszy”) sugerować mógł, że podobnie jak w przypadku m.in. serii „Ramiro” także tym razem będziemy mieli do czynienia z produkcją nie wolną od manipulacji typowej dla antykatolickiej propagandy „republikańskiej”. Faktycznie zarówno na planszach albumu jak i w posłowiu przytrafiają się tego typu żenujące nadinterpretacje i przekłamania. Materia wyjściowa dla niniejszej fabuły okazała się jednak na tyle trudna do tego typu obróbki, że zarówno tytułowy bohater jak i rycerze-mnisi jawią się tutaj według standardów zdecydowanie odmiennych niż w tzw. postępowej „literaturze” przedmiotu. Skala wyzwań z którymi Klemens V zmuszony był się zmierzyć była wręcz przytłaczająca, a mimo to pozostawił on po sobie Kościół znacznie wzmocniony. Scenarzysta umiejętnie ukazał te zjawiska i stąd kolejny tom tej serii okazał się lekturą najbardziej zajmującą (i wciągającą zarazem) z dotychczas u nas opublikowanych.

Śr, 02 Grudzień 2020, 07:00:03
11
Odp: Bo chodzi o to, żeby plusy nie przesłaniały nam minusów - sezon drugi Laf, nie ma za co :) Choć niewykluczone, że jestem już do tego typu realizacji uprzedzony. Po prostu dla mnie jest już tego zbyt wiele i zbyt nachalnie suflowane. Stąd przesyt. Co do "Stumptown" to miałem okazję ten tytuł czytać i nie powiem abym jakoś szczególnie wyczekiwał kontynuacji. W moim przekonaniu jest to rzecz mocno przeciętna, z nieszczególnie wciągającą intrygą wiodącą oraz bezbarwną protagonistką. Rysownik też umiarkowanie się postarał. Szczerze pisząc byłem mocno zdziwiony gdy dowiedziałem się, że ktoś wpadł na pomysł adaptowania tej produkcji na potrzeby telewizji/netu. No ale co kto lubi.
Śr, 02 Grudzień 2020, 11:58:59
2
Odp: Bo chodzi o to, żeby plusy nie przesłaniały nam minusów - sezon drugi Misiokles, oczywiście nie powinienem wypowiadać się za Lafa, ale wydaje mi się, że z tym wypaleniem to mogło dotyczyć "Starej gwardii". Ze swej strony na pewno żałuję, że współtwórca tak udanych tytułów (choć też mam różne co do nich "ale") jak "Gotham Central" ostatnimi czasu "jedzie na rezerwie".
Śr, 02 Grudzień 2020, 13:32:18
1