Polubienia

Przejrzyj stronę ulubionych postów oraz otrzymanych polubień za posty użytkownika.


Posty polubione przez innych

Strony: 1 ... 10 11 [12]
Wiadomości Liczba polubień
Odp: Juanjo Guarnido długo odkładałem - najpierw zakup, a potem bardzo długo lekturę. jakoś podskórnie, mimo wielu sygnałów zachęcających (m.in z forum) wyczuwałem, że to nie dla mnie. no i....
...i teraz, po przeczytaniu mogę tylko powiedzieć, że ten komiks bezapelacyjnie wygrał u mnie w kategorii "największe rozczarowanie" nie tylko roku, ale również "odkąd pamiętam".
wszystkie wymienione w powyższych postach jego atuty są dla mnie jego "minusami". jak to możliwe? sam do końca nie wiem. nie chce mi się rozpisywać nad czymś, co tak bardzo mnie zawiodło, ale też tym bardziej nie mam ochoty na późniejsze tłumaczenie się, więc pokrótce:
- przedstawiona historyjka, owszem bardzo zgrabna, nie wnosi niczego świeżego do ogranego do bólu motywu El Dorado, a także do motywu "księcia i żebraka", czy wielu innych zastosowanych w tym komiksie - elementów składowych
- atut "do końca przemyślanej historii" jest dla mnie główną jej słabością. ma się wrażenie, że cała opowieść została wymyślona przy jednym dłuższym posiedzeniu w wuce, od początku do końca absolutnie niczym mnie nie zaskoczyła, już po kilku przeczytanych stronach i późniejszym szybkim przekartkowaniu domyśliłem się ostatniego twista, no może nie wiedziałem tego "na pewno", ale pojawiła mi się w głowie taka myśl
- rysunki. hmmm, rzecz za którą nawet krytycy tej pozycji (w innym dziale) chwalili "Indyjską...". no niestety, jak naprawdę lubię i cenię Blacksada, gdzie bardzo realistyczna kreska stawała niejako w kontrze do "zwierzęcych" wizerunów postaci, to tutaj wszystko wydaje się pięknie uładzone i uszyte pod prostą nieskomplikowaną fabułkę, co już przesądza, że finalnie uważam że ta pozycja to:
- prosta jednowymiarowa opowieść przygodowa z płaskim szablonowym głównym bohaterem, być może niezła w swoim popularnym gatunku (choć na pewno wydano w ubiegłym roku w PL co najmniej kilka lepszych {czytaj: z np. bardziej "prawdziwymi" postaciami albo większą głębią opowieści} przygodówek), ale z całą pewnością nie zasługująca na jakieś doroczne laury.

Podsumowując.
na pewno nie jest to "zły komiks". jeśli ktoś szuka nieskomplikowanej przygodówki, w której "wszystko układa się jak w puzzlach", a nie jak w życiu, to być może Włóczęga przypadnie mu do gustu. ja się z tym naprawdę męczyłem, może dlatego że nie trawię takich historii.
chciałbym na koniec przynajmniej pochwalić samo bardzo solidne wydanie, ale gdy tak sobie teraz na nie patrzę, to te "złocenia" napisów z okładki kojarzą mi się (oprócz złudności samego złota El Dorado oczywiście) z powierzchowną dobrą jakością samego komiksu, która pęka przy pierwszej próbie jego zgłębienia.

PS.
z reguły daleko mi do krytykowania solidnych pozycji gatunków, których po prostu nie cenię, ale tytuł "komiks roku" zobowiązuje! no bo przypuśćmy, że ktoś "spoza" (np. miłośnik literatury?) zainteresował się komiksem i chce poznać to, co w nim najlepsze... sięga po Włóczęgę i zostaje z utwardzonym stereotypem, że komiks to płytka powierzchowna historyjka z dodanymi spektakularnymi obrazkami.

Nd, 02 Maj 2021, 11:52:11
2
Odp: Richard Corben trochę spóźnione, ale za to szczere....

dostaliśmy od Muchy polską edycję zbiorczego wydania komiksów Corbena wydanych pierwotnie w latach 2012-2013 w kilku zeszytach Dark Horse'a oraz paru numerach magazynu Dark Horse Presents.
Aczkolwiek zawartość tego zbioru jest nieprzypadkowa. Corben, jak wiadomo, przejawiał fascynację Edgarem Allanem już od dosyć wczesnych lat swej komiksowej kariery: już w połowie lat '70 opublikował w magazynach Warrena (Creepy i Eerie) kilka czarno-białych szortów wg opowiadań Poe'go, by później w 2006 wrócić do EAP w trzech zeszytach imprintu Marvela - MAX pt. "Haunt of Horror", tutaj podejście do prozy i wierszy Poe'go było już trochę inne (ale wciąż w formie dwukolorowej). Kolejne 6 lat później Corb w publikacjach DH przedstawił świat Edgara jeszcze inaczej: dostajemy tu swoistą, niemal jednolitą, mieszaninę dział Poe'go wraz z prowincjonalnym pokręconym światem z wyobraźni samego Corbena... tym razem można powiedzieć, że "w technikolorze". Czytając jakiegoś szorta Corba z tamtych czasów, na początku ma się wrażenie, że to adaptacja Poe'go, a w rzeczywistości czasem dostawaliśmy jego autorski pomysł (np. Ragemoor albo Murky World), wydaje mi się, że w tym momencie te 2 wcześniej odrębne światy zlały się w jednen spójny poe-corbenowski. Dlatego też te adaptacje są trochę inne niż te wcześniejsze, co nie znaczy, że gorsze, bynajmniej..... wydaje mi się, że nawet lepsze.

aha
zapomniałem dodać, że nawet jeśli ktoś zna te adaptacje wprost z publikacji zeszytowych, to tu czeka na niego bonus w postaci adaptacji opowiadania "Człowiek tłumu".

Nd, 02 Maj 2021, 17:22:22
5
Odp: Kultura Gniewu
   Interesujące, ja czytając niektóre posty odniosłem wrażenie, że nie aktywuje ani jednej.
to dosyć skomplikowany proces, często aktywność drugiej półkuli jest przesunięta w fazie, a czasami dochodzi do tzw. zjawiska przeciwfazy, gdzie wartości bezwzględne aktywności się prawie zupełnie znoszą, pozostaje tylko zwrot lub spin
 ::)

Pn, 03 Maj 2021, 11:05:48
2
Odp: Libertago może dlatego, że Relaxu  nie wydaje Libertago, a wciąż jeszcze Labrum.
ale to szczegół.

ważne, że mimo nieobecności wśród spisu nazwisk na okładce, autorem największej grafiki na niej jest

CAZA

!!

Nd, 09 Maj 2021, 19:05:08
3
Odp: Kurc
Pytanie dotyczące serii Storm - warto, ciekawe?
wszystko zależy od tego co lubisz, choć być może i to nie do końca. szczerze, obiektywnie nie mógłbym tego nikomu polecić, a jednak mimo wszystko kupuję odkąd tylko się pokazało w PL (Kurcowe podejście jest czwarte albo i piąte- i dotąd najbardziej zaawansowane). ogólnie, mocno przegadane, rysunki "przerysowane" - taka moda, takie czasy, taki styl. trzeba samemu sprawdzić, zapewne można za jakieś grosze wyhaczyć stare wydanie i się przekonać

Nd, 09 Maj 2021, 22:00:12
1
Odp: Libertago
Pardon, że tak się wtrącę ale (choć nie jestem odbiorcą nowego Relaxu) pamiętam, że inicjując reaktywację wydawca zapraszał w swoich komunikatach rodzimych twórców do współpracy. Być może nie było odzewu? Może poziom prac nie kwalifikował ich do publikacji? Wiadomo coś oficjalnie o skali reakcji?
właśnie do tego pił @turu kilka postów wcześniej. i stąd wywiązała się krótka dyskusja

PS.
nie mogę wyjść z podziwu, że cały czas dyskutujemy o Relaksie w profilu Libertago (=Piotr Rosiński), zamiast w temacie Relax ;D

Wt, 18 Maj 2021, 12:15:29
1
Odp: Largo Winch
Fajnie tak odwracać kota ogonem? Rozumiem, że niepojęte dla ciebie jest zjawisko zalegania na półkach sklepowych i nie odróżniasz go od trzymania już kupionego komiksu w domu. A może kupiłeś na kreskę i nie zapłaciłeś w księgarni, dlatego piszesz o zaleganiu? Cała kolekcja tak ci zalega w domu? Może czas najwyższy sprzedać zalegające komiksy i zmienić hobby? Nie będziesz musiał uskarżać się na zaleganie komiksów w domu. To ponoć oczyszczające takie wyzbycie się zalegających komiksów z domu. Pieniądze ze sprzedaży można oddać na szczytny cel. Dom dziecka albo operację chorych dzieci. Zastanów się, to dużo lepsze rozwiązanie niż zaleganie niepotrzebnych komiksów.
o, motyla noga!
A i owszem, u mnie zalega... na strychu. Razem z pierwszym zbiorczym tomem, oba w stanie idealnym. Może trochę wstyd się przyznać, ale Largo mi nie podszedł.

Wobec czego mogę przeprowadzić mały sprawdzian i wystawić oba tomy w weekend na aukcji, o której dam znać na forum. Chyba że komuś bardzo zależy,  to proszę o kontakt PW. Presji na ich sprzedaż nie miałem i nie mam.
nie ma się czego wstydzić, mi też nie podszedł. w ogóle uważam, że Van Hamme u nas mocno przereklamowany, pewnie z sentymentu starych czytelników, którzy czytali Thorgala czy innych Władców Chmielu jeszcze w przedszkolu (nigdy nie zapomnę chwili, gdy po raz pierwszy zobaczyłem kolegę z ławki w pierwszych dniach podstawówki, czytającego Thorgala w Relaksie).

swoją drogą, szkoda że nie wystawiłeś aukcji z tym drugim tomem, zobaczylibyśmy ile to cudo naprawdę teraz jest warte, heh

Pt, 28 Maj 2021, 12:40:57
2
Odp: Kurc
Jestem świeżo po lekturze ostatniego tomu „Aamy” i hmm… mam również bardzo mieszane odczucia. Większość czytelników zapewne zauważyła ewolucję tej serii, począwszy od bardzo kameralnej, niemalże intymnej opowieści (coś, za co do tej pory uwielbiam „Lupusa”), poprzez horror SF przypominający klimatami historie o Alienach, a skończywszy na czymś, czego nie powstydziłby się pokazać w kinie Jerry Bruckheimer. W ostatnim tomie akcja pędzi na złamanie karku, a gdy dociera do punktu kulminacyjnego… historia się urywa.

Nie wiem, czy macie podobne wrażenia, ale mi zabrakło tu jakiegoś zamknięcia opowieści. Tudzież epilogu przedstawiającego rzeczywistość po wydarzeniach z ostatnich stron 4. tomu. Pozostało uczucie niedosytu i rozczarowania, że to tylko tyle i że to już koniec. 

I choć całą serię, podobnie jak resztę znanej mi twórczości Frederika Peetersa oceniam nad wyraz pozytywnie, zakończenie jest według mnie jej najsłabszą częścią.
oczywiście, zauważyliśmy ewolucję serii. wprawdzie nie jestem na świeżo, ale doskonale pamiętam swoje pogłębiające się rozczarowanie serią, postępujące praktycznie od początku trzeciego tomu. moim zdaniem, Peetersowi nie służą aż tak radykalne zmiany konwencji gatunkowej. dla mnie jest on świetnym opowiadaczem obyczajowych historii, które mogą rozgrywać się na jakimkolwiek tle, im dziwniej tym być może lepiej, bo bardziej uniwersalnie? nie to jest w jego komkisach najważniejsze, zazwyczaj pięknie kameralnie rozkręca swoje opowieści, by czasem strzelić na koniec czymś takim, jak w Aamie, co samo z siebie nie jest czymś słabym, ale przeznaczonym generalnie dla innego odbiorcy. no może nie do końca, bo przecież z tego fantastycznego bigosu wyłaniają się pewne uniwersalne treści. jednak mimo wszystko, osobiście - druga połowa Aamy zaczyna zgrzytać, prychać, by na koniec przerodzić się w zupełnie inny twór.

aha,
jeśli idzie o samo zakończenie, to niczego tam nie brakuje. cokolwiek więcej byłoby już "za dużo", to byłby czysty przeskok do gatunkowego sci-fi, a chyba nie o to Peetersowi chodziło.

Wt, 01 Czerwiec 2021, 11:57:27
2
Odp: Scream Comics
Poważnie?
Właśnie dlatego literników już nie ma, podejrzewam (bo nie wiem), że nawet na aespach nie ma już komu nauczać poważnego liternictwa, zresztą, mniejsza z tym, pozostańmy przy swoim.
już? a kiedyś byli? wymień jakieś liczące się polskie nazwiska, nie sięgając zbyt daleko w czasie (np. do XIX wieku, czy Bauhausu). myślę, że zatrudnianie znanego artysty do robienia tytułów w komiksie typu TR to strzelanie z armaty do pchły.
znasz choć trochę amatorskie translacje, które (wg mnie) mocno przyczyniły się co najmniej do ukształtowania gustów obecnych polskich czytelników i wydawców? otóż to, co pokazał Pokia, to tam jest standardem od bardzo wielu już lat, więc screamowe przykrycie oryginalnego napisu wraz z tłem, wydaje się być drogą na skróty przez brzydko pachnące bagno. wiadomo, TR to komiks popularny, a nie żadne dzieło sztuki, ale akcja Screamu nobilitująca ten tytuł - zobowiązuje do najwyższych standardów. jeśli rzeczywiście nie chcieli mieszać w tłach, to mogli po prostu zostawić oryginalne tytuły, dodając pod spodem tłumaczenie.

PS.
swoją drogą, czasami porównuję sobie te amatorskie translacje z późniejszymi legalnymi wydaniami, no i takie screamowe kwiatki wcale nie są jakimś odosobnionym przypadkiem. to kwestia podejścia wydawcy do tematu, albo jego wrażliwości. jakkolwiek by nie było, można przeboleć pewne rozwiązania na skróty (kompletny brak korekty, zły dobór papieru, itp.), ale gdy ktoś chce wcisnąć odbiorcy podobną fuszerkę za grubą kasę, opowiadając przy tym jakieś niestworzone historie, to czuję się, jak nabijany w butelkę przez Cygana, sprzedającego cichaczem przed jakimś marketem - podrabianą perfumę albo narzędzia dla majsterkowicza, wykonane z plastelinopodobnego "wiecznie trwałego" materiału.

Cz, 03 Czerwiec 2021, 10:52:54
7
Odp: Scream Comics
Zaczyna być oczywiste czemu nikt nie chce wydać Chrisa Ware ;)
jak nie chce, jak chce :)

masz rację, Bender. z tym że od tego do zmiany rzeczywistości wokół - zazwyczaj droga daleka. nie wiem dlaczego, ale jakoś mniej mnie razi postawa KG czy nowego Relaxu niż Screamu; być może dlatego, że Szymon H zazwyczaj słucha krytycznych uwag (mimo, że śmieszkuje przy tym, bo po prostu wcześniej nie zauważa problemu), a Relax to z założenia magazyn, w którym z założenia wolno więcej (patrz przykład ikonicznego HM), no i Relax też stara się nadrabiać swoje błędy. w przypadku Screamu mamy do czynienia z betonowym zaklinaniem czytelników, że mają uwierzyć, że po prostu lepiej być nie może, i w zasadzie z pewnym rodzajem zdziwienia, że zamiast całować wydawcę po stopach, czytelnicy kręcą nosami.

Sądzę, że naszym wydawcom przydałby się czasem (a może zawsze?) taki przysłowiowy Bender, który mógłby zwrócić uwagę na pomniejsze kiksy, jakich nie zauważa statystyczny czytelnik. Myślę, że ktoś taki lepiej przysłużyłby sprawie, niż doktor liternictwa na etacie w Screamie.

Cz, 03 Czerwiec 2021, 15:18:43
3