Polubienia

Przejrzyj stronę ulubionych postów oraz otrzymanych polubień za posty użytkownika.


Posty polubione przez innych

Strony: [1] 2 3 ... 53
Wiadomości Liczba polubień
Odp: Dziękuję! Myślę, że ogólnie te zmiany mogą wyjść nawet na plus! Administracja na forum Gildii nie specjalnie paliła się do wprowadzania jakichś ulepszeń (forum śmigało na starej wersji i generalnie mimo próśb ciężko było coś wprowadzić). Tymczasem tutaj już mamy system reputacji, o który proszono od dawna. Grunt teraz żeby jak najwięcej osób przeszło z Gildii.
Nd, 03 Luty 2019, 22:37:44
1
Odp: Sugestie na temat forum System reputacji działa fajnie, ale dotyczy stricte danego konta. A może by tak wprowadzić możliwość polubienia indywidualnego posta? Wydaje mi się, że czasem pojawiały się takie głosy na forum Gildii, że "gdyby była możliwość polubienia posta to bym polubił".

Z tego co się orientuje jest taka wtyczka i to całkiem aktualna:

http://custom.simplemachines.org/mods/index.php?mod=3708

Nd, 03 Luty 2019, 22:41:21
2
Nowe, ciekawe warianty okładkowe komiksów Wątek w którym prezentujemy interesujące okładki zeszytówek, nietypowe warianty lub po prostu takie, które uznaliśmy za godne zaprezentowania na łamach forum. ;)

Na początek Mattina Batman #69.


Nd, 03 Luty 2019, 23:01:47
4
Nowy nabytek zakupowy Temat, w którym prezentujemy co udało nam się w ostatnim czasie upolować.

Indywidualne kolekcje można by ukazywać w osobnych wątkach, a ten przykleić. Na starym forum wszystko było w 1 temacie i ciekawe kolekcje ginęły pod natłokiem zakupowych wrzutów z ostatnich tygodni.

Nd, 03 Luty 2019, 23:14:56
4
Kończące się nakłady komiksów Temat, w którym zamieszczamy informacje i nasze spostrzeżenia na temat kończących się nakładów poszczególnych pozycji.

Jeżeli zauważysz, że jakiś tytuł powoli wychodzi z obiegu - podziel się tą informacją!

Nd, 03 Luty 2019, 23:30:24
4
Wyprzedaże i promocje - komentarze Temat, w którym omawiamy aktualnie trwające wyprzedaże i promocje.
Pn, 04 Luty 2019, 00:18:14
1
Black Panther Temat poświęcony znanemu, czarnoskóremu bohaterowi z Wakandy.

Na początek opis wrażeń z lektury runu Ta-Nehisi Coates czyli Black Panther vol.6 w całości.


Niedawno miałem okazję zapoznać się z pełnym runem Ta-Nehisi Coates z Black Panther vol.6 (ten sam autor tworzy obecnie vol.7). Część tego materiału została zgromadzona w tomie WKKM 158 Czarna Pantera: Naród pod naszymi stopami, część 1, zawierającymi historie z zeszytów 1-6.

Dla osób niezdecydowanych - nie tak krótko niestety ale bez większych spoilerów. Przed lekturą słyszałem sporo głosów, że historia jest specyficzna, nacechowana sporą dawką paplaniny i zakulisowych potyczek organów politycznych sprawujących władzę w Wakandzie. Po przeczytaniu pozostaje mi się z tym zgodzić, przynajmniej tak wygląda pierwsza część runu do zeszytu z numerkiem 12. Historia rozkręca się dość wolno ale warto jej dać kredyt zaufania. Moim zdaniem jednak to, co mieliśmy okazję przeczytać w ramach WKKM, czyli pierwsze 6 zeszytów to zdecydowanie za mało, a na dodatek zostajemy z dość paskudnym cliffhangerem pod koniec. Ja, bakcyla złapałem dopiero w okolicach 9 zeszytu i poleciałem już do końca. Historia z każdym kolejnym zeszytem staje się coraz lepsza.

Z początku leci trochę od schematu do schematu - T'challa obrywa na każdym polu i poszczególne wątki ograniczają się do rozmów w sztabie, leczeniu kompleksów z przybraną matką oraz średnio efektownych potyczek z anonimowymi przeciwnikami dla podtrzymania credo gatunku. Dopiero w kolejny zeszytach zaczyna robić się interesująco. Na pierwszy plan wychodzą ciekawie napisane postacie oraz czarne charaktery. Na słowa uznania zasługuje też oprawa wizualna, pozostająca przez większość historii spójna - mroczna, z pięknymi kolorami.

Cały run można podzielić na 2 główne story arci, które o dziwo, po przeczytaniu całości dają obraz dobrze zbalansowanej historii jako całości. W pierwszym chodzi głównie o uporanie się z przeszłością i uporządkowanie napiętej sytuacji w państwie - Wakandzie. Uspokojenie nastrojów politycznych i zjednoczenie nacji. W drugim arcu, rozpoczynającym się od zeszytu 13, mamy do czynienia z historią eksplorującą mistyczne zakamarki mitologii Wakandy. Niczym w Thorze Aarona lub jego runie w Doctor Strange, wprowadzone zostaje pojęcie Bogów, którzy od zarania dziejów czuwają nad Wakandą i kontrolują każdą jej sferę. Okazuje się, że bogowie Wakandy zniknęli, a w państwie dochodzi do różnorakich kataklizmów od pogodowych po bramy materializujące pradawne, wrogo nastawione stworzenia, do naszych czasów. T'challa zwraca się o pomoc do swojej wybranki serca - Ororo, która przecież w początkach swojej kariery była określana mianem "bogini".  Dalej nie będę spoilerował ale robi się ciekawie a i rola Ororo wcale do małych nie należy. Nieco mroczniejszy, mistyczny klimat podsycają kolejny raz dobre ilustracje.

Wracając jeszcze na chwilkę do pierwszej części historii. Na jedną rzecz przed podjęciem decyzji o zakupie na pewno warto zwrócić uwagę. Rewolucja przedstawiona w historii z WKKM przybiera postać płci pięknej o dość mocno feministycznych zapędach. Już w jednej z pierwszych scen dowiadujemy się, że dwie zbuntowane przedstawicielki Dora Malaje, czyli elitarnej gwardii króla mają ognisty romans, który jest iskrą do wszczęcia rewolucji. Kolejny więc raz silna, niezależna kobieta jest tutaj figurą promującą grupy LGBT. T'challa jest w komiksie przedstawiony jako zło konieczne i chłopiec do bicia. Znienawidzony przez swój naród, słaby i pełen wad. Zależny od wsparcia kobiet (swojej przybranej matki) i szukający u nich pociechy (poszukujący sposobu na uratowanie byłej królowej Wakandy, swojej siostry Shuri). Momentami niezdolny do samodzielnych decyzji i podjęcia działania. To nazbyt czytelne metafory, powodujące, iż pozostaje pewien niesmak. Feministyczne rewolucjonistki, budują armię z osób ciemiężonych przez króla. Dziwnym zbiegiem okoliczności armia ta składa się wyłącznie z kobiet, a gdy wspomina się o "narodzie" padają wyłącznie słowa o ucieśnionych "starszych kobietach i dzieciach/córkach". Co się stało ze "starszymi mężczyznami i chłopcami"? Czy Wakanda przeobraziła się w Temiskyrę? Dlaczego tak agresywnie sugeruje się, że negatywne efekty wojny takie jak przemoc, obejmują wyłącznie jedną płeć? Ten właśnie mało subtelny element, powoduje, ze pojawia się pewne pęknięcie. Mamy tu też całą masę innych elementów jeszcze bardziej potęgujących to wrażenie. Rewolucjonistki zabijają przywódcę jednego z plemion, (kolejny raz dużego, agresywnego mężczyznę). Walczą też z armią króla, czyli mężczyzn odziany w białe stroje Pantery. Na swój sposób pozostaje mi docenić kreatywność twórcy w żonglerce i odpowiednim dopasowaniu poszczególnych motywów charakterystycznych dla serii do pewnej teorii. T'challa rozwiązanie wszelkich problemów upatruje w przywróceniu do życia swojej siostry Shuri, która odbywa wewnętrzną przemianę. W trakcie dialogów przewijają się mityczne historie o heroicznych wyczynach kobiet z przeszłości. Gdy wszystko to zestawi się ze sobą człowiek zaczyna trochę wywracać oczami jakie to naiwne. Ciężko nie odnieść wrażenia, że kobiety z Wakandy mają tutaj monopol na "bycie legendą".

Jeżeli ktoś jest uczulony na takie klimaty to radzę się mocno zastanowić nad zakupem, bo jest to w komiksie dość mocno odczuwalne, praktycznie na każdym kroku.

Jeżeli jednak jesteś w stanie przymknąć na to oko to zdecydowanie polecam, gdyż run z każdym kolejnym zeszytem staje się coraz lepszy. Mnie pierwszy arc się podobał, a drugi sprawił, że stałem się fanem. A podobno vol.7 jeszcze bardziej rozbudowuje mitologię i uniwersum Wakandy w zupełnie nieoczekiwaną stronę. Szkoda, że Egmont raczej nie planuje wydania tej serii. No chyba, że wystartuje po prostu od vol.7. Ja bym się nie obraził.

Pn, 04 Luty 2019, 09:04:23
2
Odp: Klasyka Marvela od Egmontu Niedawno przeczytałem na świeżo 2 tomy z Klasyki Marvela, mianowicie: X-men Mordercza Geneza oraz kontynuację w postaci Uncanny X-men Powstanie i upadek imperium Shi'ar. Mamy tu do czynienia z nawalanką rajtuzowców w klimatach mutancko-kosmicznych ALE warto dodać, że za sterami stanął Ed Brubaker dzięki czemu całość czyta się naprawdę dobrze. Po lekturze naszła mnie ciekawa refleksja. Gdyby obecnie wydawane eventy Marvela i DC były na takim poziomie to naprawdę mielibyśmy się z czego cieszyć. Jest tutaj seks, cycki, przemoc i bez politycznej poprawności. Czyli zupełnie co innego niż we współczesnych eventach rajtuzowców gdzie sceny akcji stoją na pierwszym planie, a sama historia jest tylko tłem dla przemycenia wartości promowanych przez różne agendy lub po prostu słaba, bo gonią terminy a przecież trzeba wydać kolejną naparzankę zgodnie z rozkładem.

Sceny akcji w obu opisywanych tomach są wyważone perfekcyjnie, nie nużą i nie wychodzą na pierwszy plan opowieści. Scenarzysta skupia się przede wszystkim na ekspozycji postaci, wprowadzaniu nowych bohaterów i antybohaterów oraz dba o relację wewnątrz grup. Sporo czerpie z mitologii i historii X-men przez co znajomość pewnych faktów jest wręcz niezbędna dla docenienia tej lektury. Ale co ważne, nie jest to ciężki balast który dosłownie nas przygniata jak było w Uncanny X-Force Remendera, tylko przyjemny bagaż doświadczeń tej długoletniej sagi, który nie przytłacza złożonością. Mordercza Geneza stawia na odbrązowienie wizerunku Profesora X w oczach czytelnika i członków X-men. Powstanie i upadek imperium Shi'ar, to już kosmiczna epopeja z udziałem mutantów, która ciągnie dalej wątki z Genezy. Nie da się ukryć, że Brubaker zastosował znany chwyt "co by było gdyby" i dopisał w przeszłości wątek kolejnej drużyny, która podjęła próbę ratowania X-men z objęć wyspy Krakoa przez wydarzeniami z Drugiej Genezy. Coś w stylu Slott'owej Silk, czyli dziewczyny ugryzionej przez tego samego pająka co Parker na wycieczce. Jak dla mnie wątek wystarczająco ciekawy i poprowadzony zgrabnie. Warto jedna zaznaczyć, że to nie każdemu może się to spodobać. Więc jeżeli jesteście uczuleni na takie motywy, lepiej przemyśleć zakup. Nie da się opowiedzieć o czym traktuje drugi tom bez spoilerowania zakończenia pierwszego więc powstrzymam się od opisu fabuły.

Pod względem oprawy graficznej kolejny plus. Jest ona względnie jednolita w ramach danego tomum postacie mają zachowane proporcje i dominuje styl Jim Lee-like. Ktoś wcześniej napisał, że fani X-men od Jima będą zadowoleni. Pozostaje mi tylko się z tym zgodzić.

Dla osób, które odpadły lub były nieprzekonane po przeczytaniu Morderczej Genezy sugeruję dać szansę drugiemu tomowi. Mnie jedynka się podobała, a dwójka tylko zaostrzyła apetyt na więcej. Polecam! Pytanie co dalej? Tom zakończony cilffhangerem więc głupio byłoby nie wydać kontynuacji. Ktoś się orientuje co jest w następnej kolejności?


Pn, 04 Luty 2019, 22:32:04
1
Odp: X-Men
Nie bluźnij...

@majkelus81
Ale można do tego podejść też wydając same eventy i czytelnik tez się połapie Messiah Complex, Messiah War, Second Comming.
Czy też X-Tinction Agenda, albo Pieśń egzekutora.

Dokładnie tak powinni zrobić. I krótkie wprowadzenie na początku. Taki tasiemiec jak Ultimate X-men po 10 tomów, czy ile by ich tam było, to by był gwóźdź do trumny.

Śr, 06 Luty 2019, 09:21:01
1
Odp: X-Men
Rozumiem twoje podejście, bo chcesz po prostu ważne wydarzenia z X-men, ale w takiej sytuacji Egmont niepotrzebnie wydał Morderczą Genezę i Powstanie i upadek Imperium Shi'ar. Powinien od razu po Anihilacji wydać War of Kings.

Wydał bo Brubaker, który jest u nas ceniony i "coś z mutantami bo się domagają". Dwie pieczenie na jednym ogniu. Ponadto objętościowo pasuje do Klasyki Marvela.

Ja też jestem zdania, że powinni wydać najważniejsze eventy, a dziury każdy sobie połata sam albo byłyby połatane rozbudowanym wstępem. Tego jest po prostu za dużo żeby wydawać wszystko. Podobnie działały kolekcje Hachette i nie było sprzeciwów.

Śr, 06 Luty 2019, 11:41:01
1