Przejrzyj stronę ulubionych postów oraz otrzymanych polubień za posty użytkownika.
Wiadomości | Liczba polubień |
---|---|
Odp: Egmont 2019
Ja mam trochę jak ten znajomy, nie kupuję wszystkiego, ale większość można powiedzieć, wydaję około 1500zł na komiksy miesięcznie i to jest męczące dość, bo strasznie dużo miejsca zajmuje i od jakiegoś czasu myślę czego by tu się pozbywać, ale jakoś mi nie idzie. :/Mój znajomy mówi, że jak by wydawał 1500 zł na komiksy, to by się cieszył, bo w końcu może udałoby mu się uporządkować swoją kolekcję tak, aby przynajmniej tytuły poszczególnych serii znalazły się co najmniej w promieniu 2 m od siebie (niekoniecznie na półkach). Mój znajomy mówi również, że nie tyle miejsce na przechowywanie stanowi problem - to wbrew pozorom nie obejmuje jakiejs wielkiej przestrzeni, ile napływające stosy kartonów, w których komiksy są dostarczane, a których z bliżej niewyjaśnionych przyczyn znajomy sukcesywnie nie wyrzucał. W rezultacie, ów znajomy żyje w swoim domu niczym jakiś kret, który musi drążyć różne korytarze i tunele w otaczającym go ze wszystkich stron kartonowym świecie, nawet jeśli chce się udać na przysłowiowe siku, przy czym bywają chwile, gdy siku traci charakter przysłowiowości na rzecz dosłowności i wówczas, w wyniku wskazanych problemów topologicznych, nie zawsze jest realizowane w przeznaczonym dla tego procederu miejscu. Nauka oczywiście płynie z tego znana: "co za dużo, to nie zdrowo", lecz wciąż nie jestem pewien, czy to "za dużo" tyczy tutaj tylko kartonów, czy też odnosi się również do komiksów. So, 09 Luty 2019, 11:10:11 |
1 |
Odp: Doom Patrol
Morrison to jeden z moich ulubionych scenarzystów. Trochę jego rzeczy przeczytałem ale nadal sporo przede mną bo jest dość płodnym twórcą. Choć nie przyszło by mi do głowy nazywać jego twórczości jako głównie "stymulującej do myślenia". Ma dobre pomysły ale nie zawarłbym tej cechy na pierwszym miejscu. Jak dla mnie jego twórczość cechuje przede wszystkim czysty fun, taka wręcz dziecięca radość z lektury. Odniesienia do popkultury są podane w bardzo przystępny i niepozostawiający wątpliwości sposób, słownictwo również nie jest jakoś specjalnie wyszukane. Jego komiksy biorę w ciemno. Najważniejsze dla mnie jednak, że lektura jego komiksów nie wymaga wcześniejszego przygotowania do tematu. Pamiętam jak czytałem stare zeszyty Spawna, gdzie swoje występy mieli różni twórcy jak np. Moore czy właśnie Morrison. Przez Moore'a ciężko się było przebić, a Morrisona czytało się świetnie. Z całym szacunkiem, ale na podstawie tego, co napisałeś, wydaje mi się, że akurat przeczytane przez Ciebie tytuły, na których opierasz swą opinię, to jeden z przykładów z serii "za mało twórcy w jego dziele" i nie oddają tego, co w twórczości Morissona najlepsze. W kwestii sugerowanego przez Ciebie "niewyszukanego słownictwa", wystarczy wspomnieć, że już w "Doom Patrolu" Morrison bawi się angielskim słowem na wszystkie możliwe sposoby, czego jedynie kroplą w oceanie przykładów, jaki stanowi właściwie cały DP, jest choćby przykład następujący: Jednakże nawet nie tyle słownictwo stanowi trudność w prawidłowym odbiorze najbardziej reprezentatywnych dla niego komiksów, ale właśnie - i przeciwnie do tego, co napisałeś - założenie kompetencji odbiorcy na poziomie erudycyjnym, któremu oczywiście trudno sprostać bez posiłkowania się w trakcie lektury źródłami zewnętrznymi, jak dedykowane książki czy różne kompendia dostępne w necie, np.: http://sequart.org/magazine/40860/grant-morrison%E2%80%99s-doom-patrol-20-a-companion-reader/ Na przykład w DP jest bardzo dużo odniesien do do Literatury i Sztuki w ogole (a nie jedynie wspomnianej przez Ciebie popkultury), a także do modnych w latach 80. idei naukowych typu chaos deterministyczny i fraktale, zagadnień z teorii informatyki (np. rekurencja), a nawet sugerowane są nowe modele obliczeniowe takie jak komputery kwantowe. Jeśli porównać Moore'a z Morrisonem, to i ile Moore jest magiem w klasycznym w wiktoriańskim stylu Aleistera Crowley, to Morrison jest magiem technologii. Właściwy (czytaj: niepowierzchowny) odbiór reprezentatywnych dla niego utworów wymaga odpowiedniego przygotowania merytorycznego i mając na uwadze to oraz dodatkową, wzmiankowaną trudność jezykową nieco obawiam się o nasze tłumaczenie, bowiem tłumacz może łatwo je skopać spłycając właściwą treść, dokonując jedynie tłumaczenia na poziomie translacji jezyka, a nie właściwej treści przez ten jezyk oddawanej. Tak czy inaczej, ten "prawdziwy" Morrison jest specyficzny i jego twórczość mogą w pełni docenic jedynie osoby o raczej zakreconym poczuciu humoru i odpowiednim zasobie wiedzy ogólnej, z dodatkowym zacięciem do jej uzupelniania w trakcie lektury poprzez choćby szperanie w necie. Wt, 12 Luty 2019, 10:38:31 |
1 |
Odp: Sugestie na temat forum
[...] Czy ta opcja ma na celu jakieś za przeproszeniem ( tylko się nie obrażajcie) wzajemne lizanie się po jajach bo serio na ten moment tak to wygląda.Tak, w pewnym sensie. Dokładniej rzecz ujmując, celem lajków jest danie do zrozumienia autorowi posta, że społeczność go widzi, że go lubi i docenia bez względu na to, ile i jakie głupoty wypisuje, że nie jest już tak beznadziejnie sam, jak to ma miejsce w rzeczywistości poza-netowej. Cóż, życie komiksowego geeka jest przeraźliwie smutne: jedno wielkie nurzanie się w samotności, dla którego jedyną ulgą jest komiksowy eskapizm i własnie te lajki, szepcące z tyłu głowy "choć jesteś beznadziejny, to i tak cię kochamy, bo jestes taki jak my". Do "jedyną możliwą ucieczką jest ucieczka w kolejny komiks" można śmiało jeszcze dodać ucieczkę w forum z lajkami. Dlatego zabranie tego to śmierć w połowie. Wt, 12 Luty 2019, 12:47:22 |
11 |
Odp: Ogłoszenie Gildii: Bez paniki, forum zostaje!
FAKT_1: Jak to mówią informatycy: "Albo wte, albo wewte". FAKT_2: Jestem informatykiem. FAKT_3: Zrobiłem "wte". WNIOSEK_1: Nie mogę zrobić "wewte" (nawet choćbym chciał, a nie chcę). WNIOSEK_2: Nigdzie się stąd nie ruszam. Wt, 12 Luty 2019, 20:34:50 |
12 |
Odp: Komiksy ukraińskie
Baranko, tak tak, świetny jest. Osa, Księżniczki i Dżihad. Nie zapominajmy o Dżihadzie! Niezła jazda z wyraźnymi wpływami Jodorowsky'ego (w dobrej formie) a nawet Bilala też się tam trochę znajdzie. Jeden z pierwszych z komiksów wydanych przez Scream. Widzę, że jest jeszcze na Gildii i to z 42% rabatem.
Cz, 14 Luty 2019, 20:21:20 |
4 |
Odp: Hanami
[...] Muzyka Marie Usamaru Furuya. Z tym ostatnim to po okładce i tytule nigdy w innych okolicznościach bym nie wziął tego do ręki (wygląda jak typowa pozycja dla nastolatek) - nie wiedziałbym, jakie cudowne dziwactwo fabularne tracę. O, "Muzyka Marie" - jak najbardziej tak! Przepiękna nie tylko pod względem fabuły, ale także i rysunków, bezpretensjonalna, przepełniona nieskalaną wrażliwością, dziecięcym śmiechem i delikatny brzmieniem dzwoneczków poezji, by na koniec, za sprawą niesamowitego twistu fabularnego, zostawić czytelnika gdzieś pomiędzy snem i jawą, łkającego w rozpaczy za utraconym marzeniem. Naprawdę piękna rzecz. So, 16 Luty 2019, 11:27:11 |
6 |
Odp: Timof Comics
No, it isn't. By lekkiej polaryzacji stało się zadość uważam, że oba tytuły są przereklamowane. Zwłaszcza Habibi. Spoko do przeczytania. Na raz. {...deja vu, deja vu mam. Albo to znowu te pieprzone pętle czasoprzestrzenne, k... jego mać. Tylko gdzie jest tucoRamirez?} Żeby wprowadzić nieco większą polaryzację do słów kolegi Bendera, od siebie (przynajmniej mam taką nadzieję) dodam, że ja do Thompsona, jako scenarzysty, mam stosunek mocno ambiwalentny: "Habibi" bylo bardziej niż ok, ale podczas lektury "Blankets", pomimo ze warstwa graficzna byla ok, po prostu umieralem z nudow (podobaly mi sie jedynie nieliczne sceny, jak np. te z dziecinstwa i watek adoptowanej siostry). Mój problem z tym komiksem polega na tym, że - jak dla mnie - mocno przebija w nim kazus pisarza piszącego swoją pierwszą książkę (wiem, pierwszy był "Chunky" i mi się podobał), który jednak nie za bardzo ma o czym pisać, wiec pisze o sobie, ale jego doświaczenia życiowe w żaden sposob nie wyróżniają się od doświadzeń przeciętnego chłopaka w tym wieku i stąd doświadczeń, które odbieram jako nudne. Lubie obyczajowki, ale takie, w ktorych dzieje się coś interesujacego (interesujacego dla mnie rzecz jasna), ktore sklaniaja do jakiejs refleksji, przekazuja jakas glebsza prawde o ludzkiej kondycji czy egzystencji ogladanej zwykle z punktu widzenia obyczajow i umiejscowenia jednostki w spoleczenstwie, etc. A "Blankets", dla mnie, jest takie jakies mamoniowate: Tak sobie Thompson chodzi, uzala sie nad soba, wzdycha, ale nic z tego nie wynika. "Nuda... Nic się nie dzieje. Nic. Dialogi niedobre... Bardzo niedobre dialogi są. W ogóle brak akcji jest. Nic się nie dzieje... To jest pustka... Pustka, proszę pana... Nic... Absolutnie nic..." Niemniej jestem zmuszony przyznac, ze wielu osobom "Blankets" bardzo się podobało i umiejscawiają ten komiks na szczycie tworczosci Thompsona. Dlatego na tyle obiektywnie rzecz ujmujac, jak pozwala na to vox populi, zapewne oni mają rację, a nie ja - mnie to po prostu nudzilo i nic na to nie moge poradzic. Załączam ukłony, inż. Mamoń P.S. @kas1: "Trzy cienie" kocham, ale to zupełnie inna bajka niż "Blankets". Nd, 17 Luty 2019, 16:44:36 |
2 |
Odp: Hellboy
Polecicie jakieś komiksy, które byłyby w jakiś sposób podobne do Hellboya? Mam na myśli zjawiska paranormalne, mitologię, tajemnicę, legendy itp. w sosie z horroru.Plus smoki, Leszy, trochę słowiańskiego klimatuOooo! Takie właśnie klimaty. W takim razie nie sposób tutaj nie wspomnieć o naszych rodzimych i imo bardzo dobrych produkcjach, które wręcz ociekają Mignolą i to nie tylko weird-fabularnie, ale także i rysunkowo, takich jak: "Niesłychane losy Ivana Kotowicza" (Kusina i Ambrzykowski) - to Mignola taki trochę zabarwiony Disney'em oraz już dzisiaj nieco zapomniany (i niestety chyba na dobre porzucony) "Odmieniec" Oleksickiego i Gradowskiego. Pn, 18 Luty 2019, 12:55:16 |
1 |
Odp: Szninkiel
Na Alei (nie pierwszy to raz i nie tylko tam) jest błąd w odniesieniu do kolorowego Szninkla z Egmontu. Prawidłowe wymiary to: 233 x 310. Czyli jakby dać HC to byłby to prawie Scream. Wt, 26 Luty 2019, 00:09:19 |
2 |
Odp: Jeff Lemire i jego komiksy
Spawacz to przepiękny komiks, powiedzmy, obyczajowy, a dokładniej - psychologiczny, zbudowany na wątku nieobecnego ojca (podobnie, a jednak inaczej niż pierwsza opowieść H. Essex). Na tym tle snuta jest historia głównego bohatera, postawionego przed wyborem i odpowiedzialnością "być albo nie być" rodzicem. Opis taki brzmi nieco banalnie, ale opowieść banalna nie jest, jest tam gęsto od emocji, ale nienachalnie, subtelnie, i jest wzruszająco w najlepszym Lemire'owskim stylu. Ogromnie lubię ten komiks i bardzo go polecam. Czytając, roniłem łzy. I choć akurat to, mając na uwadze moją wrażliwość egzaltowanej pensjonarki, nie jest jakimś mocnym wyznacznikiem obiektywnego współczynnika "afektywności" tej opowieści, to jednak wydaje mi się, że może ona nawet spodobać się niejednemu twardemu marvelowcowi, bo założę się, że nawet taki Hulk w trakcie lektury waliłby swymi piąchami w ziemie, a łbem w skały, wyjąc w rozpaczy: "HULK JEST SMUTNY!!!". P.S. A na dokładkę na jednym z kadrów pojawia się Łasuch, który powstawał mniej wiecej w tym samym okresie. Taki maly smaczek. So, 02 Marzec 2019, 20:38:17 |
3 |