O, Dom z Liści, jak ja tą książkę kocham i nienawidzę jednocześnie

Jeśli miałbym ją podsumować, to męcząca, irytująca ale ostatecznie satysfakcjonująca lektura, dość oryginalna w dodatku. Mam lekkie zaburzenia skupienia, może i nawet adhd, ale mniejsza z tym, w związku z nimi w wielu miejscach ta lektura była absolutną męczarnią, bo wątki zaczynały się rozkręcać albo pojawiały się nowe interesujące, człowiek się wciągał w lekturę, czuł ten niepokojący klimat i nagle... JEB, niz gruchy ni z pietruchy narracja przełącza się na wypociny Johnyego o jego seksualnych podbojach w barach, przechodzące potem w narzekanie na egzystencjalną pustkę. A dodam że jestem aseksualną osobą, więc o ile ogólnie nie jestem wrogiem erotyki w kulturze, tak te dygresje tego pacana Johnyego tym bardziej wywoływały u mnie przewracanie oczami. Można stwierdzić że jestem idealną osobą do odczuwania frustracji podczas lektury Domu z Liści, ale ostatecznie byłem z niej zadowolony, może taki trochę syndrom sztokholmski i oszukiwanie samego siebie, że skoro poświęciłem (przy moim wolnym tempie czytania) tyle czasu i frustracji na dokończenie Domu z Liści, to słabo gdyby się nie podobał, ale jednak nie, miejscami jak i po zakończeniu lektury odczuwałem prawdziwą satysfakcję czy też emocje typu smutek, wzruszenie, zafascynowanie. A to granie na cierpliwości czytelnika było, przynajmniej częściowo, celową zagrywką autora, odbiorca MIAŁ mieć np. ochotę dać w mordę Johnyemu za jego interrupcje, bądź staremu prykowi Zampano za obsesyjne, będące przerostem formy nad treścią rozwlekanie się na tematy wszelakie, pedantycznie odwołujące się do multumu źródeł.
Bardzo ciekawy i wielo-warstwowy ogólny koncept, zawierający łamanie czwartej ściany oraz meta-literacką krytykę różnych form recenzji, traktatów, horrorów/dreszczowców i całkiem sporo symboliki. Zostawia sporo pytań bez jasnych odpowiedzi, jednak w sposób świadomy i działający na korzyść książki. Jest też trochę ukrytych sekretów!/poszlak które mogą rzucić nowe światło na pewne aspekty książki i próbować je można dopasować do różnych teorii, jest całe forum internetowe poświęcone różnym teoriom i interpretacjom. No i ciężko mi nie docenić wykorzystania formatowania tekstu jako elementu narracji. Ciekawa, eksperymentalna książka post-modernistyczna, cieszę się że ją przeczytałem i że mam ją już za sobą