Właśnie skończyłem
Hellblade: Senua's Sacrifice, i mam mocno mieszane uczucia. Gra bez wątpienia jest nieprzeciętna, porusza problem psychozy, chorób psychicznych, ale także miłości, poświęcenia, tolerancji społecznej czy zaufania. A wszystko to w otoczce celtyckiej i nordyckiej mitologii. Forma zachwyca, ale za grę odpowiada studio Ninja Theory, które potrafi stworzyć niesamowite światy i kreatury. I to tu jest. A do tego w otoczce niesamowitej muzyki!
Mechanika gry to połączenie symulatora chodzenia (tego jest tu strasznie dużo, do tego często w formie dość powolnej), zagadek środowiskowych (parę fajnych pomysłów, ale momentami zbyta bardzo eksploatowanych), walki (niezłej, naprawdę niezłej, choć zdarza się, że irytującej), i sporej ilości przerywników filmowych. Całość trwa coś około 8 godzin, i jest dość niepokojącą i przybijającą przygodą. Warto sięgnąć, choć z pewnością, nie każdemu przypasuje, a niektórzy pewnie odbiją się już po paru minutach. Do tego gra jest ewidentnie na raz, raczej nikt nie będzie chciał do niej powrócić. A, i relatywnie łatwa platynka.