To i ja dorzucę coś od siebie. W Cyberpunku 2077 mam za sobą jakieś 20-25 godzin zabawy, więc myślę, że mogę już coś napisać.
Zacznę od tego, że gram na PC i wszelkich bugów, czy gliczy jest naprawdę niewiele - na pewno dużo mniej, niż się o tym wokół mówi. Ale rozumiem, że problemy są przeważnie na konsolach, więc to pewnie tu leży przyczyna. Z błędów, które się u mnie pojawiają najdokuczliwszym jest brak wyświetlania się okienka z parametrami przedmiotów w ekwipunku - czasem się pojawi (jak przedmiot jest nisko w plecaku), czasem mignie i zniknie, ale najczęściej go po prostu nie ma. Muszę więc albo na chybił trafił ustalać, która giwera/ciuch są najlepsze, obserwując kolory strzałek w narożniku ikonki, albo wchodzić do panelu wytwarzania/wzmacniania. Inne częste bugi to brak ruchu ust przy rozmowach (chociaż dialog jest wyraźny i płynny), przenikanie przez postacie na chodnikach (sporadyczne) oraz miasto pustawe przy jeździe pojazdem/zaludniające się po zatrzymaniu. Z raz, może dwa NPC mi się przesunął po mapie w sposób nieprawidłowy, kilka razy przedmioty przez nich trzymane nie trafiały w należne im miejsca w dłoniach. I to wszystko - nic, z czym by się nie dało grać. Nic, co by specjalnie uwierało. Nigdy, ani razu zaś gra mi się nie wykrzaczyła do pulpitu czy zawiesiła. Więc pod kątem błędów, jak dla mnie jest całkiem ok, a za kilka patchy będzie już w ogóle cud, miód i orzeszki.
Co do samej gry - póki co jestem bardzo zadowolony. Z początku szło mi topornie, ale teraz, bo obeznaniu z interface'm, stylistyką i technikami, mam już syndrom "jeszcze jednej misji" (doszło do tego, że siedząc w pracy myślę o aktywnych questach i o tym za które zabiorę się w pierwszej kolejności po powrocie do domu
). Główny wątek bardzo mnie wciągnął - świetnie postacie, zarówno od strony scenariuszowej, jak i technologicznej (ta mimika, gesty, adaptacja do gracza!), mięsiste dialogi, kapitalna, nieoczywista fabuła, tak bardzo różna od typowych futurystycznych S-F. Świat przedstawiony zaś to majstersztyk - ale tu rozumiem zasługa bardziej papierowego RPG (w które notabene zagrywałem się z kumplami namiętnie za dzieciaka/nastolatka, więc sentyment pewnie też robi swoje). Muszę też zaznaczyć, że nie śledziłem zapowiedzi, obietnic, gameplay'ów sprzed premiery, więc nie wyrobiłem sobie oczekiwań - dla mnie wystarczyło, że to gra od CDP-Red, twórców genialnego jak dla mnie Wiedźmina 3. Więc nie mam teraz wrażenia pękniętego balonika - po prostu oceniam to, co jest i to co widzę. I bardzo mi się to podoba. Misje poboczne może i są często trywialne - ale też dlatego są poboczne, służą do podbicia postaci i nazbierania doświadczenia. Nigdy mi nie przeszkadzały, w żadnej grze i miło się z nich czyści mapę (ale fakt, wrzucenie pomiędzy nie misji z kupowaniem aut to przegięcie). Ale też bardzo często trafiają się fajne misje poboczne (Delamain, Barry, cyberpsychozy), co rozbudowuje świat i dodatkowo wpływa na zżycie się z nim (lubię Reginę Jones i Wakako - fajne babki
), a wierzę, że najlepsze jeszcze przede mną. Co do ich rozkładu w czasie i powiązania z głównym wątkiem - to w końcu tylko gra komputerowa i ja wolę, aby właśnie wszystko na mnie spokojnie czekało, niż gdybym miał się stresować, że coś mi ucieknie, bo jestem na drugim końcu miasta. Zawsze jest przecież możliwość przejścia całego wątku głównego bez odbiegania na bok, a misji pobocznych na koniec (czy też przed punktem bez powrotu). Wówczas immersja jest zupełnie inna.
Ale tym, co mnie naprawdę urzeka w tej grze, jest samo Night City. To, co Redzi pokazali na tym polu, to jest najwyższa półka i klasa sama w sobie. Te wszystkie drapacze chmur - jedne brudne, betonowe, inne ze szkła - monumentalne i przytłaczające. Te migające neony, wszechobecne reklamy, latające nad głowami AV-ki, wąskie uliczki z pomazanymi sprejem ścianami. Dzielnice handlowe z ogromem barwnych sklepów, korytarze w obskurnych budynkach z klatkowymi windami, kluby pulsujące światłem i techno. W to wszystko powciskane jakieś małe parki, walczące o swoje z betonem i szkłem. Ludzie szwendający się po ulicach - jedni dumni, zapracowani, inni krączący jak zombie, oderwani od świata. W końcu telewizja - reklamy idealnie wpasowane w trend konsumpcjonizmu, wiadomości, które na bieżąco reagują na rozwój gry (ach te czołówki z logo stacji!) - to wszystko sprawia, że to miasto żyje i jest pełnoprawnym bohaterem tej gry. Często nie mogę skupić się na jeździe, bo wolę obserwować, co mijam i wyłapywać jakieś smaczki. Architektura Night City jest po prostu fenomenalna, a samo miasto to bodajże najlepsze miasto, jakie widziałem w grach komputerowych. Ogrom wysiłku zaś, jaki musiano włożyć w to, aby to wszystko ze sobą grało wręcz przytłacza. Klimat przez wielkie K!
Co do samej rozgrywki - nie do końca mogę się zgodzić, że jest to prosty FPS z elementami RPG. W tradycyjnych FPS sposób przejścia jest przeważnie jeden - siłowy. Tutaj większość misji można rozegrać na kilka sposobów - chcesz strzelać, to bierzesz broń i strzelasz; chcesz pobawić się w hakowanie i załatwić wszystko zdalnie - proszę bardzo. Chcesz zabawić się w skradankę - również masz taką możliwość. Swoboda stylu gry to wielka zaleta Cyberpunka. Jeżeli zaś chodzi o RPG - ok, drzewko jest za bardzo rozbudowane, mało czytelne i większości cechy na nim nie są specjalnie potrzebne. Tu Redzi trochę popłynęli. Ale też nie trzeba się w to pchać - można ograniczyć się do podstawowych umiejętności i też się dobrze bawić. A że fabularnie większość wyborów jest tylko wyborami pozornymi, bądź mało istotnymi - cóż, tak to już bywa, jeżeli fabuła ma grać pierwszorzędną rolę. Coś za coś. Ale mogę się zgodzić z opinią, że dużo większy nacisk położony został na stronę wizualno-estetyczną gry, niż na samą grę - brakuje tu trochę równowagi. Co nie znaczy, że jest źle - gra jest tak rozbudowana, że każdy znajdzie coś dla siebie i każdy będzie mógł wypracować sobie taki styl gry, jaki mu najlepiej leży.
Jak dla mnie - kapitalna gra, która ma szansę stać się jeszcze lepszą, kiedy tylko uda się usunąć wszystkie bugi. Na pewno nie zamierzam się spieszyć z ukończeniem - szkoda by mi było szybko uwolnić się z tego świata, chcę go chłonąć ile się da