X-Men - może ten film był niezły jeszcze dla mnie kilka lat temu, ale jak niedawno go sobie odświeżyłem, film troszkę zepsuł moje dzieciństwo. Jak to w ogóle teraz wygląda.
Głupi i dziwny scenariusz, ciuchy jak z filmów Matrix (brak tej komiksowości jak w kreskówce czy u Spider-Mana),
Tutaj będę bronił twórców. Tłumaczyli, że pierwotnie kostiumy miały być komiksowe, ale okazało się, że w filmie wygląda to fatalnie i towarzystwo sprawiało wrażenie jakby urwało się z konkursu cosplay. W efekcie zmienili na ciuchy fremenów. Moim zdaniem dobry tok rozumowania. Co do scenariusza to jeden z lepszych w serii. Blockbuster a jednak do pewnego stopnia kameralnie.
Co do ocen to:
X-Men - 8: pierwsze wejście Iksów na które czekałem od czasów TM-Semic (do dzisiaj pamiętam zgadywanki co do obsady na stronach klubowych w drugiej połowie lat 90-tych
) - to nie mogło się nie udać.
W efekcie zrobione z pomysłem - bez wodotrysków, bez wszechobecnych dzisiaj radosnych kolorków - dobre wprowadzenie w niezbyt przyjazną rzeczywistość mutantów.
X-Men 2 - 8,5: chyba najlepsza odsłona serii grupowej, jednak dosyć ambiwalentne odczucia w zw. z Lady Deathstrike - z jednaj strony strasznie ją na potrzeby filmu spłycili i ugrzecznili, ale z drugiej zawsze lubiłem Kelly toteż w sumie i od biedy można było im darować zatrudnienie Chinki w roli Japonki (
).
X-Men 3 - 7: niestety - skoro nie mogli zrobić porządnej DP Saga to trzeba było wziąć na warsztat inną historię; najsłabsza część "trylogii". Skądinąd patrząc na nową obsadę to jednak starej nigdy dość (tak Famke, zwracam się do Ciebie
).
Origins: Wolverine - 6: co tu dużo pisać - nie było dobrze. Zarówno pod względem scenariusza, jak i tego co zrobiono z Deadpool`em (tym milczącym
); Schreiber miał wybitnego pecha, bo zagrać dobrą rolę w ewidentnym średniaku to jednak... pech (swoją drogą krótki OT - oglądacie "Ray Donovan"?
).
First Class - 7,5: niezły film z kapitalnym motywem muzycznym, ale chyba byłem za stary żeby zbytnio docenić "szkolne" problemy nastolatków; podobało mi się retro, podobała mi się Rose, natomiast zupełnie nie kupiłem Shaw`a i Emmy. Inna sprawa, że moim największym zarzutem i rozczarowaniem w tej części była "nowa" Mystique. Rebecca w X 1-3 była w tej roli rewelacyjna. Nic to, że to bardziej modelka niż aktorka. Charakteryzacja przykryła braki warsztatowe a sposób przedstawienia sprawił, że momentami nie można było oczu oderwać. Wciśnięcie zamiast niej Jennifer to był strzał w stopę. Lawrence może i jest dobrą aktorką, ale to zwyczajnie nie była postać dla niej. Dla mnie duże rozczarowanie w tej i kolejnych odsłonach.
The Wolverine - 7; strasznie czekałem na ten film; Rosomak i do tego w Japonii
; wyszło plastikowo i nawet duet Hugh/Famke nie uratował przeciętnego scenariusza.
Days of Future Past/Apocalypse - 7,5; idą razem, bo generalnie są do siebie mocno podobne; definitywny koniec z pewnym charakterem serii (można było się łudzić, że poprzednie "Origins", "First Class", "The Wolverine" to jakieś tam poboczne eksperymenty wizualne) - coraz większy skręt w kierunku kolorowych fajerwerków w typie M.C.U.
Logan - 9; tak, wiem - ten film ma swoje niedoskonałości, tu i ówdzie czegoś mu brakuje, gdzie indziej jest deczko przeszarżowany albo i momentami naiwny (sceny z ręki kręcone z "ukrytej kamery" w laboratorium). Nieważne. Dobre podsumowanie całej serii filmów Jackman`a i autentyczny żal, że kończy się epoka (bo spójrzmy prawdzie w oczy - nie wyobrażam sobie kogokolwiek innego w tej roli). Do tego coś czego w SH drzewiej nie bywało (wyj. Deadpool) czyli prawdziwe ograniczenia wiekowe. Fox pozwolił zakończyć Rosomakowi karierę z przytupem. Szacunek za tę decyzję.
Czekając (mimo wszystko) na kolejną odsłonę podejrzewam, że z coraz większą nostalgią będę wspominał pierwsze filmy i oryginalną ekipę. Wielka szkoda, że potwór pożarł lisa...