Czysta, wprost ary-destrukcyjna potęga Jean Grey; tak w obrazie poniżej prezentuje się najnowsza grafika z "X-men: Dark Phoenix", któremu bardzo kibicuję, i na który jako film się wybiorę. Zdjęcie, zapewne, pochodzi z procesu postprodukcji "Dark Phoenix", i nie ukrywam, że wzbudziło ono we mnie jeszcze większy fanowski głód na obejrzenie tego filmu - widowiska skupionego wokół ukazania potęgi jednostki, tej mocarnej siły rozdartej psychicznie i fizycznie Jean, przez budzącą się w jej ostaci potęgę... Nie oczekuję pięknej fabuły, dobrej gry aktorskiej i innych ,,oskarowych bzdet",wręcz przeciwnie, nastawiam się na fabułę skupioną i rozciągniętą wokół jednego wizerunku, konkretnej w tym przypadku komiksowej sylwetki. To, co aktorka odgrywająca rolę Jean przeżywa w życiu prywatnym kompletnie mnie nie interesuje; ba, w ogóle nie powinno nas, jako fanów, to interesować. Artystka w Nowym Kanonie filmowym "X-Men" sprawdza się bardzo dobrze, i tyle w temacie. Rola Jean Grey nie jest dla niej skomplikowana, więc gra ona tę mutantkę, tak jak zrobiłaby to zapewne inna aktorka. Jak chcemy zwalać winę za taki a nie inny odbiór nowej Jean, to róbmy to w kierunku reżysera "X-men: Dark Phoenix"; bo reżyser w dużym stopniu ustawia grę aktora.