I powiedzcie mi, czy w związku z tym - warto dać serialowi szanse i nadrobić, Skye się zmienia na lepsze/znika z fabuły, czy ona będzie jeszcze bardziej irytująca i jedyne co się zmieniło to to, że pewnie teraz jest bardziej wykoksowana, bo - z tego co tu czytam - poszli w stronę jakiegoś absurdalnie wysokiego poziomu zagrożeń, więc pewnie wszyscy w międzyczasie dostali "kopa do statystyk".
"Marvel's Agents of S.H.I.E.L.D.", to jeden z najważniejszych seriali powstałych w okresie ostatnich 10 lat, przenoszących realia superbohaterskie wprost z komiksu na formę małoekranowych opowieści. Sam serial jest dość specyficzny - zmienia się na przestrzeni swych sześciu sezonów w zaskakująco oryginalny sposób. Nie jest to opowieść nabierająca ,, uspokajających gusta" ją oglądających entuzjastów, rumieńców, czy rozwijająca się z sezonu na sezon w materii atmosfery napięcia, czyli wszystkiego tego, co sobą tworzy i jak oddziałuje tym na oglądającego, jak w hitchcockowskich kreacjach, co najkrócej można podsumować następująco: ponad 100 nierównych odcinków "Agentów TARCZY" z fabułą, która raz potrafiła się świetnie rozwinąć, nawet wchodząc w realizację masy wątków pobocznych, a innym razem z kolei zaorać grunt pod nogami widza (i jest to trochę subiektywne wrażenie) rozczłonkowując serial tym, co akurat zaprezentowano (na przestrzeni odcinka czy sezonów): od scenografii, charyzmy postaci, samych założeń fabuły począwszy, a na wielu oznakach niskobudżetowości skończywszy - fan śledzący na bieżąco ów serial, np. w 5-tym jego sezonie mógł dostrzec element niezmienności i jałowości obszaru, na którym działają bohaterowie: tło, plener, budowanie przestrzeni pod określone inscenizacje. Jałowość fizycznego elementu kreacji świata jakiegoś dzieła mało czy wielkoekranowego, gdy jest zbyt... jałowa, tzn. totalnie rutyniarska, neutralna i niezmienna, powoduje, że widzowie mają niekiedy skłonność do określania wtedy takiego dzieła jako ,,niskobudżetowe".
Na Daisy Johnson, chyba najsolidniej eksponowaną, czyli zajmującą najwięcej czasu ekranowego w "Agentach TARCZY" postać, nie powinno zwracać się szczególnej uwagi - w tym sensie, że nie zmienia się ona aż tak ,,wewnętrznie" (z wyjątkiem wyglądu zewnętrznego), aby mówić o wpływie tej zmiany na przebieg przedstawianych przez aktualny sezon serialu historii. To jest taka bohaterka, taki punkt serialu, który musi być stały - to nie jest tego pokroju osobowość w kreacjach postaci produkcji, która ma ,,przejść szkołę życia". Nie. Daisy, taka jaką zapamiętaliśmy ją, przykładowo, pod koniec trzeciego sezonu "Agentów TARCZY", taka pozostaje, z wyjątkiem lekkich dramatyzmów, które doświadcza, co jest normalne dla bohaterów jakiegoś dzieła, a co w jej przypadku skutkuje tylko lekkimi odejściami od normy w zachowaniu i rozumienia problemów innych i siebie samej. Najlepszy sezon tego małoekranowego tworu dotychczas, to według mnie sezon czwarty (wirtualna rzeczywistość - Struktura, LMD, Sztuczna Inteligencja, Ghost Rider, Darkhold). A co z przeciwnościami? Co z najgorszym, tym razem, sezonem? "Marvel's Agents of S.H.I.E.L.D.", z mojej fanowskiej perspektywy takowego nie mają. Każdy kto śledzi ten serial ma swój punkt widzenia i wie na co zwracać uwagę podczas jego wiernego bądź nie śledzenia: od początku danego sezonu czy całości, lub w wybranych przez siebie ramach odcinkowych. Jeśli jest się wybrednym, to drobna zmiana może irytować, a w tym dziele akurat takowych perturbacji trochę było. Dla mojej osoby nie zmienia to stanowiska odbioru całości produkcji od pierwszego jej epizodu do finału szóstego sezonu. "Marvel's Agents of S.H.I.E.L.D." oceniam całościowo następująco: 8/10. Czy siódmy sezon coś w tym względzie zmieni? Na Brodę Odyna i praojca Bora! Miejmy nadzieję, że nie!
Oglądając "Marvel's Agents of S.H.I.E.L.D." dość uważnie, a nie zdawkowo, jak np. przesuwając suwak upływu czasu trwania któregoś odcinka "Agentów" jak najbardziej do przodu, do czegoś na tyle interesującego, aby przykuło to moją uwagę, zauważyłe, że bez znajomości całości produkcji, gdy przykładowo w momencie kiedy chcę zacząć oglądać sezon szósty, a opuściłem serial na czwartym odcinku 3 sezonu, niemożliwe jest bycie z wszystkim tym, co, jak i, dlaczego opowiada serial na bieżąco. Będziemy wtedy zalewani morzem materiałów, niczym bezsensownych ochłapów, które nie zniszczą nam samego oglądania serialu, ale nie dadzą upragnionej satysfakcji fana, który ze swym ulubionym małoekranowym dziełem jest od lat i wie ,,co w trawie piszczy". Ostatecznie trudno jest mi ocenić, co nie zagrało w "Agentach TARCZY"