(tak było w pierwszych sezonach, gdzie Liv przedstawiała wydarzenia ze swojej perspektywy, później się to zmieniło, lecz jest podobnie). Teraz po prawie całych 5 sezonach, został mi do obejrzenia 1 odcinek - 13 finałowy epizod. Przyznam szczerze, z całym geekowskim serduchem, że serialu będzie mi bardziej brakowało niż "Fear The Walking Dead" i "The Walking Dead". W "iZombie" mamy sensowny humor, barwne postacie (od pobocznych po pierwszoplanowe), Zombie zajadające się mózgami i mające wizje tego, co widział ,,posiadacz" mózgu za swego życia, no i nie zapomnijmy o zachowaniu, jakie przejawiał nieumarlak, gdy zjadał mózg jakiegoś człowieka, nabierając jego cech, zwyczajów, umiejętności i charakteru. Głównie tyczyło się to Liv, która prawie że, co odcinek była inną osobą. Dodajmy do tego wątek detektywistyczny, a z czasem - głównie 4 i 5 seria, wątek społeczny: Seattle zostaje odseparowane od świata, przypominając powoli getto, gdzie zaognia się konflikt ludzi z jawnie żyjącymi pośród nich Zombie - dopóki Zombie jedzą mózgi albo tubki z ,,neutralnycm mózgiem" nie są tymi powłóczącymi nogami trupiobladymi o śniętych oczach, zdziczałymi istotami. Przedostatni odcinek serialu napawa optymizmem w kontekście zakończenia produkcji. W grę wchodzi przetrwanie Seattle i wszystkich jego obywateli. Lekarstwo na Zombizm co raz bliżej.