Plugawy, wężowaty stwór z filmowego "The Rise of Skywalker", w swojej krótkiej scenie na Passanie prezentował się solidnie, wyzywająco, wręcz nadrzędnie realistycznie; każda jego gadzia łuska i cokolwiek co go tworzyło zostało świetnie odwzorowane i sprowadzone do obrazu filmu. Sęk w tym, że kompletnie nie pasował on do baśniowego konceptu "The Rise of Skywalker" narzuconego przez moczymordki z Disney'a. Na tle ogólnej atmosfery filmu i budowanego przez całą Nową Trylogię filmów Star Wars, klimatu, monstrum to przypominało przerośnięte wężowe ciało Nagini z Uniwersum Harry’ego Pottera, która mimo swej niby-smukłości i tak była ,,solidnie zbudowanym" stworzeniem. W ilustrowanej encyklopedii / przewodniku wszystkiego tego, co widzieliśmy i nie widzieliśmy w Epizodzie IX, na pewno dowiemy się tyle ile dusza zapragnie na temat stwora, którego Rey uleczyła Mocą w mrocznej pieczarze na Passanie.