"Star Wars: Episode IX - The Rise of Skywalker"; tak mamy to! Film dostał w końcu nowy spot promujący jego, mającą za niecały miesiąc miejsce, premierę. Kilkadziesiąt sekund starych i nowych krótkich ujęć, to coś, co zrobiło zaskakująco dobre wrażenie, co wprowadziło nieco więcej dynamiki w ,,relacji" Kylo Ren - Rey, ale mimo to nie ukazało nic, co mogłoby nakierować fanów oglądających Epizod, na przebieg wydarzeń głównej osi fabuły - najważniejszych wątków itp.
"The Rise of Skywalker" już niedługo, w związku z tym zagwozdka numer jeden. Skąd - i gdzie oni się znajdują - wzięli się, jak widać na zdjęciu poniżej, w kinowym Epizodzie IX Sagi Skywalkerów, wyspecjalizowani, śnieżni Szturmowcy? Czyżby to była nowa planeta, jakoś związana z tą lodową, krystaliczną formacją skalną, niczym ,,lodowe miasto w chmurach", widzianą w finałowym trailerze do filmu?
A teraz przechodzimy do zżerającej a.k.a. ,,mózgotrzep" geekowski instynkt, wwiercającej się gdzieś w odmęty podświadomości, kolejnej zagwozdki, a mianowicie: coś mi po prostu podpowiada, że duża część ,,tajemniczej" floty, którą widzieliśmy na teser zwiastunie i pełnym trailerze do filmu, to chwyt neuromarketingowy dla podkreślenia wyjątkowości "Epizodu IX" Star Wars. Równie dobrze mogłaby być to ,,wizja w Mocy", którą do umysłu Rey przelał jakoś odrodzony lub ocalały ,,ex-Imperator" Palpatine. Nie rozpisując się więcej, dodam tylko, że jest to skrajnie niemożliwe, aby, przy założeniu, że armada najwyższej klasy okrętów ni to Najwyższego Porządku ni to Imperatora lub Sithów, którą widzieliśmy my w zwiastunie, będzie po stronie adwersarza filmu, Ruch Oporu rzeczywiście mógł pokonać tak gargantuiczną ilość jednostek najróżniejszego przeznaczenia. Ten film to jedna wielka i na dodatek dziwna tajemnica.