Fenomenu niedorzecznego rozłamu fandomu "Gwiezdnych Wojen" na bardzo skrajne nacje, naprawdę, choćbym spróbował zrozumieć nigdy mi się to nie uda. Owszem, żyjemy w otwartym świecie, przeważnie akceptującym czyjeś zdanie, prawo wyboru i wolną wolę. Każdy z nas ma różne gusta i upodobania, i to zaakceptować trzeba. Jednak w przypadku "Uniwersum Star Wars", wobec tego, co w społeczności fanów ma miejsce, rzecz wygląda zgoła inaczej. Ciągłe łopatologiczne wałkowanie multum fanom Uniwersum, na temat tego, że Sagę Gwiezdnych Wojen powinno się szanować za to, że jest ona tym Uniwersum, że wciąż się dla nas się rozwija, działa, mimo że czasami... nie słucha próśb fanów. Jeśli ktoś krytykuje Gwiezdne Wojny za: małe czy restrykcyjne zmiany bo i takie się po 2014 roku w Uniwersum pojawiły, za Nowy Kanon, za przejęcie "Lucasfilm Ltd." przez "Disney'a", ba, w ogóle za jakiekolwiek odejścia od ,,cudu klasycznego Kanonu" to każdą swoją cząstką chyba raczej pluje na dziedzictwo "Star Wars", na wszystko co wniosło i jeszcze wniesie ono do eteru popkultury. Z serc fanów wyziera czysta negatywna siła, niczym jad sączący się z jestestwa Imperatora Palpatine'a. Pcha się ona w kierunku serca Gwiezdnych Wojen, i jest do tego stopnia zła i atawistyczna, że ci właśnie fani nie zdają sobie z tego sprawy, że ciągłe narzekanie na Sagę "Star Wars" i jej ośmieszanie szkodzi jej i ją rujnuje.
Koniec monologu i narzekania.
Pora na małe co nieco w kwestii moich wrażeń po ujrzeniu finałowego trailera do "Star Wars: Episode IX. The Rise of Skywalker". I były to niemałe wrażenia, niemałe. Towarzyszyła mi mnogość pozytywnych emocji, już od pierwszych sekund finalnego zwiastuna. Piękne, naturalne zjednoczone z Mocą Żyjącą i Mocą Kosmiczną, odgłosy przyrody: świergotanie, trele, cudowny ,,oddech lasu". A po tym lesie przemieszcza się niezwykle dynamicznie sama Rey. Potem, jak w "Uncharted" lub "Tomb Raiderze", nasza bohaterka skacze na niebotyczną odległość ponad przepastną skarpę. Cięcie montażowe i podobna aktywność Rey, lecz na innym obszarze. Siłą tego trailera jest niebywały kontrast, przepych i niemożebna skala pojedynków i obszarów. Skala, która uwydatniona jest w ilości okrętów Najwyższego Porządku, albo Floty Katańskiej lub zaginionej Floty Sithów, oraz w mnogości okrętów po stronie Ruchu Oporu.
Tron Imperatora w ruinach Gwiazdy Śmierci, pierwszej lub drugiej? Czy niezwykle mroczny, posępny tron, który widzieliśmy w zwiastunie czeka na Kylo Rena lub Rey? Czy któreś z nich będzie potężniejsze od Imperatora i zawładnie Galaktyką?
Jedynie nurtuje mnie głos, który jest narracją w pierwszej części trailera; nie wiem do kogo należy.
Na dokładniejszą analizę zwiastuna przyjdzie jeszcze czas. I rzeczywiście, finał Sagi "Gwiezdnych Wojen", tej epizodowej głównej Sagi rzecz jasna, zapowiada się iście epicko!