Chyba jednak inny zakres zainteresowań. Innemu koncernowi? Kto mógłby to chcieć? Comcast? Warner Brothers? Mówimy tutaj o przejęciu za minimum kilka miliardów marki, która od paru lat zalicza zjazd jakościowy i finansowo tez kuleje - https://www.forbes.com/sites/suzannerowankelleher/2023/05/19/disney-closing-star-wars-hotel/?sh=71e08d7c1288
To kto tu jeszcze zostaje? Japończycy? Chińczycy? To równie dobrze mogliby chyba odsprzedać Georgowi.
A po co to jemu? A co takiemu miliarderowi może chodzić po głowie:
1. Może chcieć odzyskać swoje dziecko, bo nie podoba mu się to co się z nim dzieje.
2. Może chcieć pokazać sobie i światu, że jest w stanie odebrać jedną z największych popkulturowych marek jednemu z największych konglomeratów na świecie.
3. Może chcieć zrobić jeszcze jakiś film po to tylko żeby coś sobie udowodnić (bo może w szufladzie ma już spisany scenariusz swojego filmowego "testamentu").
Jak się ma taką kasę na koncie to powody dla tego typu ruchu mogą być mniej czy bardziej abstrakcyjne.
Jeżeli zakładać, że Di$ney będzie chciał sprzedać SW to dla mnie Lucas jest jedną z bardziej prawdopodobnych opcji w kontekście nabywcy. On przynajmniej mógłby mieć powód dla którego brałby sobie na plecy i ratowałby podupadającego giganta.
"AT&T", jedno z największych przedsiębiorstw w branży rozrywkowo-medialnej, sądzę, było by w stanie kupić - a jest to jak najbardziej możliwe - sławetny "Lucasfilm Ltd.". Problem w tym, że ten gigant telekomunikacyjny, czy potężna i wpływowa firma jako sama w sobie, jest z tego co mi wiadomo powiązana w jakiś sposób prawnie z WarnerMedia i Discovery. Ale, pomijając to, gdyby jednak "AT&T" mogło wykupić ,,dziecko" George'a od Disneya, to mogło by to zrobić na takiej zasadzie, że: George Lucas kupuje Lucasfilm Ltd., ale za pieniądze "AT&T", która to firma podpisuje umowę z Lucasem, który odsprzedaje jej całe udziały, aktywa (nie znam języka ekonomicznego więc nie wiem czy dobrze to określam) i ,,inne takie", z tym że George zachowuje prawo do kontroli w rozwoju twórczym, planach realizacji, w kreśleniu wizji wszystkiego tego, co powstawało by filmowo, serialowo, growo etc. w "Lucasfilm Ltd." wraz z ukochanymi Gwiezdnymi Wojnami. Mówiąc łopatologicznie, George decydowałby o wszystkim, co powstaje, wchodzi do kin, do telewizji streamingowej (tu "AT&T" dało by możliwość Lucasowi zaistnienia tworów starwarsowych i reszty dzieł z jego firmy na platformie HBO Max/MAX, bo przecież ta firma jest jakoś z WarnerMedia powiązana, więc istnieje szansa na takie rozwiązanie dla Lucasa), o tym co będzie planowane, wiązane z innymi wytwórniami etc. Miałby u swojego boku ludzi, którzy byliby przedłużeniem jego decyzyjności, którzy by wykonawali jego polecenia, którym być może w pewnych kwestiach George dałby wolną rękę. W razie śmierci Lucasa, stery w firmie przejąłby ktoś z jego wielkich wielu zaufanych, kto byłby do tego stopniowo przygotowywany. Papa Lucas, owszem, jest ,,wiekowy", ale to tylko wiek, co nie znaczy, że nie byłby w stanie przy odpowiednim wsparciu skutecznie kierować lucasfilmowskie treści ku ewolucji planu rozwojowego działalności marki na odpowiedni ton, na który fani liczą.
... Zobaczymy, czy warto, jak pisałem powyżej, rozważać takie scenariusze oddania "Lucasfilm Ltd." komuś godnemu, dopiero po premierze pierwszego sezonu "Ahsoka", który za dwa miechy z hakiem wbija z werwą na platformę streamingową Disneya.