Widzę że się nie dogadacie/nie dogadamy z tymi "najlepszymi sequelami"... Sequel w większości przypadków jest odtwórczy, jeśli nawet ma większy budżet to najczęściej nie idzie to w parze ze wzrostem ogólnej "jakości" filmu. Dlatego ja pod pojęciem
"najlepszych sequeli" rozumiem filmy, które po pierwsze są
znacząco lepsze od oryginalnej produkcji, oraz same w sobie są filmami bardzo dobrymi (nawet jeśli tylko w obrębie reprezentowanego gatunku).
Tak rozumiejąc to pojęcie nie uważam
Star Wars V za jeden z najlepszych sequeli, nie spełnia on pierwszego warunku, czyli nie jest znacząco lepszy od Star Wars IV. To jest subiektywne, ale niektóre rzeczy można "zmierzyć", przykładowo tzw. wartość produkcji, pierwszy film to było przedsięwzięcie jakie zestawiłbym nawet z tymi przywoływanymi filmami Jamesa Camerona (dużo o Avatarze piszecie, ale Abyss, Titanic czy nawet Terminator 2 to przykłady, gdzie wartość produkcji jest wymiernie bardzo wysoka), podczas gdy SW V nie stanowił czegoś w rodzaju "punktu zwrotnego" itp. w zestawieniu z SW IV. Jest to sequel dobry (z doświadczeniem z IV wszystkiego w V jest "więcej"), też fabularnie jak wskazujecie (chociaż fanem Lucasa nie jestem, ale człowiek świetnie kreował, łączył elementy w spójną historię/świat, tyle że przez to jak popularne stało się SW była i jest masa kontrowersji co do chociażby "pozyskiwania" pomysłów przez niego, ale to nie jest istotne w kontekście tematu...). No ale żeby był to jeden z "najlepszych sequeli" to nie wystarczy że film jest trochę lepszy od oryginału, przepaści jakościowej moim zdaniem nie ma i oba filmy są dobre/bardzo dobre w swoim gatunku.
W aspekcie SW zgadzam się więc z kwestionowaną wyżej niepopularną opinią, tyle że patrząc na przykłady "najlepszych sequeli" i widząc Batman Returns czy Spider-Man 2... To jest przecież ta sama sytuacja jak ze Star Wars, druga część nie wymaga już ekstensywnej ekspozycji i powtarzania klisz jak to Petera pająk ugryzł itp. (ogólnie mam tak, że do pierwszego aktu pierwszej części różnych serii filmów nie za bardzo lubię wracać, pisałem o tym szerzej tutaj albo gdzie indziej w kontekście Hellboya niedawno), więc sequel ma w tym ogromną przewagę (więcej czasu na opowiedzenie historii właściwej dla danego filmu, co jest też często zgubne - masa niepotrzebnych sequeli, żeby opowiadać historię musi być coś ciekawego do opowiedzenia

), a jeśli oryginalna produkcja odniosła sukces to sequel ma też większy budżet, co pozwala twórcom na stworzenie filmu wymiernie lepszego. Do
Batman Returns wracam częściej niż do pierwszej części, wszystko w tym filmie jest spójne z założoną konwencją, temat jest o SW więc nie będę się rozpisywał, po prostu Batman Returns jest bardzo dobrym filmem w swoim gatunku, ale znów nie ma przepaści między nim a pierwszym filmem (przynajmniej w moich oczach). Z kolei o
Spider-Manie 2 ciężko mi powiedzieć czy jest wymiernie lepszy od oryginału, na pewno zyskuje na tym aspekcie dłuższego czasu opowiadania właściwej historii, także wątki są bardziej angażujące (wydaje mi się, że chociażby wierniejsze komiksom), ale sama jakość produkcji nie uległa znaczącej "poprawie". Przypominając sobie praktyczne efekty z pierwszego filmu doceniam go pod tym kątem wręcz nieco bardziej od drugiej części. W powstawanie pierwszego filmu przez chwilę zaangażowany był zresztą James Cameron, tego się w pełni nie dowiemy, ale z pewnością część jego wizji na ten film została wykorzystana w dalszych etapach produkcji.
Z kolei Terminator i Obcy (pierwsze części) to filmy "kompletne", sequele nie budują na tym co dominowało w oryginalnych produkcjach a obierają inny kierunek (wykorzystując na swoją korzyść głównie tą wspominaną wyżej ekspozycję z pierwszej części). Dlatego mimo że wartość produkcji sequeli jest większa (a w przypadku T2 nieporównywalnie większa), to do "najlepszych sequeli" (wg rozumienia z pierwszego akapitu) ich nie zaliczam. Obie oryginalne produkcje prezentowały "coś nowego" (co prawda budując na znanych już z innych gatunków motywach), i o ile jak teraz myślę to z
Terminatorem 2 rozumiem i "warunkowo" sam mógłbym zaliczyć go do tych "najlepszych sequeli", ale
Aliens zdecydowanie nie, bardzo lubię ten film, tyle że pierwsza część jest na tyle odmiennym i dobrym filmem, że wielu aspektów produkcji nie sposób ocenić jako lepsze/gorsze.
Z Mad Maxem oczywiście się zgadzam, jedynka była filmem przeciętnym, co prawda widać że główny twórca miał zamysł na ten film, ale ostatecznie był to budżetowy miks różnych motywów z ówczesnego kina amerykańskiego (np. podejście do motywu zemsty) i australijskiego (całe ujęcie motoryzacyjnej otoczki), który pewnie przeszedłby do historii jako jedna z wielu zapomnianych produkcji, oczywiście gdyby nie sequel... Ogromna przepaść pod kątem wartości produkcji i jednocześnie świat/postać napisane niemalże od zera, zmiana konwencji jak np. w późniejszych filmach spod szyldu "Riddick".
Mad Max 2 jest filmem bardzo dobrym, najwyższa półka filmów ogólnie rozrywkowych, mimo że nie jest to jeden z najlepszych filmów ogółem, to jest jednym z "najlepszych sequeli" (ktoś powie że nie jest lepszy od Star Wars V i może będzie miał rację, ale tutaj oceniam zestawiając po pierwsze z oryginałem, a dopiero w dalszej kolejności z innymi produkcjami).
Poza
wymienionymi tutaj tytułami nic więcej mi się nie przypomniało jak na razie (w kontekście "najlepszych sequeli").
PS. W temacie padły też inne tytuły... Sequele
Matrixa nie umywają się do jedynki, przy czym nie ujmuje to im wartości produkcji, szczególnie choreografia czy efekty w sequelach wciąż w moich oczach ciężkie są do przebicia w kinie, z tym że jedynka to ogółem film lepszy. Z
MCU czy filmów
DC nie wiem co można zestawiać - Iron Many? Nie widziałem wszystkiego z MCU, ale pierwszy IM jest chyba najlepszym filmem jaki w tym 'odłamie' Marvela powstał, o sequelach nie ma co pisać, a kierunek innych, szczególnie nowszych filmów broni się np. skalą wydarzeń, efektami (chociaż po Nieskończoności regres jest i w tych aspektach...) itp., ale do wymiernie dobrych filmów jest im trochę daleko niestety.