Dość tu cicho, a przecież najgłośniejsza premiera ze świata SW właśnie się zakończyła.
Serial na pewno gorszy od Mandalorianina i raczej od Boby też.
Widać, że nad Kenobim pracowali inni ludzie. Niestety na niekorzyść.
Wiele razy, nawet w spokojnych kadrach, kamera trzęsie się. O ile rozumiem takie zagrywki podczas gdy na ekranie widzimy zagrożenie, o tyle podczas normalnych spacerów sprawia to wrażenie jakiejś budżetowej produkcji.
Scenografia też wypada gorzej niż w poprzednich serialowych produkcjach SW. Dziwne, bo ponoć budżet wynosił 25 mln $ na odcinek...
Wprowadzono dużo pustych postaci, o których zapomina się tak szybko, jak się pojawiły.
Niewykorzystany potencjał Inkwizytorów i skupienie całej uwagi na Reevie odbieram jako negatyw serialu. Postacie, które pomagały Obiemu też miały szansę na lepsze przedstawienie, tymczasem Hala, Tala albo Roken byli mi całkowicie obojętni. Kurczę ja rozumiem, że jakiś aktor z Pakistanu ma umiejętności i sprawnych manadżerów, ale jego twarz pasuje do świata star wars jak pięść do oka, a już zwłaszcza jako niby Jedi. Może jakby stworzyli mu lepszy origin to w ogóle nie analizowałbym pochodzenia aktora. Odcinek ucieczki Lei to naprawdę duże nieporozumienie - dziwie się, że ktoś to przyklepał, przecież to nie miało żadnego sensu.
Na plus na pewno Hayden i McGregor, młoda Leia czasem irytowała, ale to samo można powiedzieć o starym mistrzu, który niby sie ukrywa, a wszędzie wyróżnia się swoimi łaszkami oraz dyndającym mieczem. Tak naprawdę zamiast 6 odcinków o nieregularnej długości można by się pokusić o film trwający 2-2,5h i pewnie cała historia zostałaby wówczas lepiej przedstawiona.
Dla mnie jako fana to było wspaniałe znowu móc zobaczyć Kenobiego i Vadera, ale już chyba czas najwyższy się odciąć od tego, co działo się pomiędzy epizodami I-VI i przedstawić coś co działo się przed całą sagą, albo pomiędzy epizodami VI i VII, albo co będzie się działo po ostatniej trylogii... Tylko trzeba naprawdę zainwestować w postacie, które będą oryginalne i ciekawe.
Widzę, że wywiązała się mała dyskusja na temat mocy postaci i ktoś tu powołał się na TCW. Jestem właśnie w trakcie oglądania VII sezonu. Szczerze to, mimo kanonu, odłożyłbym na bok te wszystkie animacje SW bo pasują one do wszystkiego jak pięść do oka. Niby dla dorosłych, a jednak animacja kojarzy się z bajkami dla dzieci. Niby brutalne, ale emitowane na kanałach dla dzieci. Fajnie, że niektóre wątki zostały nakreślone bądź wyjaśnione, ale kompletnie mnie nie przekonuje, że dali radę upchać VII sezonów animacji pomiędzy epizodami II i III. Dużo odcinków jest dobrych, ale fabularnie ważnych dla całej historii Skywalkerów jest może 20.