Tak jak Luke gdy go poznajemy. Owszem jak znamy kolejne części to dowiadujemy się więcej o tej postaci i idącej za jego nazwiskiem historią. Tylko właśnie fakt że Rey była znikąd, i mogła odmienić los galaktyki był ciekawy. Jakby nie patrzeć to Anakin też był znikąd a jaki się okazał ważny.
Tylko, że Rey jest najbardziej nudna postacią z tej trójki. Jest dobra, wszystkich chce zbawić- nawet Luke miał swoje wahania- i nie musi w sumie niczego się uczyć. Przecież ona rozpykała w pierwszym filmie Kylo Rena ¯\_(ツ)_/¯. Anakin miał pod górkę z Dooku, a Luke z Vaderem. Jest płaska jak kartka papieru, ja tam nie czuje kompletnie niczego. Ta postać porusza się z punktu A do B by pokazać tylko jakim koksem jest. Zniszczenie Palpatine'a było wyciągnięte bardziej z jakiegoś Dragon Balla niż sw przynajmniej tego filmowego- jak coś to nie mam nic do DB

po prostu nie ta bajka. Toż to Vader, który był wybrańcem po prostu zrzucił go do szybu, a nie dosłownie anihilował. Tego debilizmu nawet nie tłumaczy głupie "mam moc wszystkich jedi" xd. Te postaci były potężne, ale nie aż tak. Przypominam, że zakon dał się zabić klonom a tutaj Rey to normalnie jakiś Son Goku. Brak tutaj balansu jak wygląda level power w filmowych sw- w eu odwalały się cuda na kiju, ale filmy były bardziej wyważone.
Wydaje mi się, że jednak tędy.
Wszystko zaś rozbije się o to czy Kennedy dostanie w swoje łapska kolejną trylogię.
Bo jeśli tak, to za kolejne dwie dekady na bazie kontrastu z jeszcze słabszymi produkcjami (i po oswojeniu się z VII-IX) będzie można dojść do wniosku, że sequele wcale nie były takie złe (w porównaniu ze szlamem, który ci partacze mogą jeszcze zaserwować w przyszłości).
Tylko, że jest dokładnie jak pisałem. Prequele sw moze i lepiej wypadają w porównaniu z sequalmi, ale to nadal nie są żadne genialne filmy- którymi ogłosił je fandom prequel hucznie w sieci. To bardziej coś co ma imo fajne elementy jak np kreacja Mcgregora, ale człowiek w środku czuje, że to wszystko mogło być zdecydowanie lepiej wykonane i to taki fajerwerk, którego niczego nie urywa a mógł być z tego prawdziwy pokaz sztucznych ogni.
Ten epizod 3, który niby do czegoś się nadaje też ma kupę problemów imo najwięcej ze wszystkich prequeli , bo tam się odbywa przyśpieszona przemiana Anakina od dobrego chłopczyka w skurczybyka. W ten sposób mamy sceny jak to koleś co niby chce ratować własną żonę wparowuje do świątyni i pozwala klonom na strzelanie do wszystkiego co się rusza. Do tego to też przez ból dupy bo nie dostał awansu w "pracy"

Jakby to bronić, to wiem, że lepsza podbudowę robią clone warsy... tylko, że film musi się bronić samodzielnie