śmierć ,,uszanowanko" Cada Bane'a (to jest ten typ, którego jak widzisz podczas oglądania w swojej ulubionej animacji starwarsowej, nienawidzisz go bardziej niż Palpatine'a, któremu wiesz, że wszystko ujdzie na sucho) może nie mieć żadnego skutku ubocznego w dalszej, dalszej fabule na osi czasu kolejnych seriali Filoniversum. Że była to po prostu... nieodwracalna w żaden sposób śmierć, i żadne systemy podtrzymywania życia, które - jak wspominałem wyżej - migały na piersi pokonanego Bane'a, nie będą oznaczały tego, że jest on na granicy życia i śmierci i ktoś po niego za niedługo wróci (może te jego głupie droidy?), bo takowe systemy emitują impulsy, na które ktoś np. zareaguje. Nie, ów rewolwerowiec możliwe, że będzie sztywny aż do końca dni Galaktyki.

Sam finał "The Book of Boba Fett" nakłonił mnie do rewatchu "Star Wars Rebels"; kilka dni temu zacząłem, przede mną jeszcze 68 odcinków. Ezra i Cal Kestis na pewno się pojawią w Filoniversum live action. Przeczucie!