Dużo piszecie o Marvelu a tymczasem mamy już 4 odcinki Book of Boba Fett.
Serial na pewno gorszy niż The Mandalorian, ale ekipa Rodriguez, Favreu i Filoni nie powiedzieli ostatniego słowa.
Ponadto w tym roku powinny ukazać się:
- Kenobi - miniserial z potwierdzonymi McGregorem i Christiansenem
- Ahsoka - serial aktorski
- kolejny sezon The Mandalorian
Pojawiły się też jakieś animacje, ale jestm mocno do tyłu z Clone Wars więc póki co nie ruszam i czekam aż wreszcie Disney Plus zawita do PL i wtedy obejrzę wszystko jak leci.
Nawiąże tylko delikatnie do rozmowy poprzedników... Zasłonmy kurtyna milczenia analizę który bohater Marvela jest niszowy, a który nie. Prawda jest, że Marvel w XX wieku sprzedawał prawa do ekranizacji swoich komiksów za grosze i pojawiały się takie potworki jak Punisher z Dolphem, Fury, niewydane FF4. W XXI wiek udało się wejść z sukcesem, ale chyba każdy się zgodzi że czegoś w tych filmach brakowało. Następnie doszły porażki FF4, Ghost Ridera, pierwszego Hulka. Kiedy Iron Man zatrybil słusznie poprowadzono to dalej w taki sposób, aby doszło do ekranizacji Avengers. W tym samym czasie DC chcialo osiągnąć to samo, ale nie opracowali dobrej strategii, a dziwne bo przecież filmy z Batmanem i Supermanem ukazywały się na długo przed filmamy Marvela więc już doświadczenie było.
Dziś Marvel robi filmy z naprawdę niszowymi postaciami jak Shang Chi i jest w stanie je sprzedać mimo pandemii i blokady w Chinach, podczas gdy DC ma problemy nawet z całkiem udanym ostatnim Suicide Squad.
Star Wars to marka, w której nie ma miejsca na restart. A Spider-Man, FF4, wspomniany SS takie restarty miały. Chronologia w Star Wars zawsze miała znaczenie i przekreślenie oryginalnego kanonu i ochrzczenie go mianem legend nie spotkał się z aprobatą fanów. Niestety mimo niezłych wyników w kinach to nowa trylogia przegrała. Coś na pewno musi się dziać w interesie, aby nowe pokolenia nie zapomniały o SW i sprzedaż zabawek i innego merchu dalej przynosiła zyski. Nie daje szans na kontynuację historii Rei gdyż nie obroni się to ani aktorsko ani fabularnie. Z wyjątkiem Kylo Rena wszytskie nowe postaci były dla mnie obojętne. Aktorzy, z wyjątkiem Drivera i Isaaca kariery też nie robią. Najbardziej logicznym sposobem na przywrócenie SW do kin byłaby ekranizacja losów Old Republic, ale życzyłbym sobie, żeby za wczasu ustalono jakiś plan działania jak fabularnie nowe filmy mają się łączyć. Ostatnia trylogia była niesamowitym misz masażem i finał zdecydowanie nie sprostał oczekiwaniom serwując nam oklepane i przewidywane zakończenie. W sumie czego można się było spodziewać po Abramsie, którego 7. epizod również momentami sprawiał wrażenie odgrzewanego kotleta lecącego na nostalgii.