Choppera z odcinka numer 11... No po prostu mistrz! Epicko ,,odzywający się" Chop, z tym swoim ,,dududududu" - grubym robotycznym odgłosem i, jak zwykle zresztą, trochę panikarskim zachowaniem, to najlepsza postać całego epizodu. To była przygoda ,,Zgrai" poza fabułą, która mogła by serial ominąć... no ale, przecież trzeba zrobić Crossover, co nie? Cóż, było dobrze, to tak skrótowo mówiąc o ocenie epizodu. Animacja technicznie - z mojej prywatnej perspektywy - prezentowała się pięknie. Zmiana skali, plany zdjęciowe, detal uwydatniony w każdym rozmiarze! O tak! Natomiast, odnosząc się do odcineczka 12-ego, to właśnie w nim dobrze zagrały ,,nuty wątku" Crosshaira. Cross, w całych dwudziestu kilku minutach treści tym swoim dość specyficznym zachowaniem - jego interpretacja nie należała do najłatwiejszych; gesty zdradzały wiele, choć z drugiej strony ,,Cross" to... i tak Klon, gdyby tak iść po najmniejszej drodze oporu w takowym rozumowaniu - pokazał, że nie jest on całkowicie oddany woli Imperium i swojego zleceniodawcy. Chip w jego mózgu, zaimplementowany w okolicach odpowiednich struktur, wygląda na to zaczyna ,,dawać się we znaki", w tym sensie, że w nienazwany, dziwny sposób sam z siebie się modyfikuje lub doszło do jego uszkodzenia w wyniku mikro-zwarcia na linii przesyłu impulsów nerwowych między chipem a mózgiem Crossa.
Tak, jeśli chodzi o tę sylwetkę (syn marnotrawny powróci?) judaszowego Crosshaira, ów odcinek wypadł wybornie dobrze! A pseudo-dzieciuch, Omega, po prostu powoli się przejada, ot takie zgniłe, źle doprawione śniadanie.