Kolejna rzecz do omówienia na tym forum:
Epizod V Star Wars vs Epizod VI Star Wars. I tu to najgorsze dla fanów pytanie: ,,który z nich jest lepszy?"
Odpowiedź na zadane nieco wyżej pytanie jest krutacznie konfliktowa i zbyt niepewna do ,,ostatecznego wytłumaczenia i wywnioskowania" dla całej społeczności fanów Sagi "Star Wars". Najlepszym założeniem w tej materii rzeczy, sądzę, będzie stwierdzenie, że kinowy Epizod V i Epizod VI są tak samo ,,najlepsze" i wartościowe: po 50 % na łebka. I tu będą pojawiać się subiektywne: odczucie i zdanie każdego z fanów z osobna, że ten Epizod jest lepszy od tego, bo...
Nie byłbym w stanie, za żadne skarby tegoż to jakże cywilizowanego, bogatego świata, za żadne Chiny Ludowe, określić, czy też ocenić ostatecznie (bo obiektywnie jest to po prostu niemożliwe) - chyba że przeniósłbym się do innego wymiaru, albo mój umysł zacząłby nagle działać w 11-stu wymiarach przestrzennych - który z Epizodów Klasycznej Trylogii, V czy VI, jest tym ,,lepsiejszym". Jedynie mogę powiedzieć, że pod względem budowy fabuły tych dwóch filmów, rozwijania jej dynamiki, pojawiania się nowych wątków, postaci w Unwiersum, także zwrotów fabularnych, które wywracałyby istotę całej Sagi Gwiezdnych Wojen do góry nogami, lepszy, bardziej konkretny i zrównoważony jest Epizod V. "Imperium Kontratakuje" to dodatkowo najlepszy sequel w dziejach kina rozrywkowego, kina realizującego założenia jakichś Unwiersów. Zdecydowanie ten film jest nieco bardziej intrygujący niżeli "Powrót Jedi". No bo, przykładowo, nie zastanawialiście się tak od serca, czy Wielki Mistrz Yoda rzeczywiście wiedział, jaki los za dziesiątki lat czeka Luke`a i Leię? Czy miał tę świadomość poprzez Moc, że zginą oni, poświęcając swe życie kosztem ocalenia wielu istnień w całej Galaktyce w wyniku podjętych osobistych decyzji podczas mitycznej walki dobra ze złem ("Ostatni Jedi", "Skywalker. Odrodzenie")? Oglądając "Imperium Kontratakuje" można było się natknąć na tę kwestię czy też wątek. Otóż sam Yoda w rozmowie z Lukiem na Dagobah wspominał, choć były to szarpane słowa, jakoby ,,widział ciężki los / śmierć, która czeka Skywalkerów"( tak, coś takiego miało miejsce; film obejrzałem wczoraj, 13 lutego 2021 roku po raz 5-ty w życiu). Czy to wszystko nie wydaje się wam aż nadto mocno geekowsko zastanawiające? Czyż za tę niepewność, za umiejętne porażanie fana nagłymi informacjami z tego Uniwersum, np. o stosunku Vadera z Lukiem, pojawieniu się Łowców Nagród i temu podobne, i za wiele, wiele innych aspektów tego obrazu, nie należy się solidny szacunek i uwielbienie Epizodowi V Gwiezdnych Wojen?