Autor Wątek: Uniwersum "Star Wars". Filmy, seriale, Stary i Nowy Kanon  (Przeczytany 180207 razy)

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

Offline Pan M

Odp: Uniwersum "Star Wars". Filmy, seriale, Stary i Nowy Kanon
« Odpowiedź #615 dnia: Pn, 01 Luty 2021, 16:24:21 »
https://www.gry-online.pl/S018.asp?ID=2793

Temat powracający jak bumerang. To w końcu te prequele star wars to dobre filmy czy nie? Prawdę mówiąc ten fenomen kultu prequeli aż tak nie dziwi, ot młodsze pokolenie, które widziało te filmy przed ot wyrosło na tyle, żeby być reprezentatywne w sieci.

Zastanawia mnie tylko czy to jest typowy obiekt nostalgii, idealizowania tego co stare, też jakby buntu przeciw sequelom, czy faktycznie na serio ktoś uważa te filmy za tak wspaniałe.

Rozumiem efekt też sympatyzacji do pt przez pryzmat wszelkiej maści memów, żarcików internetowych, ale to nadal nie jest tożsame z uważaniem filmów za dobrych. Co więcej wydaje się, że pt mogą być oceniane z lepszej perspektywy dzięki serialowi the clone wars. Nie powiedziałbym tylko, że to jest jednak jakkolwiek dobry punkt odniesienia i nie o jakość samego serialu tutaj idzie, a zasadę, że film musi bronić się samodzielnie.



sum41

  • Gość
Odp: Uniwersum "Star Wars". Filmy, seriale, Stary i Nowy Kanon
« Odpowiedź #616 dnia: Pn, 01 Luty 2021, 19:25:38 »
Niewiem czemu prequele sa tak hejtowane mi 2 i zwlaszcza 3 czesc sie podobaly bardzo za nastolatka i teraz.

Najlepszy film  to i tak Rogue One.

Offline Cringer

Odp: Uniwersum "Star Wars". Filmy, seriale, Stary i Nowy Kanon
« Odpowiedź #617 dnia: Pn, 01 Luty 2021, 21:04:32 »
Zastanawia mnie tylko czy to jest typowy obiekt nostalgii, idealizowania tego co stare, też jakby buntu przeciw sequelom, czy faktycznie na serio ktoś uważa te filmy za tak wspaniałe.
Myślę że i to i to. Przez wiele lat prequele nie miały nic, dosłownie nic na swoją obronę. No dobra, była jedna jako taka sensowna część, która jednak nie obeszła się bez wad (no i muzyka, w szczególności z Zemsty SIthów, to jest miodzio). A teraz po latach powstały sequele i co się okazuje, w finale są gorsze od prequeli, ponieważ brak im wizji na całą trylogię, oryginalności, brak kogoś kto mógłby powiedzieć ludziom z Disneya "Przestańcie się wpierdzielać" i "Każdy kolejny film trylogii zróbmy w odległości 3 lat, inaczej zarżniecie kurę znoszącą złote kaczki". Mam wrażenie że prequle potrzebowały ludzi od sequeli którzy by powiedziały Lucasowi że jego dialogi są drętwe a efekty specjalne nie powinny być siłą napędową filmu. Zaś sequele potrzebowały Lucasa aby nadał im wspólną wizję.

Nie powiedziałbym tylko, że to jest jednak jakkolwiek dobry punkt odniesienia i nie o jakość samego serialu tutaj idzie, a zasadę, że film musi bronić się samodzielnie.
owszem, tylko jak tu zabronić komuś kto zna Wojny Klonów oceniać wyżej Zemstę Sithów bo teraz jak poznał fajnego Anakina to przejście na ciemną stronę robi na nim większe wrażenie? Nie da się. Trzeba pogodzić się z faktem że prequele były pisane tak aby wcisnąć pomiędzy nie Wojny Klonów, czy to w postaci książek, gier, komiksów, czy animacji. Taki to z Lucasa cwany biznesmen.

Offline death_bird

Odp: Uniwersum "Star Wars". Filmy, seriale, Stary i Nowy Kanon
« Odpowiedź #618 dnia: Pn, 01 Luty 2021, 22:35:44 »
Niewiem czemu prequele sa tak hejtowane mi 2 i zwlaszcza 3 czesc sie podobaly bardzo za nastolatka i teraz.

Podobały Ci się, bo byłeś targetem.
Ep. I był skrojony pod (tak na oko) 10-12-latków. Ep. II pod 13-15 a Ep. III pod jakieś 15-17/18.
Odrywając to od widełek na dzisiaj broni się (moim zdaniem rzecz jasna) jedynie Ep. III. A w każdym razie jego mniej więcej połowa.
"Właśnie załatwiliśmy Avengers i to bez kiwnięcia palcem".

Offline Pan M

Odp: Uniwersum "Star Wars". Filmy, seriale, Stary i Nowy Kanon
« Odpowiedź #619 dnia: Wt, 02 Luty 2021, 00:03:20 »
Prequele tak właściwie to składowa  dobrych i niestrawnych składników. Mcgregor sprawdził się świetnie i jestem w stanie zaryzykować opinie, że to lepszy Kenobi od Guinnessa. Pojedynki były efektowne, chociaż czasem popadały w przesadę. Rozpisanie upadku Republiki też mogło chwytać, przez pryzmat pokazania opływania w luksusach jedi na rzecz zatracenia prawdziwej więzi z mocą.


Za to do dziś nie potrafię powiedzieć, że romans Anakina i Padme jest dobry. Cringe, dziwne dialogi, creppy podrywy. Za nic nie przekonują mnie argumenty niektórych, że to miało takie być. Bo tu mamy rycerza jedi, który nie miał do czynienia z kobietami i takie tam. Nawet jeżeli, mamy tu jeszcze  Padme, bardziej doświadczoną kobietę, nie tak odciętą od normalnych relacji ludzkich. Tłumaczenie niezręczności, cringe'u w filmach też ma swoje granice. Inaczej dojdzie się do granicy gdzie będzie doszukiwać się apologetyki gry aktorskiej Tommy'ego Wiseau. Dla mnie  to jeden z najgorszych romansów w historii kina, popkultury w ogóle. Bardzo źle wypadła też kwestia likwidacji rycerzy jedi, gdzie po prostu zrobiono z nich kompletnych idiotów, których kanclerz wodził za nos przez x lat a potem dali się załatwić szeregowym żołnierzom w zastraszająco szybkim tempie.

To by było tyle w kwestii legendarnych rycerzy jedi. Dla mnie to mniej więcej wygląda tak jakby ktoś zrobił historię w której Batman okazuje się kompletnym nieudacznikiem, totalnym zaprzeczeniem wszelkich legend jakie o nim krążyły.

Wydaje się, że pt straciły też sporo na swoistym rozkroku. Mieliśmy z jednej strony klasyczną akcje, głupawą postać Jar Jara pisaną pod dzieci, z drugiej politykowanie w senacie. Nie jestem pewien czy dzieci były zainteresowane warstwą polityczną star wars.... Te filmy trochę wyglądają, jakby nie mogły się zdecydować do kogo właściwie chcą być adresowane.

Osobiście nie przepadam też za samym pomysłem na wybrańca, przepowiednią. Vader  w ot to był upadły bohater republiki, a tutaj trach jakieś  wybraństwo, niepokalane poczęcia, o których zresztą ot nawet raz nie wspomniano.

Na pewno sw straciły by bez pt sporo z dobudowania lore, bardzo dobrze zrealizowanych walk mieczami świetlnymi i świetnego soundtracku Wiliamsa. Nie umiem jednak poddać się narracji, że to takie złoto filmowe. No niestety, nie z takim wątkiem romantycznym, upierdliwym i nieśmiesznym comic relifem w postaci jar-jara i słabymi dialogami. Lucas też buduje od pewnego czasu misternie narracje pokrzywdzonego przez innych geniusza. No i spoko, rozumiem, że te filmy to w dużej części jego kawałek życia, ale nie umiem łyknąć tego, że wielkim filmowcem Lucas był.


Widziałem THX i American Graffiti i po prostu znam "rękę" Lucasa do prowadzenia dialogów. Nie trawię surowego w moim odczuciu stylu ojca Star Wars.

Sequele to już totalne zarżnięcie marki, bo po prostu nie bójmy się użyć tego słowa rimejki ubrane w ciuszki niby świeżego startu. Co innego, że ten kult pt też mnie nie kupuje, bo widzę jak fani tych filmów z zapałem godnej lepszej sprawy toczą wojenki i wytkają fanom ot uwielbienie tych starszych filmów. No a ot nie czarujmy się to po prostu kamień węgielny sw. Bez klasycznej trylogii nie byłoby prequeli, sequeli, mandaloriana itd. Każda kolejna produkcja sw to po prostu będzie kolejny rozdział, już dopinanie kolejnego odcinka do potężnej machiny komercyjnej.

Rozumiem, że dla wielu z rocznika 90 i późniejszych pt to był pierwszy kontakt z sw, więc tak na to nie patrzą, ale fakt historyczny co jest tutaj budulcem jest niepodważalny. Co ciekawe sam rocznikowo jestem z tego okresu,  a pamiętam, że kontakt miałem najpierw z klasyczną trylogią pomimo tego, że ep I był rok wcześniej w kinach. Na 2 i 3 byłem  już jako dzieciak w kinie. Podobało się jak to dzieciakowi. Obejrzałem te filmy sporo lat  później  i rozstrzał wrażeń względem pierwszego seansu był ogromny.

Wydaje się, że pokolenie pt prezentuje ciekawy trend odwrócenia odbioru dzieła. Już takie rzeczy się zdarzały, bo a to taki los spotkał "Blade Runnera" czy "Once Upon a Time in America". Tyle, że tamte filmy były w jakiś sposób ubogacone, naprawiono wybrakowane wersje. Tutaj mamy zachwyt tym samym produktem jaki otrzymano lata temu.  Kluczowy wydaje się tutaj bunt młodego pokolenia, które wyrosło i może mówić już swoje. Na ile tutaj buntu dla buntu, a na ile realnej wartości filmowej nie jestem w stanie stwierdzić. Mnie zapieranie się fanów pt jakie to dobre filmy nie przekonuje, chociaż z drugiej strony odmawianie tym obrazom racji bycia filmami też jest jakieś takie nie do końca wiarygodne.

Michael_Korvac

  • Gość
Odp: Uniwersum "Star Wars". Filmy, seriale, Stary i Nowy Kanon
« Odpowiedź #620 dnia: Wt, 02 Luty 2021, 12:46:16 »
Prequele tak właściwie to składowa  dobrych i niestrawnych składników. Mcgregor sprawdził się świetnie i jestem w stanie zaryzykować opinie, że to lepszy Kenobi od Guinnessa. Pojedynki były efektowne, chociaż czasem popadały w przesadę. Rozpisanie upadku Republiki też mogło chwytać, przez pryzmat pokazania opływania w luksusach jedi na rzecz zatracenia prawdziwej więzi z mocą.
(...)
Za to do dziś nie potrafię powiedzieć, że romans Anakina i Padme jest dobry. Cringe, dziwne dialogi, creppy podrywy. Za nic nie przekonują mnie argumenty niektórych, że to miało takie być.
(...)
Rozumiem, że dla wielu z rocznika 90 i późniejszych pt to był pierwszy kontakt z sw, więc tak na to nie patrzą, ale fakt historyczny co jest tutaj budulcem jest niepodważalny. Co ciekawe sam rocznikowo jestem z tego okresu,  a pamiętam, że kontakt miałem najpierw z klasyczną trylogią pomimo tego, że ep I był rok wcześniej w kinach.


Jestem fanem Gwiezdnych Wojen z tzw. pokolenia Prequeli - tzn. nie uważam Epizodów I-III z Uniwersum Star Wars za absolutną świętość, której trzeba by się kłaniać i stawiać kapliczki czy pomniki ze złota.
"Gwiezdne Wojny: Część I - Mroczne widmo", które otwiera sławetne Prequele, to film bardzo dobry, jednakże to przykładowo polityczne i trochę "cukierkowe" dzieło - reprezentujące według niektórych fanów Uniwersum ,,wstęp Georga Lucasa do cyfryzacji Gwiezdnych Wojen, niszczącej ducha Mocy". A film ten dał nam dość specyficzny obraz Galaktyki, inny niż w przypadku Klasycznej Trylogii: przygoda poprzeplatana wątkiem mistycznym i naukowym - wybraniec Mocy i midichloriany wciskające się okrutnie w głębię filozoficzną Mocy - nudna, choć potrzebna polityka, w której to brak konkretniejszego zaangażowania Rady Jedi; ich bierność niekiedy raziła w oczy, co ciągnie się przez całe Prequele. Cóż, teoretycznie gdyby ci "prawi" akolici wykazywali inną postawę, wielu konfliktów można byłoby uniknąć. Fizyczną siłę w Epizodach I - III Sagi, pokazali oni w starciu z Darthem Maulem (Ray Park), mistrzowsko wychodził w tym względzie Wielki Mistrz Yoda...

Bez Prequeli kina Gwiezdnych Wojen, to potężne Uniwersum nie byłoby w tym miejscu, w którym jest obecnie. Nie wiem, czy fandom Star Wars zaczął się dzielić wraz z premierą trzech prequelowych filmów Gwiezdnych Wojen, czy ów podział z Prequelami nie ma większego związku.  ::)


Offline R~Q

Odp: Uniwersum "Star Wars". Filmy, seriale, Stary i Nowy Kanon
« Odpowiedź #621 dnia: Wt, 02 Luty 2021, 21:01:03 »
Prequelowa trylogia miała dziwne dialogi (Lucas nie potrafi ich pisać, co Harrison Ford kiedyś mu wypomniał), nie zawsze dobre aktorstwo, dziwaczny wątek romansowy, Jar-Jara i nadmiar CGI. Ale miała:

- fabułę inspirowaną m. in. "Księciem" Macchiavellego
- genialną kreację Palpatine'a, nie dość, że świetnie zagraną, to jeszcze doskonale pomyślaną, jego sposób dojścia do władzy, majstersztyk
- Zakon Jedi, Windu, Yodę, Świątynię Jedi, Coruscant (to wszystko teraz wydaje się oczywiste, ale to Mroczne Widmo dopiero to wprowadziło)
- genialny design statków (disnejowa trylogia jedynie kopiuje design oryginalnej trylogii wprowadzając niewielkie zmiany), dobrze pomyślany, także wewnątrz, wszystko bardzo pomysłowe
- architekturę inspirowaną włoskim renesansem (Naboo, Coruscant)
- stroje Amidali inspirowane tradycyjnymi mongolskimi ubraniami ceremonialnymi
- Dartha Maula, Tyranusa, Sidiousa - świetnych villainów
- Duel of the Fates
- wyścig podracerów (nawet nie sugerujcie, że jest zły)
- niepokojący klimat np. gdy Obi-Wan odwiedza Kamino
- armię klonów
- powolne manipulowanie Anakina przez Sidiousa ku ciemnej stronie mocy
- smaczki dostrzegane za którymś razem, typu tajna komunikacja Amidali i jej dublerki
- świetne EU, postacie typu Quinlan Vos czy Mroczna Kobieta zapadają w pamięć

Mógłbym jeszcze tak wymieniać jak mi się coś przypomni, to tak z pamięci na szybko. Ale oczywiście wszyscy pamiętają tylko Jar-Jara i dziwaczne rozmowy Anakina z Padme. :) No niewątpliwie nie są to idealne filmy, ale 8/10 spokojnie. :)

Nie wiem, czy wiesz, ale, tak jak "Animatrix" jest nieodłączną częścią serii "Matrix" (między 1. a 2. częścią), tak nieodłączną częścią prequeli Star Wars jest miniseria "Clone Wars" (reż. Genndy Tartakovsky) dziejąca się między 2. a 3. epizodem.

Tak w 70% się z tym zgodzę. Nigdy nie rozumiałem tego całego hejtu na prequele. Cz.1 to taka bajka w stylu Disneyowskich baśni, ma swój czar i wprowadziła multum kultowych postaci dla uniwersum jak Darth Maul, młody Obi czy Mace Windu. Cz.2 to już love story, dla mnie najgorsza z trylogii prequeli choć rozwija postacie i zdecydowanie więcej tu walk, epickich pojedynków. Część 3 moim zdaniem najlepsza z prequeli i ogólnie wysoko cenię z uwagi na choreografię pojedynków, eleganckie domknięcie transformacji Vadera etc. Stara trylogia wbrew mniemaniu niektórych też ma swoje wady i słabsze momenty (dziś nie wzbudzające już takich emocji pojedynki na miecze) ale jednak otworzyła to uniwersum, więc należy się szacunek.

Nowa trylogia (sequele?) to dla mnie syf kompletny (a naprawdę BARDZO chciałem tę trylogię polubić, m.in wielokrotne seanse, merch itd.). Bezsensowne płaskie jednowymiarowe postacie. Słaby villain, przedstawianie postaci, na które nikt nie czeka, beznadziejna choreografia pojedynków na miecze, mieszanie w podziale Jedi/Sith itd. Najnowsza część cyklu pewnie będzie kontynuowała te wypociny.

 
Rouge One to dla mnie najlepsze co wyszło od czasu gdy Disney przejął pałeczkę. Wygląda na to, że był to wypadek przy pracy. No i ta scena z Vaderem na końcu mmmmmmmmm.

Czepianie się midichlorianów to zwykle się czepianie. Narzekanie, że "prequele odarły z mistyki Moc" to fałszywa nostalgia za OT albo po prostu modne czepialstwo. Tak jakby filmy OT dały nam jakieś pokłady głębokiego mistyczno-magicznego lore.

Michael_Korvac

  • Gość
Odp: Uniwersum "Star Wars". Filmy, seriale, Stary i Nowy Kanon
« Odpowiedź #622 dnia: Pt, 05 Luty 2021, 11:21:19 »
W odniesieniu do gwiezdnowojennych Prequeli warto wspomnieć o pewnych ,,możliwych ewentualnościach" w tym względzie - rozwiązaniach fabularnych (w końcu "Disney/Lucasfilm" mogłoby zrealizować kilka dodatkowych ujęć do dzieł Lucasa z lat 1999-2005), które sądzę w materii Prequeli Star Wars mogłyby wyglądać następująco:

Podczas seansu kinowego, po zakończeniu głównego materiału filmowego kinowego Epizodu III Sagi, "Zemsty Sithów", wraz z przebiegającymi w tle pierwszymi napisami po filmie, na ekranie pojawiłaby się
Spoiler: PokażUkryj
nie do końca konkretna, jakby ucięta scena, w której widzielibyśmy Jar Jar Binksa wchodzącego powolnym stanowczym krokiem, w pełni skupionym stylu, do osnutego mrokiem starożytnego pomieszczenia. Jar Jar w końcu zatrzymałby się przed szerokim ołtarzem (jeśli pomieszczeniem tym byłaby jakaś Świątynia), zdjąłby kaptur wykańczający szaty akolity, które przywdział, po czym ukazałby takie oto swe oblicze:


Darth Jarrus / Darth Jar... Czyż nie wyglądałoby to kusząco?


Skoro mamy co nieco geekowskiej treści i rozkminy na temat prequeli, warto co nieco pogaworzyć o sequelach Jej Królewskiej Gwiezdnowojennej Mości. Otóż, jak powiadamia nas redakcja "star-wars.pl", popularnego Bastionu dla starwarsowej gawiedzi:



Offline Pan M

Odp: Uniwersum "Star Wars". Filmy, seriale, Stary i Nowy Kanon
« Odpowiedź #623 dnia: Wt, 09 Luty 2021, 14:29:09 »

Cytat: R~Q w Wt, 10 Wrzesień 2019, 11:51:54
Prequelowa trylogia miała dziwne dialogi (Lucas nie potrafi ich pisać, co Harrison Ford kiedyś mu wypomniał), nie zawsze dobre aktorstwo, dziwaczny wątek romansowy, Jar-Jara i nadmiar CGI. Ale miała:

- fabułę inspirowaną m. in. "Księciem" Macchiavellego
- genialną kreację Palpatine'a, nie dość, że świetnie zagraną, to jeszcze doskonale pomyślaną, jego sposób dojścia do władzy, majstersztyk
- Zakon Jedi, Windu, Yodę, Świątynię Jedi, Coruscant (to wszystko teraz wydaje się oczywiste, ale to Mroczne Widmo dopiero to wprowadziło)
- genialny design statków (disnejowa trylogia jedynie kopiuje design oryginalnej trylogii wprowadzając niewielkie zmiany), dobrze pomyślany, także wewnątrz, wszystko bardzo pomysłowe
- architekturę inspirowaną włoskim renesansem (Naboo, Coruscant)
- stroje Amidali inspirowane tradycyjnymi mongolskimi ubraniami ceremonialnymi
- Dartha Maula, Tyranusa, Sidiousa - świetnych villainów
- Duel of the Fates
- wyścig podracerów (nawet nie sugerujcie, że jest zły)
- niepokojący klimat np. gdy Obi-Wan odwiedza Kamino
- armię klonów
- powolne manipulowanie Anakina przez Sidiousa ku ciemnej stronie mocy
- smaczki dostrzegane za którymś razem, typu tajna komunikacja Amidali i jej dublerki
- świetne EU, postacie typu Quinlan Vos czy Mroczna Kobieta zapadają w pamięć

Mógłbym jeszcze tak wymieniać jak mi się coś przypomni, to tak z pamięci na szybko. Ale oczywiście wszyscy pamiętają tylko Jar-Jara i dziwaczne rozmowy Anakina z Padme. :) No niewątpliwie nie są to idealne filmy, ale 8/10 spokojnie. :)

Nie wiem, czy wiesz, ale, tak jak "Animatrix" jest nieodłączną częścią serii "Matrix" (między 1. a 2. częścią), tak nieodłączną częścią prequeli Star Wars jest miniseria "Clone Wars" (reż. Genndy Tartakovsky) dziejąca się między 2. a 3. epizodem.


-Generalnie kanclerz to była dobra rola, ale nie pozbawiona wad. Prequleowy Palpatine popada czasem w kreskówkowe zło  najbardziej wyraźne w scenie pojedynku z Windu.

- Stroje Padme.Często to popadało w kicz. Ja wiem, że już taka Leia miała śmieszną fryzurę, ale to co prezentuje Padme to już jakaś groteskowa mutacja tamtego.

-Maul po prostu dobrze wygląda, walczy i  ma podwójny miecz świetlny. W filmie to praktycznie kartonik, który dopiero w TCW zyskał osobowość.

Tyranus, no gdzieś tam ginie w tłumie. Lee to był świetny aktor, ale mam wrażenie słabo wykorzystany i dostaje zbyt mało czasu ekranowego.

Można a może nawet powinno się założyć, że takie przedstawienie postaci w filmach wynika z głównego złego, aby pokazać  podrzędność wszystkich innych względem jego, ale nadal nawet biorąc to na poprawkę to jest daleko od świetności.

- Kamino. Dla mnie to zawsze było futurystyczne i fajnie kojarzyło się tą bielą z THX, ale gdzie ten niepokój i gdzie w innych scenach? Toż to nie filmy Lyncha.

Co do reszty zgoda.
« Ostatnia zmiana: Wt, 09 Luty 2021, 14:53:13 wysłana przez Pan M »

Offline jotkwadrat

Odp: Uniwersum "Star Wars". Filmy, seriale, Stary i Nowy Kanon
« Odpowiedź #624 dnia: Wt, 09 Luty 2021, 15:22:13 »
Mnie zastanawia jedno.
Jeśli obowiązywała zasada dwóch, to po smierci Maula Palpatine zdążył wyjątkowo szybko wyszkolić Dooku.

Offline Gazza

Odp: Uniwersum "Star Wars". Filmy, seriale, Stary i Nowy Kanon
« Odpowiedź #625 dnia: Wt, 09 Luty 2021, 15:24:25 »
Dooku zdaje się był wcześniej Jedi więc tylko zmienił koszulkę klubową ;)

Offline OokamiG

Odp: Uniwersum "Star Wars". Filmy, seriale, Stary i Nowy Kanon
« Odpowiedź #626 dnia: Wt, 09 Luty 2021, 15:25:39 »
 Dooku miał przecież doświadczenie jedi, był mistrzem Qui Gona, jego śmierć go zradykalizowała, Palpi przekabacił go po prostu na swoją stronę.
« Ostatnia zmiana: Wt, 09 Luty 2021, 15:30:42 wysłana przez OokamiG »

Offline Pan M

Odp: Uniwersum "Star Wars". Filmy, seriale, Stary i Nowy Kanon
« Odpowiedź #627 dnia: Wt, 09 Luty 2021, 21:44:45 »

https://www.yahoo.com/entertainment/marvel-star-wars-movie-crossover-kevin-feige-160027143.html?guccounter=1&guce_referrer=aHR0cHM6Ly9zdGFyLXdhcnMucGwv&guce_referrer_sig=AQAAALI5CNpjUEQfH5n8MdC7Xdg2fnSLYbwKiRvB0sx6kBG_CJa9BgvO3pWwVq4fFZ-5OAj66mRqpwMMhxFLcS_dc4xW9QWQ8_rogy-p84vnwRLT1IJxsJ1BtlOFIy4RUwQDXv6GVXzAE0ejpjn_OT2d5U4dgbKEdC7-YJZWhNXgpiSV



Kevin Faige przemówił na temat ewentualnego crossovera Star Wars z MCU. Na szczęście nic takiego nie grozi przez prawdopodobnie najbliższe 20 lat.  Niech Sw lepiej ogarnie pomysł na samo siebie, bo na crossy z czymkolwiek nie przyjdzie pora póki te uniwersum nie będzie miało na siebie  sensownego  pomysłu, a ostatnia trylogia pokazała, że do tego  daleko. Żerowanie na innej udanej marce to byłoby zagranie zaniżająe i tak już żałosną kondycję tej marki.

Do tego i tak wolałbym czegoś takiego nie widzieć choćby ze względu na kwestię gwałcenia skali siły i umiejętności postaci z obydwu uniwersów. Nie mówiąc o tym, że jednak cross DC i Marvel wypadły dużo bardziej naturalniej w moim odczuciu.

Co ciekawe pomysł na taki cross miał parę lat temu sam Stan Lee.
https://www.inverse.com/article/10342-stan-lee-wants-the-avengers-and-star-wars-to-crossover

Offline death_bird

Odp: Uniwersum "Star Wars". Filmy, seriale, Stary i Nowy Kanon
« Odpowiedź #628 dnia: Wt, 09 Luty 2021, 22:06:34 »
 :o

Z jednej strony pomysł jest tak absurdalny, że bardziej być nie może a z drugiej z dziką satysfakcją obejrzałbym film w którym Sithowie wytarliby podłogę Avengersami.  ;D
"Właśnie załatwiliśmy Avengers i to bez kiwnięcia palcem".

Offline Pan M

Odp: Uniwersum "Star Wars". Filmy, seriale, Stary i Nowy Kanon
« Odpowiedź #629 dnia: Wt, 09 Luty 2021, 22:30:42 »
:o

Z jednej strony pomysł jest tak absurdalny, że bardziej być nie może a z drugiej z dziką satysfakcją obejrzałbym film w którym Sithowie wytarliby podłogę Avengersami.  ;D

Nie chcę tworzyć totalnego off topa, ale nie wiem na ile takie starcie autentycznie wypadłoby korzystnie dla której ze stron. No bo jednak "Force is strong" ale z drugiej strony Thor, Doctor Strange, Scarlet Witch, Captain Marvel są postaciami cokolwiek potężnymi. Gdyby  zaserwowano też postacie typowo z filmowego inwentarza star wars jak Vader, Sidious i Maul to chyba aż tak na korzyść sw to nie wypada, bo mamy wtedy starcie typa co dusi ludzi z nordyckim bogiem i reality warperką. No chyba, że do akcji wchodzą postacie z EU, jak Nihilus, Abeloth czy Vitate, ale wtedy znów Marvela ma przecież Beyonderów, Celestial, Living Tribunala, Pheonix Force.

Cokolwiek nie mówić na pewno taki pomysły wypadłby i tak rażąco głupio dla logiki obydwu uniwersów.
« Ostatnia zmiana: Wt, 09 Luty 2021, 22:50:04 wysłana przez Pan M »