,,jakimś" Jedi na będącym osnową Mocy Tythonie? Jak wiemy Togrutanka - na ostatnie minuty epizodu "The Jedi"- przekazała Dinowi Djarinowi, to, aby po przybyciu na planetę Tython (moim zdaniem najważniejsza w dziejach całego Uniwersum planeta dla Jedi; powieść "Star Wars Świt Jedi: W nicość") udali się do jednej z pierwszych świątyń Jedi, która tam się znajduje. Po dotarciu na miejsce Mando miałby posadzić Grogu na Kamieniu Wizji leżącym na szczycie góry, na której znajduje się starożytna budowla Jedi. Wtedy gdy Bąbelek, po medytacji w Mocy z Mocą by się zjednoczył, istniała by szansa wysłania fluktuacji w Mocy i odnalezienia go przez jakiegoś Jedi. A kim byłby ten Jedi, Ahsoka nie miała pojęcia , gdyż jak sama podkreślała ,,nie zostało ich wielu" (tak, te słowa padły z jej ust). Tak specyficzne zwieńczenie odcinka zmienia nie tylko zaangażowanie w całości serialu postaci Ahsoki, która, gdy kiedyś w "The Mandalorian" się jeszcze pojawi, to raczej będzie musiała zająć się poszukiwaniem Wielkiego Admirała Thrawna, ale i wiele mówi o przyszłości Grogu, oraz o tym, jak mógłby być on przedstawiany w dalszej części sezonu serialu: znów słodko, niewinnie, głupkowato, czy poważnie, co mogłoby oznaczać, że Mando nabrałby do ,,dziecka" nieco większego dystansu. Sam sezon do końca swej emisji, sądzę, ma dużą szansę na nabranie dość poważnego wydźwięku, tylko po to aby przedstawić takie treści, przez które opadnie nam szczęka z zawiasów, którą najzwyczajniej trzeba będzie zbierać z podłogi.