Finał nie jest taki zły. Jakaś akcja tam jest, chociaż to jest popsute tą choreografią walk Ahsoki, która rusza się no właściwie komicznie i kompletnie nieuzasadnienie. Wolne ruchy, teatralnie przyjmowane postawy, to wygląda wręcz tragicznie. Taki styl pasuje do Vadera z racji ciężaru a nie jego ex uczennicy, która powinna być szybka i gibka. Nie wiem czy problem jest tutaj z koncepcja Filoniego czy Dawson czy czymś jeszcze innym, ale nie działa to i tyle.
Thrawn dalej jest niebieskim Elonem Muskiem i mnie ta rola właściwie niczym nie zachwyciła. Wielu zachwala pod niebiosa, ale to jest bardziej efekt legendy tej postaci z kanonu pozafilmowego, podjarki, ze jest na ekranie. Sam Thrawn to jest kretyn i idiota, który przez x czasu nie umiał znaleźć jednego typa posiadając cały statek więc sorry, ale nie Thrawn nie ratuje honoru imperium a nawet gorzej. Przyzwyczaiłem się w sumie Imperium z sw jest trochę jak Rosja, niby potężne, ale wali tyle błędów strategicznych i ma żołnierzy robiących za takie mięcho armatnie, że po drodze wychodzi z tego mem.
Co do
utknięcia Ahsoki i Sabine to i tak jest imo bullshitowa zagrywka. Wrócił Ezra, przedstawi co i jak i polecą im tam szybciutko pomocą tylko wieloryby najpierw się znajdą
Więc ja w tym żadnego napięcia nie widzę.
Nawiązanie do Mortis wylądowało w odcinku, ale ta koncepcja podobnie jak ożywanie postaci imo jest zbyt inspirowana Marvelem i DC. Nie pasuje mi ten koncept, żeby z mocy robić jakieś personifikacje pokroju Lady Death z Marvela
Jakoś rozmywa to pojęcia samej mocy i robi jeszcze większy burdel pojęciowy czym ta moc w uniwersum sw w końcu jest.
Przy czym bardzo mi się nie podoba, że postać Stevensona w tym odcinku ot pojawia się dosłownie na minutę, żeby zatesować coś związanego z Mortis, podobnie jego uczennica biegnie sobie do obozu tych złych i tyle
Strasznie mi się nie podoba co odwalono z tym duetem w finale, Filoni pewnie miał rozległe plany na ciąg dalszy dla tej dwójki w sezonie drugim, a tu los sobie zadrwił i niestety Stevenson zmarł. Swoją drogą szacunek do tego aktora za Rzym, Punishera i właśnie rolę w Ahsoce. Był jednym z lepszych aktorów w serialu, Christensen też spisał się naprawdę dobrze i przy okazji potwierdził, ze to po prostu Lucas w prequelach ze swoją manierą prowadzenia aktorów kazał mu grać tak a nie inaczej. Niestety aktorsko serial poza tą dwójką nie zachwyca, a przy Andorze gdzie przecież był Serkis, Skarsgard, Fiona Shaw i przewybornie poprowadzona Genevieve O'Reilly to jest nieszczególnie dobrze. O'Reilly też w Ahsoce mamy ale tak mało i prowadzona tak w stylu Filoniego, że nic to nie zmienia.
Nie będę z rozrzewnieniem wspominał tej produkcji bo ma za dużo problemów i w rzeczywistości jest ciągiem dalszym animacji a nie autonomiczną historią. Mandalorian sezon pierwszy i Andor to naprawdę mocna czołówka seriali sw, szkoda, że reszta to przy tym jakieś pomyje. Ech człowiek sobie przypomina, ze przy Mando nastawił się na to jak to inne seriale sw będę wymiatać, że świetnie będzie zobaczyć live aciton uczennicy Anakina a wszystko to w rzeczywistości okazało się napompowanym balonkiem z wyjątkiem Andora.