"Titans", flagowy serial platformy streamingowej "DC Universe". Drugi sezon produkcji właśnie zakończył swój bieg, i nie był to aż nadto dynamiczny, zgodny z obietnicami twórców i oczekiwaniami fanów, finisz 13-odcinkowej serii, kolejnej, która tym razem miała zebrać zespół ,,abohaterów" - wykolejeńców losu zwanych wcześniej ,,Tytanami", do kupy - do roli bycia herosami. To był raczej długi 49-minutowy bieg, który nagle ni stąd ni zowąd, się zaciął, jakby w środku realizacji scenariusza w finałowym odcinku obecnego sezonu, samemu odcinkowi zabrakło paliwa. "Titans" może i nie skończyło się jakoś tragicznie, tak, że teraz to tylko pozostał nam płacz i zgrzytanie zębów, pieprz i sól oraz totalna rozpacz, chowanie się w kącie ze wstydu i ściskanie ulubionego pluszowego misia w nadziei, że w przyszłości będzie lepiej. To było zupełnie coś innego; po prostu scenarzyści "Titans" wiedzieli, jak chcą zakończyć drugi sezon widowiska, jednak nie zastanowili się nad tym, jak to zrobić, aby zarysować fanom oglądającym serial szkic fabuły na kolejny cykl odcinków, trzeci sezon. Źle pomyślany w zwieńczeniu serii drugiej był, choć widowiskowy, dynamiczny, mroczny, dobrze objęty kadrem, i zwarty, pojedynek Nightwinga z Deathstrokiem. Oponent Dicka został pokonany w prosty sposób: dwóch na jednego z odwróceniem uwagi ,,złola", i po sprawie. Deathstroke raczej nie zginął, rana nie musiała być letalna, tak bardzo ,,fatalistyczna"; możliwe, że w nowym sezonie zobaczymy R'as Al Ghula, który wskrzesi Slade'a Wilsona w Jamie Łazarza, a to by było coś. Podobnie głupio, okropnie niekonsekwentnie, twórcy "Titans" wyszli z postacią Mercy Graves, której Luthor nie umiał trzymać krótko na smyczy...Ale zaraz, gdzie był Lex?
W zwieńczeniu drugiej serii "Titans" podopieczna Luthora została pozostawiona, ot tak, po jej pokonaniu, na środku placu, przypominającego "Joker's Funhouse" - słynny psychodeliczny park rozrywki ,,najzabawniejszego śmieszka" wśród złoczyńców Uniwersum DC, który jako pole bitwy ,,niby-herosów" z Cadmusem i Deathstrokiem było jednym z najlepszych, jak dla mnie, elementów odcinka; kto wie, czy nie był to swego rodzaju easter egg do Kanonu komiksowego "DC Comics". Nie zapomnijmy o fatalnym rozwiązaniu wątku Rachel a. k. a. Raven: podróży na Themyscirę w nadziei, że Amazonki pomogą rozwiązać jej demoniczną aurę i moc Trigona w niej drzemiącą, jakby pragnącą się wydostać. W konsekwencji misja Rachel daje nam nic innego, jak kolejne rozdzielenie drużyny renegatów , mimo że teoretycznie wszyscy pozostaną ze sobą w kontakcie, z dodatkowym wsparciem Bruce'a Wayne'a. Komentować śmierci Wonder Girl się nawet nie opłaca; postać marudna, trochę zgaszona, pokazująca neutralny optymizm, niezbyt ,,kolorowa" dla cukierkowego serialowego Uniwersum superbohaterskiego. Prawdopodobnie los Donny Troy, którego byliśmy świadkiem, był spowodowany albo odejściem aktorki od roli tej postaci, albo kaprysem ,,białych kołnierzyków" z serca decyzyjnego platformy "DC Universe", którzy nie chcieli Donny w kolejnym sezonie "Titans". Nie opłaca się nawet zastanawiać, jak rozegrany fabularnie będzie 3 sezon "Titans". Czas pokaże, a moja ocena dla, finału drugiego sezonu "Titans" ma następującą wartość: 6,5/10.