Wiedźmin za mną.
Największa zaleta? Casting na aktorów, dzięki temu w kolejnych sezonach możemy być optymistami jeżeli chodzi o ich umiejętności. Cavill wypadł zajebiście. Na materiałach promujących wydawał mi się przesadnie napakowany jak kabanos:
Finalnie wypadł bardzo pozytywnie, świetne ruchy podczas szermierki, złapał wprawę. Wprawdzie niektóre ruchy były powtarzalne i szybko dało się to zauważyć, natomiast szybkość i gracja nadrabiały ten element. Yennefer? Świetnie rozpisana postać. Ciri? Urocza i widać było że drzemie w niej bestia. Triss? Największy zgrzyt, zrobili z niej cygankę bez ikry. Ogólnie oceniam na ogromny plus.
Wizja serialu nie do końca przypadła mi do gustu. Zabawa z liniami czasowymi wprowadziła szczególnie na początku masę zamieszanie i skonstruowano ją moim zdaniem za chaotycznie. Zadajmy sobie pytanie czy ten serial jest dostępny dla zwykłych widzów, nie mających oparcia w prozie? Jak na tak bogate uniwersum twórcy dali cztery litery moim skromnym zdaniem. Zabrakło mi wstępu,nawet takiego dwuminutowego aby naszkicować świat przedstawiony, zobrazować prostą mapkę aby widz miał rekonesans o jakich krainach czy królestwach mowa, co ułatwiło chociaż rozeznanie na scenie politycznej. Scenarzyści starają się wykreować sytuację kiedy w dwóch narożnikach przywiązane łańcuchami pitbule wyczekują momentu, aby za moment po ich uwolnieniu rzucić się sobie do gardeł. Tylko czy widzowie mają nad tym kontrolę? Raczej nie, a ja jestem o tym przekonany. Wiedźmin powinien być zdecydowanie praktyczniejszy w tej dziedzinie, bo smaczków starzy wyjadacze mogą wyłapać setki na przestrzeni tych ośmiu godzin.
Szkoda że nie zdecydowano się na system sezonów zamykających się w 13 odcinkach, sądzę że można było pewne historie rozbudować, pozwolić głównemu bohaterowi zapolować na kilka bestii więcej, Ciri dać czas aby podczas swojej wędrówki krok po kroku poznawała świat i na własne oczy zobaczyła jak pęka bańka mydlana, którą wpojono jej w zamku. Yenn powinna dostać więcej czasu na naukę magicznych zaklęć, poznania rzeczywistości, ten element zaniedbano kompletnie. Jeb, od żółtodzioba staja się naczelnym magiem.
Według mnie scenarzyści nie udźwignęli presji i starali się wpompować do premierowego sezonu maksymalną liczbę zdarzeń zamiast porządnie rozbudować dwie trzy osie fabularne. Geralt z Rivii robił swoje, Ciri uciekała i tak przez większość sezonu. Przy jedynie ośmiu odcinkach negatywnie oceniam dostosowane proporcje.
Wiedźmina oglądało się przyjemnie, natomiast spodziewałem się więcej. Może nie znacznie, ale więcej. Potencjał jest, także kolejny sezony powinny być tylko lepsze. Znikam spać, bo pora nie sprzyja wypisywaniu wypocin