Heh, czułem, że wbijam kij w mrowisko, ale nie zamierzam się tłumaczyć ani z gustów małżonki czy swoich, ani z tego, że cała saga raczej mi powiewa i nie widzę powodów do tego, aby rozdzierać szaty nad zmarnowanym potencjałem ekranizacji. Rozumiem, że dla fanów ten serial jest jakąś potwarzą, ale nieśmiało przypominam, że Sapek sprzedał do niego prawa i wziąwszy odpowiedni hajs, po prostu odciął się od fanaberii scenarzystów czy "showrunnerki" i nie widzę powodu takich rozgoryczonych postów. Czy mogło być lepiej? Pewnie, że tak, bo przecież to w sumie całkiem niezły materiał na adaptację, ale umówmy się, że przyklaskiwanie polskim fanom nie leży w gestii netflixowych producentów, bo przecież umowny świat z wiedźmińskiego uniwersum ma sporo konotacji słowiańskich, które są kompletnie niezrozumiałe dla zachodniego odbiorcy i parafrazując słowa znanego poety i powieściopisarza, równie dobrze mógłby dziać się w Polsce, czyli nigdzie... Nie dziwią mnie zatem uproszczenia, fabularne wolty czy wreszcie błędy logiczne, bo tych jest całe mnóstwo prawie w każdym filmie czy serialu. Nie chce mi się marnować czasu na bezowocne dywagacje, bo wolę przeznaczyć go na czytanie komiksów lub pracę przy nich, ale jeśli kogoś uraziłem swoją opinią, to najmocniej przepraszam: dla mnie wiadomy serial jest czystą rozrywką bez jakichś głębszych przemyśleń i podobnie się czuję, śmigając po pracy do pubu. Materiał źródłowy nie stanowi dla mnie nawet krztyny jakiegoś wiekopomnego dzieła, zatem chyba prywatna ocena adaptacji ma swoje uzasadnienie. I nie, nie zamierzam "klaskać uszami ze szczęścia", a jedynie obejrzeć w spokoju resztę odcinków i zająć się czymś poważniejszym. Howgh!