Obejrzane, żenada kompletna. Pierwszy sezon oceniłem słabo, ale starałem się na siłę doszukiwać jakichś plusów myśląc jak frajer, że może w drugim sezonie pójdzie im lepiej, ale daremne żale, próżny trud, Serial z wyjątkiem pierwszego odcinka "Ziarno Prawdy", który oczywiście też pozmieniano aby za mądry nie był, ale przynajmniej jest rozpoznawalny posiada właściwie nową fabułę (niezbyt interesującą) w którą dla zmyłki wrzucą pojedyncze wydarzenie z książki ten the Witcher w czołówce to tylko nalepka, aby ściągnąć przed ekrany fanów gry, bohaterowie nie wyglądają i nie zachowują się jak ich pierwowzory a historia jest w większości o czym innym, gdyby postaciom pozmieniać imiona a Cavillowi dać rudą perukę to bym chyba nie zorientował się, że to Wiedźmin. No właśnie Cavill, ja rozumiem że jego kariera się nie potoczyła tak jak myślał (klątwa Supermana chyba ciągle aktualna) i chwyta się byle czego, ale granie w takich popelinach zdecydowanie nie poprawi jego notowań. Po pierwszym sezonie oceniłem go pozytywnie na zasadzie "a myślałem że będzie gorzej", ale to jednak wygląda fatalnie ja już nie wnikam czy to wina aktora czy scenarzystów, ale to nie jest wogóle Geralt, nie mam żadnych z nim skojarzeń, wykastrowali tę postać po całości a na dodatek gra ją facet co ma dwie miny albo raczej któremu kazali tylko te dwie robić i jak tylko pojawia się na ekranie to mam ochotę, żeby z niego zniknął jak najprędzej i został zastąpiony przez jakąkolwiek inną postać. Na jakieś ratujące go fajerwerki w stylu rzezi w Blaviken nie ma co liczyć, Netflix stwierdził chyba że choreograf jednak zbyt wysoką stawkę miał i powtórki dużo kosztowały to sceny walki przypominają te z Xeny. Na muzyku zaoszczędzono również, wiem że sporo istnieje fanek i fanów Batey'a i jego "Grosza daj Wiedźminowi" (ja do nich nie należę), ale "hit" z tego sezonu "Płoń rzeźniku płoń" przypomina wycie zarzynanego orka albo faktycznie tytułowego nieszczęśnika zagrane w pseudo-rockowej manierze, zresztą chyba nawet Netflix jest tego świadom bo nie chwalą się nim za bardzo. Do pokolorowanej ekipy już się przyzwyczaiłem, jest w stanie wybaczyć mroczne elfy, czarnych rycerzy, wiekowego chińskiego mistrza magii czy wiedźminów z dredami ściągającymi nie wiadomo skąd dziwki do Kaer Morhen. Ale wielebnej matki Nenneke wyglądającej jak stara czarna ćpunka i świątyni Melitele udanie odwzorowującej turecki burdel wybaczyć nie mogę. Nędza, nędza taniocha i tandeta które budują ten niezbyt dobry fanfik a nie żadną adaptację, Lasciate ogne speranza, voi ch’intrate.