Sorry misiokles, ale skąd pewność, że "kolorowa" publiczność musi mieć "kolorowego" bohatera żeby się z nim utożsamiać?
Czytałem opinie ludzi gdy wybuchła afera (albo raczej balon próbny) z kolorową Ciri. I komentarze były proste. Czy chodziło o graczy (tych była większość) czy o czytelników, opinie wyglądały mniej więcej podobnie: "Jestem czarny. Chcę białą Ciri". "Jestem rdzenną Amerykanką. Nie chcę żeby Ciri była kolorowa". "Jestem Latynosem - łapy z daleka od Ciri". Itd, itp.
A wiesz dlaczego tak się dzieje? Bo to tylko przekonanym o własnej rzekomej nadrzędności intelektualnej białym socjalistom/progresistom (jak zwał tak zwał tę zarazę) wydaje się, że wszyscy wokół - na ich obraz i podobieństwo - kierują się kwestiami ideologicznymi i że czarny/żółty/niebieski/fioletowy nie będzie się utożsamiał z dobrze napisaną postacią tylko dlatego, że ta jest biała. Tak naprawdę to tutaj nikt inny tylko Hissrich przejawia właśnie postawę takiego paternalistycznego kolonizatora, który z góry wie lepiej co "dzikie ludy" w różnych zakątkach świata chcą oglądać i z czym będą się utożsamiać. A przez swoją ignorancję (biorącą się właśnie z przekonania o swojej wyższości ideologicznej) nie przyjmuje do wiadomości, że widzowie all over world chcą zobaczyć coś innego, czego do tej pory nie oglądali.
Tak mi się wydaje (ale to tylko taka tam prywatna opinia), że jak ludzie oglądają film o Japonii to chcą japońskich klimatów z japońskimi aktorami. Jak idą na Czarną Panterę to chcą zobaczyć jakąś tam Afrykę. A jeśli czekają na Wiedźmina to chcą poznać (słabo reprezentowane jak do tej pory) klimaty w dużej mierze (choć rzecz jasna nie tylko) słowiańskie. Ale nie. Postępowa mądrala im to zabierze, bo przecież ona wie lepiej co ludzie chcą zobaczyć.