,,modalu" - stąd m.in. Trinity z początku filmu to inna aktorka. Sam ,,modal", to (tak to zrozumiałem) nic innego jak pętla kodu źródłowego Matrixa, która oderwała się od niego i ewoluowała z podstawowymi danymi - np. z informacjami o tym, że Trinity istnieje, że istniało takie a nie inne zdarzenie z nią związane (scena z początku filmu). Cała idea Modalu, to dopiero początek tego, co nam podano na tacy w "Zmartwychwstaniach". Ach... prawdziwa rzeczywistość - czyli ten wydarty ze szczęścia, jałowy świat post-apo, z maszynami, łonami karmiącymi maszyny etc. - może okazać się w tym Uniwersum rodzajem ,,modalu" - ewoluującą lub odtwarzającą się z drobnymi bądź nie zmianami kodu część obrazu Matrixa. Modal tej rzeczywistości może się dziwnie zapętlać, tak, że okaże się iż właśnie ta ,,rzeczywistość, w której gnębi się istoty ludzkie", spychając je do skrajnego marginesu, również jest ułamkiem potęgi wirtualnej struktury Matrixa. Być może wszystko jest Matrixem, więc nikt nie będzie w stanie, naprawdę nikt w tym Uniwersum (jeśli powstaną dalsze filmy), potwierdzić co jest prawdą, a co fikcją, oraz to czy jakakolwiek koncepcja rzeczywistości ma sens. Po to powstał ten film. Obraz dojrzeje po czasie... po kilku spokojnych seansach.