Nie będąc absolutnie na bieżąco z tematem animacji "Batman (TAS)" i jej kultowych następców, znalazłem (pewnie już nieaktualną) informację jakoby ta właśnie niezapomniana kreskówka, w kontekście stworzenia jej kontynuacji "Caped Crusaders", miała by być ,,obiektem zainteresowań i westchnień" wielu globalnych potentatów serialowo-filmowej rozrywki. Amazon, Apple TV, Netflix zgłaszają się jako chętni do przejęcia tego rojektu, który pierwotnie miał ukazać się w 2023 roku, z rąk Timma i jego współpracowników: Abramsa, Brubakera, pewnie Gedy również. Jeśli ta notka newsowa nie jest jakimś śmieciem, który krąży po internetach i którego nie usunięto, to kto wie, być może bardzo oczekiwany serial animowany "Batman: Caped Crusader", który ma być - jak mówią prawie wszystkie popkulturowe serwisy internetowe: ,,duchową kontynuacją najlepszego serialu superbohaterskiego, czyli animowanego hitu Batman z lat 90", w co nie do końca wierzę (pierwszego wrażenia, nutki nostalgii, pięknego podejścia do superbohaterskich historii nic, absolutnie nic nie wymaże, nic nie przebije, nic nie zniszczy! "Batman TAS" rządzi!),Nostatecznie znajdzie producenta, wykonawcę i solidnego dystrybutora, który nada tej produkcji sens. Jakoś nie mogę sobie wyobrazić, że to był tak zły, tak źle prowadzony projekt, że ażdy z niego zrezygnował, bez zbędnego ,,zawracania sobie glosyi wokół czterech literek".
Z tym "Batman (TAS)" na HBO Max, to się nie popisali. 65 odcinków, czy coś koło tego, to nie ponad 100, które składały się na całe Uniwersum Batmana Timma i Paula Dini. Te 100-kilka odcinków obejrzałem już dwukrotnie. To jest tak pełny niepojmowalnego, gęstego aż praktycznie namacalnego batmanowskiego klimatu i atmosfery,ntego napięcia że masz ochotę oglądać jeden odcinek kilka razy pod rząd, serial, że za każdym razem, gdy zaczyna się oglądanie od odcinka pierwszego do ostatniego, odczuwa się ten sam zestaw emocji, co przy pierwszym podejściu do animacji.