Szczerze mówiąc mam mieszane uczucia, w teorii nie wygląda to źle, ale jakoś tak przyzwyczaiłem się że każda kolejna odsłona ekranowego Batmana była zupełnie inna od poprzedniej, mniej czy bardziej udana, ale była całkowicie autorską wizją. To tutaj wygląda jak kopia nolanowskiego filmu. Na dodatek nie jestem przekonany co do osoby reżysera, spośród poprzedników tylko Schumacher był doświadczony w fachu, jeżeli liczyć Snydera to on też, Burtonowi i Nolanowi ich Batmany dopiero otworzyły drzwi do wielkiej kariery, ale każdy z tej czwórki miał już na koncie conajmniej jeden wielki przebój. Reeves nie nakręcił jeszcze żadnego świetnego filmu.