Skasowano pochodzenie Rey? W tej rozmowie z Kylo? Oglądając ten film ani przez chwilę nie odniosłem wrażenia że to co powiedział było prawdą, kompletnie przecież jej nie znał za to chciał pociągnąć za sobą a kłamstwa są bronią Ciemnej Strony.
Jak się zestawiło krytykę po Ep. VII z tym co jej powiedział nt. jej pochodzenia w "ósemce" było dla mnie jasne, że to reakcja wytwórni na negatywną reakcję fandomu na pomysł, że ona też jest "ze Skywalkerów".
Zresztą złomiarze z własnym statkiem kosmicznym?
Nie wg VII.
Widzę to tak: Ep. VII - Rey jest jakoś powiązana ze Skywalkerami (pamiętasz jak ludzie zastanawiali się o kim mówi głos z pierwszego zwiastuna gdy szło o "You have that power too"?). Ep. VIII - Rey jest "nikim" (i to moim zdaniem podkreślała np. ostatnia scena gdy mały przywołał miotłę do ręki siłą woli - komunikat był prosty: każdy może być silny Mocą - to jest rozdzielane z przypadku). I wreszcie Ep. IX gdzie Rey jest "wnuczką" (he he he) Palpatine`a.
Jeżeli nie widzisz w tym miotania się od ściany do ściany w zależności od reakcji internetu to po prostu mamy zupełnie inne spojrzenie.
Tyle, że teraz pastwisz się na "Skywalker" jakby z tego powodu, że poprzednika dostał do nakręcenia kretyn co w życiu dobrego filmu nie spłodził a inny kretyn to zatwierdził.
Ja się nie pastwię - ja krytykuję pracę scenarzystów, którzy dali ciała niemal po całości. Powtórzę się: nawet po klapie Ep. VIII można było jeszcze zrobić z tego film na nie urągającym inteligencji fanów poziomie.
Jak przeżył Palpatine? A jak przeżył Anakin z obciętymi kończynami i podpalony?
Dokładnie tak jak to pokazano na filmie.
Na tym polega różnica między Lucasem, który pokazał jak przeżył Anakin i Marquandem, który pokazał jak ginie Palpatine a Abramsem, który wyciągnął martwego Sidiousa z kapelusza tylko dlatego, że musiał ratować projekt przed katastrofą.
Przecież to wręcz bije po oczach: w Ep. VII mamy zastępującego Palpatine`a Snoke`a, który zbiera od widowni niemiłosierne baty. W efekcie w Ep. VIII Snoke okazuje się być leszczem, który ginie z ręki średnio rozgarniętego pseudo Sitha. W tym momencie seria zostaje bez głównego czarnego charakteru (bo Ren jest ewidentnie krojony na miotającą się od ściany do ściany postać "tragiczną" a Hux jest jaki jest). Chińczyk powiedziałby, że to szansa. Jankes stwierdził, że to kryzys. I zamiast odpuścić sobie elementy nadprzyrodzone i jednak pójść np. w stronę jakiegoś pseudo Thrawna (ten cały Pryde mógłby być spokojnie ostatnim głównym antagonistą) to wyciągnęli jednak truchło Sidiousa z kapelusza i udają, że to co zrobił Lucas 36 lat temu i co było absolutnie niepodlegającym dyskusji kanonem nagle funta kłaków jest niewarte, bo oni muszą ratować box office.
No wybacz, ale moja fanowska krew się burzy i wrze.
Albo dlaczego Jedi powracają jako duchy a Sithowie nie mogą jako żywi?
Bo Sithowie nie mają rytuału wskrzeszającego?
Gdyby takowy był to z pewnością wracaliby co chwila.
Jak dla mnie fakty są następujące: to co nam zaserwowano było bardzo słabym przykładem działania korporacyjnego. I szczerze pisząc aż dziw bierze i wierzyć się nie chce, że taki moloch jak Di$ney nie potrafi zatrudnić ludzi, którzy ten film mogli byli uratować.