Palpatine mógł spokojnie mieć swoją lepszą połówkę i gromadkę dzieci - bądź co bądź był sprawnym politykiem i reprezentantem Naboo. Nigdzie nie było wzmianki, że ma jakąś "rodzinę" co nie znaczy, że jej nie miał. Dla mnie to logiczne i zrozumiałe.
Na seansie na którym miałem przyjemność być dziś w nocy - nikt nie śmiał się w scenie śmierci Bena Solo (bo to on umiera, a nie Kylo Ren, którego wcześniej z siebie wyrzucił. W trakcie sceny finalnego pocałunku z Rey pojawiły się owacje. Mojej córce ta scena też się podobała, choć liczyła, że będą razem dłużej niż te kilka sekund.
Cóż - może to wynika z późnej godziny projekcji i faktu, że (szacując) 90% sali to nerdzi w koszulkach itp SW byli więc absurdalnych reakcji nie odnotowałem.