Generalnie mam wrażenie, że nie pierwszy raz widzę jak ten Pan ma problem z ocenianiem filmów czysto rozrywkowych, tak jakby nie rozumiał, że ludzie też potrzebują escapizmu i nie jest to (jak to określa) kwestia uciekania w lęku i na pewno sam by umiał znaleźć filmy które kocha, co są o niczym realnym ale ogląda je dla frajdy.
Dziwi mnie po prostu bo słyszałem więcej niż raz od niego stwierdzenie że np. to że Hollywood ekranizuje komiksy to jakieś bankructwo kreatywności bo nie mają pomysłów to się za komiksy łapią, tak jakby stała za tym nie wiadomo jak wielka desperacja. Przypuszczam, że jakby chodziło tu o adaptacje książek by nie powiedział że tak było choć wiele najwybitniejszych dzieł w historii kina ("Ojciec Chrzestny", "Lot nad kukułczym gniazdem", "Fight club") to adaptacje literatury i nikt normalny nie używałby tego jako argumentu, gdyby miał krytykować któryś z tych filmów.
Raczek chwalił na tym samym kanale yt Jokera, ale to pewnie raczej w ramach wyjątku. Trzeba też brać pewnie pod uwagę, że tamten film to był jednak mocny eksperyment z konwencją i jakby wywalić z niego Gotham, motyw Jokera i parę innych oczywistych easter eggów, to film mógłby mieć tytuł "Arthur" i być po prostu kinem psychologicznym o jakimś tam kolesiu.
Po prostu Raczek pewnie jest jedną z tych osób, której komiks kojarzy się z jakąś marną atrapą książki z obrazeczkami, syfem, czymś niepoważnym, a nie pełnoprawnym medium o własnej tradycji, unikalnej narracji i tworzonym również przez uzdolnionych twórców.
Filmy komiksowe będą chłopcem do bicia dla pewnych środowisk dopóki będą dalej powstawać i generować duży dochód. Co zabawne zgadzam się nawet z pewnymi punktami krytyki jak np to, że filmy Marvel Studios w zdecydowanej większości grają za bezpiecznie i są powtarzalne, ale nadal przy tym dobrze się na nich bawię i uważam, że to kino rozrywkowe przygotowane w naprawdę świetny realizacyjnie sposób.
Co nie zmienia faktu, że utyskiwanie jak te filmy niszczą inne kino to jakiś absurd, bo jest sporo zupełnie różnych gatunkowo filmów. Takie głośne, różnorodne gatunkowo filmy z ostatnich kilku lat jakie przychodzą mi do głowy to Mad Max Fury Road, Blade Runner 2049, Lighthouse, Parasite, Knives Out, Isle of Dogs, 1917, Paterson, Truposze nie umierają, Moonlight. Takich filmów jest masa. Nie zarabiają jakiś kosmicznych pieniędzy, ale nigdy takie filmy nie zarabiały super kasy. Aż chce się przywołać sytuacje z lat 80, gdzie E.T Spielberga finansowo skopało dupę The Thing i Blade Runnerowi.
No i tak zupełnie od siebie uważam, że można lubić to i to. Sam jestem pod dużym wrażeniem najnowszego Sucide Squad Jamesa Gunna, ale czekam też na Diunę Villeneuve'a. Nie ma sensu się spinać i porównywać tego kina na zasadach z góry tego co ma metkę niekomercyjnego bo to nie jest porównanie na uczciwych warunkach, tego czym dane filmy są. To tak jakby oceniać "Lighthouse" jako mierny pod kątem rozrywki, dynamiki i przyjemności z oglądania, bo ten film jest trudny do oglądania, nie da się ukryć.
Raczek za bardzo bawi się w dydaktyzm w tej recenzji, poucza co wypada dorosłemu a co nie. Przy okazji łechcze ego swoje i sobie podobnych. No słabe to jest i pachnie mocno dziadowaniem jednak i nie chodzi mi tutaj o urażenie ludzi w starszym wieku, ale pewną mentalność, którą można zresztą już mieć i wieku 20, 30 lat i to nie jest przykład abstrakcyjny patrząc na takich hipsterów.
Bender celnie wypunktował wiek Raczka co do daty premiery Odysei, tego nie skomentować nie inaczej niż złośliwie. Raczek w wieku 11 lat miał mózg większy od innych dzieciaków widocznie
IX to akurat mega mierny film i gość mógł go normalnie wypunktować, ale zamiast tego zrobił sobie rant po kinie rozrywkowym.