Nie jest to więc moje fanowskie słowotwórstwo, ani mój chory słowny któryś tam z kolei na forum wymysł twórczy.
(...)
Pitterini... twoje działania wobec obczajania mnie w eterach internetów podchodzą pod ,,stalking". Na co ci to, chłopie. xD
(...)
nazywając nową platformę telewizji streamingowej i jednocześnie stację telewizyjną/kanał: "MAX".
Ok, to kwestii słowotwórstwa nie roztrząsam (nie musiałeś wyjaśniać, bo nie zmienia to faktu, że to słowo nie istnieje, ale też nie wiedziałem że to zapożyczone skądś, więc błędne założenie z mojej strony), chociaż pozostawia mnie to z dylematem czy w programach dla dzieci takie coś jest dobrą rzeczą (pod kątem "edukacyjnym" itp.)... Co prawda na co dzień nie widzę żeby ludzie używali nieistniejących słów zasłyszanych w dzieciństwie, więc może i dobre takie uatrakcyjnienia (szczerze to jak gdzieś mam styczność z produkcjami typowo dla dzieci to się "wyłączam" i nie wyłapuję co tam za słowotwórstwo się uprawia...).
Platforma/streaming już się tak nazywa, logo przed czołówkami produkcji Max itp., albo widać w zatwierdzonej na wikipedii tabelce "release"
The Other Two... HBO faktycznie ma jakieś niejasne zgrzyty z nazwą w streamingu, nawet w kraju przecież nazywało się niedawno HBO Go chyba (a jeszcze było HBO Now z tego co widzę). No ale jak pisałem - faktyczne intencje kolejnego rebrandingu nie są mi znane, ciekawe co czas przyniesie z tym HBO...
Dla mnie nieco zabawne zresztą, że zostaje Max, człon pochodzący od Cinemaxu, stacji często przytaczanej żartobliwie jako skupionej na miękkiej erotyce ("skinemax")
O Cinemaxie może i ludzie zapomnieli (chociaż ich seriale akcji były świetne,
Warrior zresztą jest kontynuowany!), ale o HBO zapomnieć raczej nie sposób, więc może faktycznie jakieś odsunięcie HBO ze streamingów (tajemnicą poliszynela jest to, że streamingi stale przynoszą straty, wycofywania się ze świadczenia tych usług raczej nie przewiduję, ale kluczowe zmiany na pewno w ciągu najbliższych kilku lat będą, jaki kierunek zmian - można tylko wróżyć...).
Cytowany środkowy fragment... Chwilę myślałem czy zignorować, czy jednak spróbować "dotrzeć", czuję jednak, że nie trafię z tym co piszę, więc jeśli chodzi o adresowanie do Ciebie wiadomości to będzie ostatnia, wstawię w spoiler niżej (mógłbym też napisać poza forum, ale szczerze nie wiem co byś do tego doprojektował, więc...).
Odpowiem Tobie tak... Wypowiedzi JanaT, Kaprala, Turka, Bazyla i innych stałych dyskutantów czytałem jeszcze na gildii, wyrobiłem sobie o nich zdanie jeszcze nie będąc aktywnym na forum...
Wypowiadając się tutaj interesowały mnie komiksy, nie szukałem dyskusji filmowo-serialowych, jakoś "przebolałem" zamknięcie tablic imdb, ale w końcu "potrzeba" tych tematów mnie dogoniła, a jeśli chodzi o polski internet to od kiedy pamiętam było ciężko z dobrymi miejscami do dzielenia się opiniami itp. (archiwalne artykuły i analizy film.org były świetne, ten poziom nie wróci niestety), paradoksalnie tutaj jest całkiem dobre miejsce do tego, obowiązuje kultura wypowiedzi itp..
Zmierzam do tego, że Twoich wypowiedzi wcześniej nie czytałem (nie kojarzę z komiksowych wątków itp.), jedną z moich "przywar" jest to, że staram się traktować rozmówców jako zdrowych dojrzałych ludzi, "mści" się to niestety dosyć często... Tutaj na forum przykład - jakiś czas temu "przyszła" niezorientowana osoba ze środowiska planszówkowego, próbowałem trochę pomóc nakreślić jak komiksowe środowisko/rynek wygląda, co się nie udało bo innych tutaj do siebie osoba zantagonizowała i od dłuższego czasu nie widuję tej osoby...
Teraz "mści" się to znów, gdy próbując
przy okazji zwrócić uwagę na nieoczywisty "słaby punkt" mogący zagrażać bezpieczeństwu itp. spotykam się z taką reakcją, do projektowanego stalkingu możesz od razu dorzucić znęcanie psychiczne, a i pod molestowanie też w jakimś stopniu to co piszę podciągniesz...
Pomijam subiektywne odczucia, bo samo lekkie posługiwanie się hasłem "stalking" jest obiektywnie nie na miejscu, przykre że takie są braki w edukacji i świadomości społecznej odnośnie stalkingu (a tutaj też ogółem zagrożeń w internecie). Wiem że dodałeś kilka emotikon, ale każdy kto czyta widzi co chciałeś przekazać. W każdym razie sam lubię się pośmiać, ale trywializowanie tego pojęcia tylko sprzyja bagatelizowaniu problemu, z którym ewidentnie styczności w życiu nie miałeś...
Rozwinę enigmatyczną myśl z poprzedniej wiadomości, będzie to moja ostatnia kierowana do Ciebie wypowiedź, przyjmij jako 'poradę'/zignoruj/zgłoś gdzie uważasz za stosowne... Wspomniałem wcześniej o tym jak złudna jest anonimowość w internecie, wypowiadając się tutaj (czy gdziekolwiek) zostawiamy "ziarenka", które w niepowołanych rękach mogą spowodować mniejsze lub większe problemy. Przykładowo moje dane tzw. teleadresowe możesz zdobyć błyskawicznie, z innymi informacjami byłoby ciężej, ale mając chwilę czasu dałbyś radę zebrać sporo (wiek, rodzina, zatrudnienie, tryb życia itp.)... Nie cieszy mnie to, że takie możliwości są, ale w ogólności nie jest to jeszcze powodem do zmartwień (dopóki do dyspozycji każdego, w tym osób o niecnych zamiarach, nie ma narzędzi do automatycznego zbierania i łączenia danych, chociaż to tylko kwestia czasu...), ot trzeba ostrożnie się poruszać, chociaż jak ktoś by konkretnie daną osobę "targetował" to może zbierać ww. "ziarenka" przez lata i nawet ostrożność wtedy nie uchroni...
Z tym że jeśli chodzi o zagrożenia najbardziej powszechne, czyli przysłowiowego gimnazjalistę zza wschodniej granicy, któremu zależy na uwiarygodnieniu siebie (czyli zebraniu informacji o mnie) tylko po to, aby dostać się do mojego konta bankowego - nie uważam że udałoby mu się to, nie to że nie dałby rady, ale po prostu byłoby to zbyt czasochłonne, co innego gdybym różne informacje podał mu na przysłowiowej tacy...
W poprzedniej wypowiedzi nawet nie było moim celem 'podpowiadanie' odnośnie powyższego, liczyłem że to wtrącenie odbierzesz
co najwyżej jako 'poradę' czy 'nauczkę' na przyszłość, żeby zachowywać ostrożność itp., tymczasem odebrałeś inaczej, jw. moja wina bo tego nie przewidziałem. Pokazałem jednak coś, co nie wymaga żadnego wysiłku (tym samym też czasu), tutaj nie jest miejsce na dalsze rozpisywanie się o zagrożeniach jakie mogą wynikać z tak nieoczywistych czynników jak sposób wypowiedzi pozwalający na identyfikację... Przykre tylko, że miejsca które na te problemy zwracają uwagę (np. niebezpiecznik.pl) nie są na tyle popularne, aby każdy mniej więcej zdawał sobie sprawę z faktycznych zagrożeń...
Podsumowując - wcześniej nie wiedziałem z jaką osobą mam do czynienia, w przyszłości po prostu nie będę do Ciebie wypowiedzi kierował, także możesz być "spokojny"...
A łudząc się, że ktoś jeszcze to co piszę przeczyta - mam nadzieję że coś z tego uzna za przydatne dla siebie
Koniec spoilera.W spoilerze też kilka rzeczy co mogą się przydać każdemu (takie ogólne przemyślenia co do bezpieczeństwa w internecie), ale też nie zachęcam do czytania, bo punktem wyjściowym jest jednak to co napisał cytowany na samej górze.
Ale jak już zacząłem to kilka rzeczy dopiszę - możecie mnie uznać za "paranoika", ale z zasady nie powinno się wrzucać publicznie zdjęć czy opisów tego co się posiada (wszystkie tematy "moja kolekcja", przypadki "targetowania" posiadaczy wartościowych komiksów nie są rzadkością [po "fakcie" nawet można nie zdawać sobie sprawy że samemu dało się wszystkie informacje na tacy], nie wspominając o innych dobrach które ludzie bezmyślnie pokazują...).
Z założenia, ze względu na ciągłe wycieki z portali społecznościowych, sprzedażowych, sklepów, stron rządowych itp. takie dane jak imię, nazwisko, pesel, numer telefonu, adres mailowy, najczęściej używane hasła i często też adres korespondencyjny to dane "publicznie" dostępne (tj. jak komuś będzie zależało żeby znaleźć, to znajdzie). Problemem nie jest już ta dostępność, ale jak z nią "żyć", różne są "szkoły", szczególnie polecana jest randomizacja haseł, a z rzeczy jakie zależą od naszej "wylewności" - jak najmniej informacji o sobie, rodzinie, zdrowiu, nawykach itp., tak opisowo jak i na zdjęciach, i to nie tylko kwestia co udostępniamy publicznie, ale też to co niby ma zostać w grupie zaufanych osób (tyle że często np. na facebooku, a jak ktoś się do takiego facebooka dostanie to ma wszystko na tacy). Jasne że większość szarych kowalskich może trzymać wszystko w chmurze i się nie przejmować, no i szansa że coś się "stanie" statystycznie jest niewielka... No dobra, ale co z kontaktem mailowym, telefonicznym itp., tam pewnie wszystkie informacje już wiele razy podane - dywersyfikacja (czyli żeby te wszystkie dane, które i tak elektronicznymi kanałami przepływają, nie były w jednym miejscu)!
Kończę, to zdecydowanie nie jest miejsce na takie tematy, a i tak powtarzam tylko to co wiem z innych miejsc, więc odsyłam do portali o bezpieczeństwie itp.. Do tego sam się do swoich 'rad' często nie stosuję, także... No ale może ktoś nie myślał pod tym kątem, przeczyta co napisałem i pomyśli, mnie przykładowo te tematy 'oświeciły' co do postrzegania np. polityków jako paranoików, jeszcze taki Trump to ma sztab ludzi od bezpieczeństwa (a i tak jest naczelnym przykładem powyższego), ale u nas na Wiejskiej muszą się w dużym stopniu sami pilnować (i generalnie nie wychodzi im to źle, wbrew obiegowej opinii), zwłaszcza że właśnie politycy są szczególnie "targetowani", a znając różne przypadki ze świata, to od takich trywialnych spraw jak wstawianie zdjęć czy opisywanie dobytku zależeć może nie tylko stan portfela, ale też fizyczne bezpieczeństwo...