Aktor się nie wybił. Jego największa rola, Lex Luthor na małym ekranie, w mającym wiele problemów serialu, miała miejsce jakąś dekadę temu. I nagle ktoś sobie w CW pomyślał, że od biedy weźmiemy tego gościa do Kryzysu, będzie fajny smaczek. Ten stary Robin się zgodził, ten stary Flash też jest na zawołanie, to Rosenbaum będzie zachwycony. I co? Przypadkiem się złożyło, że jak zadzwonili do jego agenta, to akurat był przy schorowanym dziadku. Czasu mało, to stacja chciała wiedzieć czy może na niego liczyć, więc prosiła o szybką decyzję. A ten oczywiście obrażony. Wątpię by jakiemuś aktorowi na starcie zdradzali szczegóły realizacyjne, gdy ten jeszcze nie jest w 100% dograny. I wszystko byłoby ok, gdyby nie to, że Rosenbaum napisał posta w sposób, który zwala winę za jego nieobecność w serialu na złą wytwórnię. Mógł to lepiej rozegrać, a nie publicznie wylewać żale.