"The Flash" i jego epizody 6 i 7 szóstego sezonu, rzeczywiście, odróżniały się na tle poprzedzających je odcinków. W pierwszym z nich mieliśmy multum nawiązań do kina akcji i sensacji - z niejakim Jamesem Bondem w roli głównej. Dibny niczym Agent 007, tropiący archetyp łotra dla serii Jamesa Bonda wypadł tu okazale, nad wyraz dobrze. Barry za to był przy nim taką podpierdółką, która nie była Ralphowi potrzebna, i psuła ten wyjątkowy dla Dibny'ego ,,szpiegowski" moment. Odcinek miał w sobie jeden ważny element, nazwijmy to, pokoleniowo-superbohaterska zmiana warty ,,głównego obrońcy Central City", którą do końca nie wiadomo jak traktować, czy jako coś symbolicznego i mylącego odnośnie nadchodzącego Kryzysu, czy jako coś bardzo sugestywnego: Barry ginie mesjanistyczną śmiercią podczas Kryzysu, jednak Elongated Man nie jest takim typem człowieka, nie ma tak ,,wyprofilowanej" osobowości, aby być odpowiednim kandydatem na zastępcę Flasha.
Nie zapominajmy o odcinku siódmym 6 sezonu - ostatnim wyemitowanym epizodzie tej serii. "The Flash" pokazał siłę z przyzwoitej scenariuszowo strony. Po raz pierwszy od kilkudziesięciu odcinków, fani dostali Barry'ego, który pokazał nieco więcej i treściwiej istotnej tragi-dramy, a nie tylko ,,smutasków"; to były konkretne emocje Allena, bo bohater ma o co walczyć. Anty-Monitor się zbliża, wyładowania z antymaterii, które pokryją całe Multiversum również. Nie wiadomo, czy w kierunku wydarzenia jakim jest "Kryzys na Nieskończonych Ziemiach", twist fabularny związany z: uzyskaniem informacji - nawet jeśli był to pośredni sposób - przez Bloodworka o nadchodzącym Kryzysie, ukrytej tożsamości Barry'ego, oraz związany z ostatecznym
przejęciem - a to wybrzmiało genialnie na końcu epizodu - ciała i mocy Barry'ego Allena
, miał ,,stuprocentowy sens", tę, konkretną potrzebną wartość. Nie wiadomo bowiem, jaką rolę w Kryzysie odegra Rosso a. k. a. Bloodwork; przejęcie kontroli nad Allenem może być tymczasowe, ale i nie. Można gdybać w tej materii rzeczy, bo zrobił się nam ciekawy suspens z finału ostatnio wyemitowanego odcinka "The Flash". Szkarłatny speedster wchłonął
gęstą, gnijącą, czarną breję z antymaterii i krwi Bloodworka, jakby jego krew była krwią umarlaka - gnijącym, cuchnącym fluidem. Nawet logo Flasha, na piersi kostiumu było pokryte zczerniałymi żyłkami i pęknięciami. A kolacja u Westów
, nabrała teraz zupełnie innego znaczenia. Sztuką jest obrócić coś, co jest symbolem ciepła tego serialu w zupełne przeciwieństwo, a to scenarzystom i reżyserom się w tymże odcinku wybitnie udało. I tak otrzymaliśmy scenę kolacji tudzież obiadku, która mogłaby być klasycznym elementem serialowego czy filmowego horroru. Najchętniej skompresowałbym czasoprzestrzeń w harmonijkę, by znaleźć się od razu w dniu emisji pierwszych odcinków Crossoveru, ba, tak, aby najlepiej obejrzeć od razu wszystko! Can' Wait! Must see ASAP!