"Szpieg wśród przyjaciół" (HBO Max), czyli historia Kima Philby'ego. A właściwie jego ucieczki do Sowietów w 1963 roku. Ten krótki serial jest bardzo dobrze zrobiony, ma świetną obsadę (Guy Pearce i Damian Lewis na pierwszym planie, ale wszyscy aktorzy są bardzo dobrzy), a historia przedstawiona jest w miarę wiernie. Jest to niewątpliwie opowieść szpiegowska w starym stylu, co bardzo mi się podoba. Nie jest to może poziom "Małej doboszki", ale jest blisko. Miłośnikom Jamesa Bonda spodoba się gościnny występ Iana Fleminga. Do kilku kwestii szczegółowych mógłbym się przyczepić (np. sceny w Moskwie), ale nie chcę robić spoilerów. Jest jednak jeden motyw, który sprawia, że wszystkie starania autorów dotyczące oddania realiów lat 60. idą w niwecz. Akurat to nie jest spoiler, ponieważ wszystko jest wyłożone w pierwszym odcinku. Otóż jednym z głównych bohaterów jest - w 1963 roku - wysoko postawiona agentka MI5 w średnim wieku z czarnoskórym mężem. Każdy kto mniej więcej zna - chociażby z lektur - kulturę brytyjskich służb specjalnych z tamtych czasów, łatwo dostrzeże jaki to absurd (na kilku poziomach). Innymi słowy, bohaterkę przeniesiono ze współczesności (w najlepszym przypadku z lat 90.) do lat 60. Jeśli jednak potraktujemy panią z MI5 jako trybut producentów względem dzisiejszych czasów, to ogląda się nieźle. Całość oceniam 8/10.
"Zbrodnie po sąsiedzku" (Disney+) - obejrzane dość szybko dwa sezony. Świetna rozrywka, przerysowane role i bardzo dobre aktorstwo (w tym występy gościnne). Oglądałem to jako komedię, której autorzy kpią - przynajmniej częściowo - z dzisiejszych czasów i mód. Również 8/10.